Konrad M., lider KOD-Kapeli, a dla prokuratury i sądu – szef gangu zmuszającego kobiety do prostytucji, dzięki decyzjom Sądu Apelacyjnego w Krakowie nie poszedł do więzienia, choć żądali tego śledczy.
Konrad M., lider KOD-Kapeli, która kojarzona jest z oprawą muzyczną marszów „obrońców demokracji”, został w czerwcu ub.r. skazany za to, że przewodził grupie przestępczej zajmującej się handlem kobietami. Gang wabił kobiety, oferując im pracę w luksusowych restauracjach jako hostessy, a później zmuszał je do prostytucji. Kobiety trafiły do domów publicznych we Włoszech i w Grecji.
W czerwcu 2017 r. po zakończeniu rozprawy przed Sądem Okręgowym w Krakowie zapadł wyrok w sprawie przeciwko Konradowi M. i jego pomocnikom oskarżonym m.in. o zbrodnię handlu ludźmi. On sam jako szef gangu dostał 6,5 roku więzienia. Sąd zdecydował też jednocześnie – na wniosek prokuratury – że M. i trójka najbardziej zaangażowanych jego współpracowników ma trafić za kratki
W wypadku tak poważnych kar więzienia prokurator wnosi o areszt tymczasowy w obawie przed podejmowaniem przez oskarżonych bezprawnych działań utrudniania lub uniemożliwiania wykonania orzeczonych wobec nich kar. Sąd tę argumentację podzielił. Jednak M. się odwołał. W rezultacie Sąd Apelacyjny w Krakowie orzekł, że Konrad M. i jego wspólnicy pozostaną na wolności. To ten sam sąd, w którym pod koniec 2016 r. wybuchła wielka afera korupcyjna. W tej rozwojowej sprawie oprócz prezesa sądu CBA zatrzymało dotąd 25 innych osób, z tego osiem osadzono w areszcie tymczasowym. Prokuratura Regionalna w Krakowie zapowiedziała złożenie zażalenia na decyzję sądu. Zażądała sporządzenia pisemnego uzasadnienia. Sąd ma na to czas do 28 lutego. Proces M. rozpoczął się w 2011 r. Jemu i 14 innym osobom postawiono zarzuty handlu kobietami, czerpania z tego korzyści i udziału w grupie przestępczej, która działała w latach 2004–2006.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".