Gościem red. Katarzyny Gójskiej w programie "W punkt" był były szef Służb Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek. – Mamy przykład syna Leszka Millera i słynną aferę Rywina. Za czasów SLD pojawiła się informacja, że syn premiera był szkolony przez ABW. Minęło 10 lat i mamy podobną sytuację. Najbliższa rodzina premiera znajduje się w centrum afery gospodarczej. Służby specjalne również nie mogły nic zrobić po katastrofie smoleńskiej. Widzimy tutaj zaklęty krąg służb specjalnych: "nie można", "nie mamy kompetencji" – tłumaczył.
– Zgadzam się z gen. Bondarykiem, że słaba pamięć jest typowa dla ludzi, którzy otarli się o służby – ironicznie rozpoczął. – Należałoby przełożyć język służb na język polski. Afera Amber Gold miała ukryć skok na LOT - to moja hipoteza. Notatka generała Bondaryka została przekazana do prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska. Sfera służb to często sfera nieracjonalna – tłumaczył były szef SKW.
– Przypuszczam, że doskonale kamuflował swoją wiedzę. Pan Bondaryk był wysokim funkcjonariuszem służb. Podążając satyrą, to całkiem normalne, że nic nie pamięta – mówił, po czym przywołał "Rywingate". – Mamy przykład syna Leszka Millera i słynną aferę Rywina. Za czasów SLD pojawiła się informacja, że syn premiera był szkolony przez ABW. Minęło 10 lat i mamy podobną sytuację. Najbliższa rodzina premiera znajduje się w centrum afery gospodarczej. Służby specjalne również nie mogły nic zrobić po katastrofie smoleńskiej. Widzimy tutaj zaklęty krąg służb specjalnych: "nie można", "nie mamy kompetencji" – przedstawił niemoc służb.
– Nawet jeśli nie było takiej ochrony wprost (przyp. red. służb specjalnych), to informacja o synu premiera Tuska powinna być w ABW w trakcie czynności operacyjnych wobec spółki Amber Gold. Pan Michał Tusk miał w tej spółce jakąś rolę – zasugerował dziś gen. Bondaryk – stwierdził Bączek, po czym wyjaśnił naturę archiwów służb. – Być może w archiwach służb coś jest, jednak należy szukać w odpowiednim miejscu. Mają jednak to do siebie, że często nie wiadomo gdzie coś znaleźć –stwierdził.
Michał Tusk w mafijnym światku
– Być może był łącznikiem… może osobą, która przekazywała informacje oraz pilnował konkretnych interesów – przedstawił kilka hipotez. Po sugestii red. Gójskiej nt. działań funkcjonariuszy służb, gość stanął w ich obronie. – Kilka dni temu obserwowaliśmy zeznania kilku świadków. Jeden z nich wskazywał, że były prowadzone czynności wobec grupy pomorskiej, ale ktoś z centrali je zablokował. Była nawet informacja dot. założyciela spółki, że nie mógł, bez parasola ochronnego, prowadzić swoich działań – oponował.
Oszczercza publikacja "Polityki"
– To kompletna bzdura, wyssana z palca lewej stopy, nic innego jak paszkwil w poszukiwaniu sensacji. Nie było żadnego wyłudzania, żadnej decyzji odnośnie do przekazania temu funkcjonariuszowi pieniędzy. Zarzuty dot. nielegalnego przekazywania danych również są nietrafione. Jeszcze za poprzedniego rządu wyjaśniono, że nie ma żadnych oznak czynu przestępczego – podsumował były szef Służb Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek.