Federalna Służba Wywiadowcza BND zdementowała informacje dziennikarza śledczego Jurgena Rotha, który informował, że raporty tej służby wskazują, że katastrofa smoleńska nie była wypadkiem. "Zapewniam jednak, że BND nigdy nie twierdził, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Chcę to wyraźnie podkreślić. To bzdura" stwierdził rzecznik BND Martin Heinemann
Jurgen Roth, niemiecki dziennikarz śledczy i autor książki poświęconej katastrofie smoleńskiej "Zamknięte akta S." twierdzi, że raporty niemieckiej służby wywiadowczej wskazują, że nie była ona wypadkiem. Jak twierdzi, w aktach do których dotarł napisano, że „zastosowane zostały prawdziwe materiały wybuchowe”. BND nie odnosiło się dotychczas do doniesień dziennikarza, jednak przerwało milczenie.
Rzecznik BND powiedział agencji prasowej DPA, że niemiecki wywiad „nigdy nie twierdził, iż „tragiczna katastrofa lotnicza z 2010 r. to zamach”. Ani nie przekazał tego typu informacji rządowi w Berlinie.
Informacje Rotha zdementował także rzecznik BND Martin Heinemann.
"Nie wiemy na jakie raporty i źródła powołuje się pan Roth. Nie mamy także na razie wglądu do jego książki. Zapewniam jednak, że BND nigdy nie twierdził, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Chcę to wyraźnie podkreślić. To bzdura" – napisał w oświadczeniu przesłanym do portalu wpolityce.pl.