Na ostatnim spotkaniu Lecha Wałęsy w Rybniku doszło do ostrej wymiany zdań miedzy byłym prezydentem, a uczestniczką spotkania. Podczas zadawania pytań z sali padły niewygodne pytania, które wyprowadziły Wałęsę z równowagi. – Mam taki problem. Zastanawiam się, jak miałabym się do pana zwracać: TW Kobrzyński czy TW Bolek? - zapytała kobieta z publiczności. Wałęsa zaapelował do niej, by ta się przeżegnała.
To jednak nie koniec wymiany zdań między Lechem Wałęsą, a uczestniczką spotkania. Kolejnym pytaniem kobiety był list z 17 pytaniami Anny Walentynowicz.
– Sto razy na niego odpowiedziałem, w Internecie może pani znaleźć. To bezpieka przygotowała, podpuściła babę – odparł Wałęsa, przerywając kobiecie pytanie. Uczestniczka spotkania nie dała jednak za wygraną.
– Czy nie dosyć już kłamstw, krętactw, niekompetencji, pazerności, czy ty naprawdę się Boga Lechu nie boisz? - pytała.
Były prezydent odpowiedział ze złością:
– Ja do pani to kieruję. Dość tych kłamstw, dość tych pomówień. Ja dałem dowody. Postawiłem żonę, rodzinę, wszystko, aby wywalczyć wolność, a pani mi takie bezczelności wciska? To pani jest bezczelna, nie ja.
To jednak nie koniec incydentów. Jeden z uczestników spotkania rozwinął plakat z napisem „Bolek poznaj prawdę, a prawda Cie wyzwoli”. Interweniowała ochrona.
ZOBACZ WIDEO: (INCYDENT od 1:04:20 – red.)
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł
Najnowsze
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Kluby "Gazety Polskiej" oddadzą hołd Maurycemu Mochnackiemu
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Tusk z Putinem mszczą się za przekop Mierzei Wiślanej
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł