Były szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer zaapelował, aby UE rozbudowywała swój potencjał nuklearny, argumentując to potrzebą skuteczniejszego odstraszania Rosji. Jednak przypomnijmy, że zarówno Niemcy, jak i kilka innych państw UE uczestniczy w NATO-wskim programie Nuclear Sharing, w ramach którego amerykańska broń jądrowa jest rozmieszczana w krajach sojuszniczych. Zdaniem części ekspertów Berlin szuka sposobu, aby osłabić wpływy USA w Europie i jednocześnie uzyskać swobodny dostęp do arsenału nuklearnego - informuje dzisiaj "Gazeta Polska Codziennie".
Joschka Fischer, były wicekanclerz Republiki Federalnej Niemiec oraz były minister spraw zagranicznych w czerwono-zielonej koalicji rządowej kanclerza Gerharda Schrödera, udzielił wywiadu tygodnikowi „Die Zeit”, w którym stwierdził, że „Unia Europejska potrzebuje własnego odstraszania nuklearnego”. Miałoby się to odbywać oczywiście pod kontrolą Berlina. Polityk ocenił też, że opieranie się na atomowych arsenałach Francji i Wielkiej Brytanii „jest zbyt proste i zbyt krótkowzroczne”.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że partia Zieloni, do której należy Fischer, od chwili powstania jest przeciwna wszelkim projektom zbrojeń nuklearnych. Co więcej, Fischer był jednym z najbliższych współpracowników Gerharda Schrödera, którego do dziś łączy przyjaźń z Władimirem Putinem. Ponadto Niemcy, ale też Belgia, Włochy, Holandia i Turcja uczestniczą w NATO-wskim programie Nuclear Sharing, w ramach którego amerykańska broń atomowa jest rozmieszczana na terenie państw sojuszniczych. To jednak nie wszystko, bo z nieoficjalnych informacji wynika, że u naszych zachodnich sąsiadów jest więcej polityków, którzy popierają prace nad arsenałem nuklearnym pod wodzą Niemiec. Do tej grupy należą m.in. członkowie partii AfD, którzy niedawno przekonywali, że ich przodkowie nie byli zbrodniarzami, i domagali się ponownego otwarcia gazociągu Nord Stream.
Wśród ekspertów natychmiast pojawiły się opinie, że Niemcom wcale nie chodzi o zagwarantowanie bezpieczeństwa Europie oraz odstraszanie Rosji, a o ograniczenie wpływów amerykańskich na naszym kontynencie oraz uzyskanie swobodnego dostępu do broni atomowej.
O komentarz w tej sprawie "GPC" poprosiła prof. Piotra Grochmalskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa.
"Zarówno Sojusz Północnoatlantycki, jak i Unia Europejska były budowane m.in. po to, aby zabezpieczyć Europę przed zagrożeniem płynącym z Niemiec. Ten kraj miał stać się konstruktywny dla kontynentu, a nie stwarzać napięcie. Natomiast sytuacja, o której mówimy, całkowicie zdemolowałaby wewnętrzne bezpieczniki. Napaść Rosji na Ukrainę pokazała, że Unia Europejska nie jest żadnym gwarantem bezpieczeństwa. W zasadzie jest pustą wydmuszką bezradną wobec ekspansji ze Wschodu. Niemcy wręcz kupczyły dramatyczną sytuacją Ukrainy" powiedział „Codziennej” prof. Grochmalski.
Czytaj więcej w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".
Według ekspertów Niemcom wcale nie chodzi o zagwarantowanie bezpieczeństwa Europie oraz odstraszanie Rosji, lecz o ograniczenie wpływów amerykańskich na naszym kontynencie oraz uzyskanie swobodnego dostępu do broni atomowej.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) December 5, 2023
Czytaj więcej od 00:00 » https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/dZLMC6H1nK