O swojej przemianie duchowej, dotknięciu Boga i czarnych kulisach dużego biznesu, opowiadał Artur Pawłowski. Biznesmen, założyciel Kościoła Ulicznego i kaznodzieja z Kanady.
–Świat biznesu wygląda dobrze tylko w Hollywood. Kilkanaście lat temu też uważałem się za chrześcijanina. Miałem ogólne pojęcie o Bogu. Moim problemem było to, że utożsamiałem człowieka ze Stwórcą. Po latach wiem, że Bóg nie ma nic wspólnego z tym co się dzieję w kościele.
Jako biznesmen wierzyłem tylko w to, czego mogłem dotknąć. Byłem pragmatycznym człowiekiem, nie wierzyłem w coś co jest nieosiągalne. Nagle zobaczyłem rzeczy, które są niewytłumaczalne. Doświadczyłem tego jak torturowano i bito Chrystusa – opowiada kaznodzieja.
Pawłowski podkreślił, że skala bólu, cierpienia i obojętności, której doświadczył, była przyczyną jego duchowej odmiany. Uświadomił sobie, że dotychczasowa pogoń za pieniądzem czyniła go samotnym człowiekiem. "Zdałem sobie sprawę, że nigdy bym się nie zatrzymał. Pewnie umarłbym bogaty i samotny"- opowiada.
Moment, w którym przyszła odmiana, to chwila kiedy Bóg dał mu zobaczyć mękę pańską. Był to punkt zwrotny w jego karierze.
Lecz biznesmen nie poprzestał jedynie na próbie naprawy własnego życia. Postanowił działać dalej. "W 2005 roku wiedziałem, że można więcej. Wtedy stworzyłem Kościół Uliczny" - nakreśla.
Na pytanie jak funkcjonuje taka agenda, Pawłowski odpowiedział, że wbrew pozorom bardzo prosto. "System Kościoła Ulicznego ma być prosty. Nie wolno komplikować przekazu. Naszym zadaniem było wyciąganie ludzi z ulicy. W ciągu roku udało nam się nawrócić około 600 osób" - przekonuje.
"Miałem pragnienie żeby Kościół Uliczny przyciągnąć do Polski. W 2010 roku udało się tego dokonać. W tej chwili jest około 30 ruchomych placówek tego typu w naszym kraju" - ciągnął kaznodzieja.
Podkreślił, że każdy kto będzie potrzebował pomocy w takim miejscu, tę pomoc otrzyma. "Jeżeli masz ochotę przystanąć, posłuchać kazania czy zjeść ciepły posiłek to nie zostaniesz odrzucony(...) Potrzebujący dostają tutaj namacalną pomoc, ale również słowo życia" - tłumaczył na antenie. "Ludzie podświadomie pragną prawdy i dążą do miłości. Jeżeli nie kocham ateisty, albo muzułmanina jak mogę mu pomóc?" - tłumaczył.
Została poruszona również kwestia wiary w Kanadzie. "Chrześcijanie w Kanadzie wycofali się ze świata publicznego i jawnej manifestacji wiary. Jakiś czas temu stwierdzili, ze zamkną się w budynkach. Jeżeli ktoś będzie chciał porozmawiać o Bogu, to przyjdzie do ów miejsca i zasięgnie rady. Sytuacja taka jest niedopuszczalna" - mówił.
Biznesmen wyznał, że Kościół jest w tej chwili zastraszony. Zarówno protestancki jak i katolicki. Pawłowski przekonywał, że był wielokrotnie aresztowany za szerzenie poglądów, które są niepoprawne politycznie.