Gościem Ewy Stankiewicz w jej programie w Telewizji Republika ,,Otwartym tekstem\'\' był mecenas Piotr Andrzejewski – Pani Gersdorf może bardzo wiele rzeczy w swojej fantazji określać jako realność. My odnosimy się do realności prawnej. System prawa jest jednoznaczny - powiedział w programie.
– Dzisiaj nie ma jeszcze prezesa Sądu Najwyższego, bo dopiero decyzją prezydenta po opróżnieniu tego stanowiska będzie mianowany następca sprawujący tymczasowo władze pierwszego prezesa Sądu Najwyższego - powiedział Piotr Andrzejewski.
– Pani Gersdorf może bardzo wiele rzeczy w swojej fantazji określać jako realność. My odnosimy się do realności prawnej. System prawa jest jednoznaczny. Jeżeli pani sędzia w stanie spoczynku Gersdorf nie podoba się istniejące prawo, albo jeżeli uważa, że ustawa której jest winna posłuszeństwa, jako sędzia z mocy konstytucji, stoi w jakiejś kolizji z konstytucją, to jako prawnik wie - jest zobowiązana wiedzieć - że służy jej skarga o niezgodność tej ustawy, której jest obowiązana stosować, z której wywodzą się jej prawa i obowiązki z konstytucją - powiedział gość Ewy Stankiewicz.
– Pani Gersdorf nie złożyła wniosku – zgodnie z ustawą – o przedłużenie swojej kadencji. Sama swoją wolą wycofała się z możliwości pełnienia funkcji pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Nie złożyła też skargi konstytucyjnej - ocenił Andrzejewski.
– Oczywiście w swojej fantazji może sobie przychodzić. Ja znam wiele osób, które się przebierają za różne osoby, albo uważają, że pełnią różne funkcje. Znam takie osoby, nawet poważne, które uważają, że przysługują im pewne role zawodowe, czy życiowe, które są wytworem ich fantazji - powiedział.
– W jej mniemaniu jest na urlopie. Ona nie jest na urlopie. Może mieć różne przekonania osobiste, które nie odpowiadają obiektywnej sytuacji. Sędzia Gersdorf nie pełni funkcji pierwszego prezesa Sądu Najwyższego - podkreślił Piotr Andrzejewski.
– Jeżeli sędzia Iwulski skazywał opozycjonistów, to nie jest to trafna decyzja pana prezydenta. (...) On pełni funkcje przejściowo. Nie jest to rzeczywiście wybrany w trybie ustawowym prezes. To jest tylko zastępca. Ja mam zresztą do całego składu Sądu Najwyższego tego, który odziedziczyliśmy zarówno po PRL-u, jak i III Rzeczpospolitej wiele zastrzeżeń. Wywodzę je z ich uchwały z roku 2007, która łamała powszechnie obowiązujące zasady prawa i się od nich odżegnywała. Mianowicie ta uchwała, przy okazji stawienia zarzutów przez IPN części sędziów o to, że skazywali za czyny, które nie były przestępstwami w chwili ich popełnienia opierając się tylko na dyspozycji politycznej w przemówieniu generała Jaruzelskiego. (...) Wtedy jeszcze nie było stanu wojennego. Czyli zdaniem sędziów każdego z nas można skazać za to, co dzisiaj nie jest przestępstwem, ale jutro czy pojutrze będzie przestępstwem, więc nas można karać. Jest to złamania podstawowych zasad narodów cywilizowanych, za którą opowiedział się Sąd Najwyższy - dodał.