Andrzej Iwaszko, Polak z Mariupola: Na ewakuację czeka ok. 100 rodzin. Na nasze apele nie ma odzewu
– Nie wiem, dlaczego nie chce się pomóc tym Polakom, którzy wyrazili chęć ewakuacji do ojczyzny – mówił w programie „W punkt” Andrzej Iwaszko. Prezes Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu poinformował, że na ewakuację z zagrożonego miasta czeka ok. 100 polskich rodzin.
– Na obrzeżach Mariupola cały czas trwa ostrzał. Nie jest przestrzegany żaden rozejm. Z mojej perspektywy, jako mieszkańca Mariupola, niemal codziennie słyszę strzały. Sytuacja jest coraz gorsza, bo bojownicy coraz częściej używają ciężkiej broni zakazanej w porozumieniu. Geografia ostrzału także się rozszerza – relacjonował sytuację w ukraińskim mieście położonym przy froncie w Donbasie Andrzej Iwaszko.
Polak z Mariupolu informował, że odległość wojsk separatystów i tych rosyjskich to ok. 10-15 km, czyli zasięg Gradów. – Ostrzeliwują też z mobilnych pojazdów artyleryjskich. Wdzierają się na terytorium bliżej Mariupola i wracają na dozwoloną odległość – informował.
– Punkt widzenia z Warszawy, polskiego MSZ, że nie ma zagrożenia, jest błędny. Nie wiem dlaczego nie chce się pomóc tym Polakom, którzy wyrazili chęć ewakuacji do Polski – zastanawiał się Andrzej Iwaszko. Polak z Mariupola dodał, że wszelkie oficjalne pisma i apele do polskiego rządu nie spotkały się odzewem.
– Od początku sierpnia Grecy ewakuują 191 osób greckiej narodowości. Oni potrafią ewakuować swoich rodaków w obliczu zagrożenia – podkreślał Iwaszko.
Dodał, że tak naprawdę w każdej chwili może rozpocząć się ofensywa separatystów, a zasięg ich broni wciąż się zwiększa. – Mińskie umowy nie działają, a ostrzały wciąż trwają – podkreślał.
Podał też przykład polskiej rodziny, która mieszka na obrzeżach Mariupola i od grudnia niemal co noc schodzi do piwnicy w obawie przed ostrzałami.
– W przypadku ataku rosyjskich wojsk na Mariupol ewakuacja jest nierealna. Rosjanie prawdopodobnie nie będą chcieli po prostu zająć miasta, ale dojdzie do oblężenia – ocenił Polak z Mariupola. – Nie rozumiem, dlaczego trzeba czekać w najbardziej tragicznych momentach, oni (osoby polskiego pochodzenia – przyp. red.) wyrażają wolę powrotu do ojczyzny przodków – mówił szef polsko-ukraińskiego stowarzyszenia kulturalnego w Mariupolu.
Dopytywany, czy Ukraińcy rzeczywiście mają coraz gorszy stosunek do Polaków, Iwaszko zaprzeczył. Stwierdził, że „chyba nigdy” nie spotkał się z nieprzyjemnym traktowaniem ze strony Ukraińców. – Putin dla każdego kraju ma swoją bajkę. Bajką dla Polski jest pogorszenie wzajemnych relacji z Ukraińcami, ale to tylko propaganda – skwitował Andrzej Iwaszko.