Przejdź do treści
Andrzej Gwiazda mówi „Gazecie Polskiej”: Oglądam tylko Republikę
fot. Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

- Oczywiste jest, że partie totalne, które ja nazywam totalitarnymi, dążą do przywrócenia urzędu cenzury, który znajdował się przy ulicy Mysiej w Warszawie. To był Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Jestem przekonany, że obecna władza chętnie by reaktywowała tę instytucję. Chętnie też postawiłaby cenzora przed każdym właścicielem komputera, telewizora, radia, aby przypadkiem nie czytał, nie oglądał czy nie słuchał materiałów niewygodnych dla rządzących – mówi Andrzej Gwiazda, legenda Solidarności.

Razem z małżonką zdecydował się Pan wesprzeć Telewizję Republikę w staraniach o miejsce na ogólnopolskim multipleksie. Z czego wynika to zaangażowanie?

Pamiętam rok 2013, gdy telewizor wreszcie przemówił ludzkim głosem. To był moment powstania Telewizji Republika. Od razu wiedzieliśmy, że to jest jedyna nadzieja na to, aby nasze społeczeństwo mogło mieć szansę na rzetelne media, które patrzą na ręce ludziom układu sprawującego w Polsce władzę. Nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości, że tę stację tworzą ludzie o poglądach nam bliskich i należy to środowisko wspierać.

Jak zatem Pan ocenia dzisiejsze media?

Odpowiedź na to pytanie jest krótka: oglądam tylko Telewizję Republika.

Czym dla Pana jest wolność słowa?

Jest podstawą organizacji wolnego społeczeństwa i podstawą demokracji. Demokracja to władza ludu. Jeśli lud nie ma dostępu do prawdziwych informacji i jest karmiony manipulacjami, to podejmuje błędne decyzje. Dlatego tak ważna jest wolność słowa. Bez niej społeczeństwo staje się organizmem sterowanym przez wąską grupę ludzi, którzy decydują o tym, jakie informacje mogą być upublicznianie.

Wolność słowa jest dzisiaj zagrożona?

Oczywiście że tak. Widzieliśmy, co obecna władza zrobiła z mediami publicznymi, jak przeprowadziła rewolucję za pomocą silnych ludzi i pałki. Partia, która przez lata nazywała siebie totalną, zniszczyła media, które jej się nie podobały. W 1980 roku komuniści choć z wielkimi oporami, ale zgodzili się na działalność niezależnych związków zawodowych. Natomiast absolutnie nie chcieli słyszeć o zniesieniu cenzury. To była ich broń przeciwko społeczeństwu. Nie chcieli, aby naród miał dostęp do informacji innych niż te, które oni akceptowali. Dziś istnieje internet i tego typu totalitarne praktyki są znacznie utrudnione, ale widzimy, że różnymi sposobami próbuje się pozbawiać ludzi prawa do rzetelnych i prawdziwych informacji.

Mam rozumieć, że widzi Pan podobieństwa między obecnym rządem a władzami komunistycznymi?

I to wiele podobieństw. Większą część życia przeżyłem w komunie i wiem, co mówię.

Jak bardzo natomiast zmieniło się polskie społeczeństwo od tamtych czasów?

Czasy Solidarności były wyjątkowe, bo ludzie z całego kraju potrafili jechać wiele godzin, aby wziąć udział w obradach, dowiedzieć się, co zasądziła Komisja Krajowa, i kolejne kilka godzin wracać do swoich miejscowości, aby przekazać informacje załogom. Dziś przecieki od znajomych nie muszą być jedynym wiarygodnym źródłem informacji. Natomiast nie możemy pozwolić, aby to kiedyś wróciło i musimy bronić mediów konserwatywnych, wolności słowa i swoich przekonań. Społeczeństwo musi mieć świadomość, jak ważne są to wartości. Dziś mamy łatwiejszą sytuację, bo cenzura nie jest kompletna, ale widzimy, że próbuje się w naszej ojczyźnie zainstalować ukryty totalitaryzm. Natomiast duża część społeczeństwa nie jest zainteresowana pędzeniem po informacje. Co więcej, jest grupa osób, która jawnie opowiada się przeciwko własnemu państwu i własnym interesom.

Skala tego zjawiska jest jednak zaskakująca.

Powiedział Pan, że dziś „cenzura nie jest kompletna”. Obawia się Pan, że będzie ona poszerzana?

Oczywiste jest, że partie totalne, które ja nazywam totalitarnymi, dążą do przywrócenia urzędu cenzury, który znajdował się przy ulicy Mysiej w Warszawie. To był Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Jestem przekonany, że obecna władza chętnie by reaktywowała tę instytucję.

Chętnie też postawiłaby cenzora przed każdym właścicielem komputera, telewizora, radia, aby przypadkiem nie czytał, nie oglądał czy nie słuchał materiałów niewygodnych dla rządzących. Wrócę do tego, co powiedziałem wcześniej, że na szczęście mamy internet i tego typu praktyki są niemożliwe. Jednak wykorzystuje się inne metody cenzorskie. Próbuje się m.in. kanalizować informację, czyli tak ją zniekształcać, aby wywołała określone emocje w jej odbiorcach. Proszę zauważyć, jakie zabiegi stosują dzisiaj niektóre media, jaką selekcję przeprowadzają w podawaniu informacji albo obśmiewają ważne wątki. Niestety, wielu ludzi nie potrafi się oprzeć temu i bezrefleksyjnie przyjmuje to, co jest im serwowane.

Kłamstwem nie jest jedynie mówienie nieprawdy, lecz także podawanie faktów w tak nieuczciwy sposób. To też jest rodzaj cenzury. W serialu „Reset” ujawnione zostały dokumenty, które potwierdzają, że za czasów rządów PO-PSL Służba Kontrwywiadu Wojskowego podpisała z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa umowę o współpracy, na podstawie której mieliśmy informować Moskwę o znanych nam działaniach wywiadowczych państw NATO. To jest niesłychanie ważna informacja dla obywateli, a w wielu mediach została zwyczajnie przemilczana.

Jan Pan ocenia kierunek, w którym nasza ojczyzna zmierza od kilku miesięcy?

Nadal zastanawiam się, jaki to jest kierunek. Ostatnie przemówienie Władysława Kosiniaka-Kamysza w Sejmie pokazuje, że ci ludzie o 180 stopni zmienili retorykę. Nagle wychodzi na to, że ochrona granic jest konieczna, że to były dobre działania, że film Agnieszki Holland to tak naprawdę nie jest nic dobrego. Natomiast Tusk, który był przeciwnikiem budowania zapory na granicy, nagle chce wydać wiele miliardów na jej poprawę i tworzenie innych zabezpieczeń. Z pewnością u wielu ludzi te słowa wywołały pozytywną reakcję, ale jeśli się ich słuchało uważnie, to należy sobie zadać bardzo ważne pytanie: czy przed rosyjskimi rakietami ochronią nas jakieś mokradła? Nie chciałbym, aby za kilka lat okazało się, że 10 mld złotych utopiliśmy w bagnie, i to dosłownie. 

Gazeta Polska/Jan Przemyłski

Wiadomości

Zła i dobra wiadomość. Co z Wrocławiem?

Wrocław czeka ale nie ludzie. Bez wytchnienia umacniają wały

Uruchomiono dwa kolejne poldery zalewowe pod Wrocławiem

Usuwanie skutków powodzi. Jakie uprawnienia ma twój pracodawca?

Zmarł Toto Schillaci, bohater mistrzostw świata 1990

Libicki: Henning-Kloska wykazała się całkowitym brakiem wyczucia

Nie wstyd panu, panie Donaldzie?

Kosztowniak: Chaos, dezinformacja, degrengolada i upadek - tak w sytuacji kryzysowej działa Tusk

Szokujące słowa ekologa! Niemiecki wywiad werbował do protestów przeciwko budowie zbiorników retencyjnych!

Trump i Duda spotkają się w Amerykańskiej Częstochowie – kluczowe wydarzenie przed wyborami w USA

Dzisiaj informacje TV Republika

Dlaczego luksusowy resort w Jeleniej Górze przerwał wał powodziowy?

Kowalski: Tusk powinien być natychmiast zdymisjonowany

Myślano, że obok wiecu Trumpa są materiały wybuchowe. Policja wkroczyła do akcji

Jak doszło do eksplozji pagerów Hezbollahu?

Najnowsze

Zła i dobra wiadomość. Co z Wrocławiem?

Zmarł Toto Schillaci, bohater mistrzostw świata 1990

Libicki: Henning-Kloska wykazała się całkowitym brakiem wyczucia

Nie wstyd panu, panie Donaldzie?

Kosztowniak: Chaos, dezinformacja, degrengolada i upadek - tak w sytuacji kryzysowej działa Tusk

Wrocław czeka ale nie ludzie. Bez wytchnienia umacniają wały

Uruchomiono dwa kolejne poldery zalewowe pod Wrocławiem

Usuwanie skutków powodzi. Jakie uprawnienia ma twój pracodawca?