- Wierzę w to i jestem głęboko przekonany, że Polsce znów jest potrzebna prezydentura aktywna - mówił podczas konwencji PiS, kandydat partii na prezydenta Andrzej Duda. Jego wystąpienia w Warszawie wysłuchało ponad dwa tysiące członków i sympatyków PiS.
- Nie ma władzy bez odpowiedzialności i musimy w Polsce przywrócić konstytucyjny porządek - podkreślił kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Jak dodał, to powinna być prezydentura, która "odpowiada na potrzeby społeczne, ale jest także odważna, również na arenie międzynarodowej i potrafi walczyć o to, co się naszemu krajowi należy - szacunek, posłuchanie i o to, by rozumiano, że zrównoważony rozwój musi dotyczyć także Polski". Duda zaznaczył, że zrównoważony rozwój oznacza odbudowę polskiego przemysłu, także ze środków europejskich.
- Polacy potrafią, my też potrafimy. To da się zrobić, tylko trzeba w to wierzyć i trzeba wygrać - mówił Duda.
Prezydentura aktywna
- Ubiegam się o urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej dlatego, że wierzę w to i jestem głęboko przekonany, że Polsce znów jest potrzebna prezydentura aktywna. Prezydentura, która będzie korzystała z konstytucyjnych możliwości i która będzie realizowała swoje konstytucyjne obowiązki - mówił Duda. Jak przekonywał, podstawowym obowiązkiem prezydenta jest dbanie o naród, jest dbanie o społeczeństwo. - To jest wielki obowiązek prezydenta, obowiązek, który wymaga odwagi - podkreślił. Kandydat PiS zapewniał również, że jego prezydentura nie będzie prezydenturą obaw i politycznego kunktatorstwa. - Pałac prezydencki nie będzie zamknięty. Prezydent nie będzie siedział pod żyrandolem. Ja mam za dużo energii, by w jednym miejscu siedzieć - deklarował Duda.
Kandydat zapowiedział też, że jako prezydent będzie współpracował z każdym rządem, który prowadzi działania proobywatelskie, który chce tworzyć nowe miejsca pracy. Jego zdaniem, Polacy oczekują od prezydenta roli arbitra. - Górnicy nie będą musieli zostawać na dole, ich żony i dzieci nie będą musieli przychodzić pod kopalnie, ludzie na Śląsku nie będą musieli wychodzić na ulice, stoczniowcy nie musieliby płakać za utraconymi miejscami pracy - podkreślił.
Rzeczypospolita powinna opierać się na dialogu
- Jeżeli Polscy wybiorą mnie prezydentem Rzeczypospolitej, będę się pochylał nad każdą grupą społeczną, bo wiem, że taki jest obowiązek prezydenta. Będę walczył o sprawy rolników, będę walczył w obronie polskiej ziemi - zapowiadał Duda. W jego ocenie Polska jest w trudnym czasie. - Na skutek działań rządu pani premier Kopacz, na skutek wieloletniego braku dialogu, bez wezwań ze strony prezydenta, aby ten dialog się toczył - ocenił. W jednym z artykułów Konstytucji - mówił - jest napisane, że ustrój gospodarczy Rzeczypospolitej Polskiej powinien opierać się na dialogu. - Tego dialogu nie ma. I wiele silnych grup społecznych dzisiaj po latach mówi "nie" - zaznaczył kandydat PiS na prezydenta.
- Na Warszawę chcą jechać rolnicy, związki zawodowe. Tych ludzi zrozpaczonych swoją trudną sytuacją, zaniepokojonych o swój byt, rolników (...) nazywa się podpalaczami Polski. Czy można sobie wyobrazić większą bezczelność? - pytał Duda.
- Prezydent ogranicza się w sprawach rolnych i w sprawach rolników tylko i wyłącznie do dożynek w Spale. To niegodne głowy państwa. Dożynki w Spale to podsumowanie ciężkiej pracy nie tylko rolników, ale także prezydenta Rzeczypospolitej - mówił.
Duda krytykował też konkretne decyzje prezydenta Komorowskiego m.in. podpisanie ustawy o podniesienie wieku emerytalnego. - Prezydent nigdy nie powinien się godzić na podpisanie ustaw, które uderzają w całe społeczeństwo, nigdy nie powinien się godzić na to, by finanse publiczne, budżet ratowany był kosztem najuboższych - przekonywał Duda. Jak podkreślił, "głowa państwa ma stać na straży dobra społecznego, na straży Rzeczypospolitej Polskiej, a Rzeczpospolita to jej naród".
- Chcę jasno zapowiedzieć i zawrzeć umowę ze wszystkimi Polakami - jeżeli zostanę prezydentem, jeśli Polacy mnie wybiorą, jednym z pierwszych projektów, jaki wniosę do Sejmu będzie ustawa przywracająca poprzedni wiek emerytalny - zadeklarował Duda.
Misja Lecha Kaczyńskiego
- 10 lat temu w Warszawie, w Sali Kongresowej na środku sceny stał prof. Lech Kaczyński i ogłosił, że będzie ubiegał się o urząd prezydenta - przypomniał Duda. Jak podkreślił, Lech Kaczyński "szedł po prezydenturę mając wizję państwa sprawiedliwego dla wszystkich, państwa, które równo traktuje swoich obywateli". - Chciał dla Polaków Polski silnej, która będzie umiała obronić najsłabszych i nie będzie musiała bać się silnych - dodał. Jak zaznaczył Duda, Lech Kaczyński "chciał, by w życiu publicznym, które wszystkich nas dotyczy, w życiu codziennym zwyciężała w naszym kraju uczciwość, a nie cynizm i draństwo". - Okazało się, że to była nie tylko jego idea. Okazało się, że tego samego pragnęło wielu Polaków i dlatego - wbrew sondażom - prof. Lech Kaczyński zwyciężył wtedy i zaczął zmieniać Polskę - mówił kandydat PiS.
- Jego misja nie została zakończona. Nie dokończył swojego dzieła, a dziś - wierzę w to z całego serca - Polacy oczekują, że tamto dzieło zostanie podjęte na nowo - powiedział Duda. - Że Polska znów będzie się zmieniać w Polskę sprawiedliwości, uczciwości i równych szans, która dostrzega każdego swojego obywatela - dodał.
Na sali - według organizatorów - było ponad 2 tys. działaczy i sympatyków PiS. Prezes PiS Jarosław Kaczyński, siedzący w pierwszym rzędzie, nie zabrał głosu. Obok polityków PiS siedzieli żona i córka kandydata PiS oraz jego rodzice. Obecni byli też liderzy Solidarnej Polski - Zbigniew Ziobro i Polski Razem - Jarosław Gowin.
Do głosowania na Dudę podczas konwencji zachęcali m.in. aktorzy Jerzy Zelnik, Janusz Rewiński, Zofia Romaszewska oraz 30-letni prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny i wiceprezes PiS Beata Szydło. Przekonywali, że potrzebna jest zmiana, a Duda ją gwarantuje. Chwalili jego kompetencje i energię. „Andrzej Duda na prezydenta. Reszta kandydatów na piwo” - żartował Rewiński, w przeszłości lider Polskiej Partii Przyjaciół Piwa.