– Przypominam, że odbierając dzisiaj głosy Prawu i Sprawiedliwości jest tylko jedna alternatywa w Polsce za cztery lata. To jest powrót do władzy Platformy, prawdopodobnie z Lewicą, pan Zandbergiem a nie żadne rządy Konfederacji - powiedział w programie Telewizji Republika "Koniec systemu" Adam Andruszkiewicz w rozmowie z redaktor Dorotą Kanią.
– Panie pośle, o co chodzi politykom Konfederacji, którzy idą na takie ostro zwarcie. Grzegorz Braun mówił wręcz o okupacji amerykańskiej - zaczęła Dorota Kania.
– Przede wszystkim uważam, że na Konfederacje należy patrzeć wielowątkowo. Po pierwsze nie jest to spójny twór polityczno-organizacyjny, dlatego że tam mamy jedenastu szeryfów. Jak tak na nich patrzę to tam jest przynajmniej sześciu generałów, jak znam te osoby, które widzą się jako liderzy - powiedział Adam Andruszkiewicz.
– To jest ciekawe, ponieważ ta jedenastka stara się tak na siłę wyróżnić, przez co starają się być tak ostentacyjnie przeciwko naszym działaniom w parlamencie. Wydaję mi się, że po pierwsze chodzi o to, żeby grać na takich rozgrzanych emocjach, żeby tutaj pozyskiwać sobie elektorat, żeby zabierać głosy tych wyborców Prawa i Sprawiedliwości, którzy być może też widzą, jakie są różnego rodzaju zagrożenia geopolityczne. Po drugie zastanawiam się nad czynnikiem wpływu jakichś różnych zewnętrznych. Jeśli ktoś dzisiaj publicznie mówi i uważa, że Stany Zjednoczone są dla Polski zagrożeniem a nie Rosja, to jest to bardzo ciekawe - ocenił polityk.
– Dlaczego pan powiedział o wpływach zewnętrznych? - dociekała redaktor prowadząca.
– Dlatego że ewidentnie w narracji lansowanej chociażby przez Sputnik jest to widać, że dla nich jest to bardzo na rękę, jeśli mówi się, że Polsce zagrażają dzisiaj Stany Zjednoczone, że CPK ma być takim miejscem dla transportu środowisk żydowskich, a polskie złoto my jako Prawo i Sprawiedliwość ściągamy do Polski, ponieważ chcemy je Żydom oddać - mówił gość Telewizji Republika.
– To by było zabawne, jeśli to byłaby taka typowa głupia motorka, natomiast to są bardzo profesjonalne działania dezinformacyjne. Obserwuję je cały czas monitorując sieć, chociażby po rozwiązaniu marszu niepodległości we Wrocławiu, gdzie przecież tę decyzję podejmowali urzędnicy wrocławscy, nie mający nic wspólnego z Prawem i Sprawiedliwością, wręcz nas bardzo nielubiący. To wtedy w sieci była lansowana - przez profile powiązane z Konfederacją - narracja że to Prawo i Sprawiedliwość rozbija patriotyczne marsze w Polsce i wiele osób niestety się na to łapało - kontynuował Adam Andruszkiewicz.
– Bardzo wyraźnie musimy przed tym przestrzegać, pokazywać że to są takie działania mające na celu sianie zamętu - dodał.
– W tej chwili możemy obserwować mnóstwo prowokacji. Nie będę odnosiła się do konkretnych zdarzeń. Państwo sami doskonale wiecie, ponieważ w ostatnich dniach, mieliśmy przykłady wręcz uderzenia w administracje państwową, w państwo polskie. Później okazywało się, że jest to zgrabnie przeprowadzona prowokacja a to o czym pan poseł mówił, właśnie o marszu niepodległości, który był jednych z najbezpieczniejszych marszów od lat, posypały się w sieci gromy, że to rząd odpowiada za różnego rodzaju nieprawidłowości - zauważyła Dorota Kania.
– To jest oczywiście nieprawda. Wywodzę się ze środowisk patriotycznych, narodowych, sam współorganizowałem marsz niepodległości. Zawsze podkreślam, że tam w dołach jest bardzo dużo fajnie nastawionej, patriotycznej młodzieży - mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Niestety pokazanie Polski, jako kraju antysemickiego jest na rękę wielu krajom. Oczywiście Rosji, która chce ewidentnie skłócać Polskę ze Stanami Zjednoczonymi poprzez czynnik tzw. antysemicki. Chce pokazywać, że Izrael jest taką kością niezgody w relacjach polsko-amerykańskich. Po drugie jest to też oczywiście w interesie grup zachodnich, które bardzo chętnie z Rosją ponad głową Polski współpracują - wymieniał polityk.
– Mamy w Unii Europejskiej zepsute, dość lewackie elity, które nienawidzą wartości, które my jako Polska prezentujemy. (...) Oni po prostu, kiedy widzą krzyż pani redaktor, albo nasze wartości, dostają jakiegoś ataku epilepsji . Wyrzucić religię ze szkół, wprowadzić tęczowe piątki. To jest ich cel. Dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość, jako jedyna siła polityczna, która to wszystko hamuje, która powoduje, że stoimy dalej przy tradycyjnych wartościach jako państwo, jest już atakowana nie tylko z lewej strony, ale także z prawej - dodał.
– Panie pośle, chciałam zapytać o projekt o którym mówił Janusz Korwin-Mikke. Nie wiemy nic na temat szczegółów tego projektu, dotyczących właśnie LGBT - powiedziała redaktor prowadząca.
– Na pewno te tematy będą podgrzewane. Ja też niejednokrotnie słyszałem głupoty, że Prawo i Sprawiedliwość przyzwala na jakąś propagandę LGBT w Polsce. To jest nieprawda - mówił Adam Andruszkiewicz.
– Wszystkim takim osobom, które zastanawiają się nad tym na kogo głosować, Prawo i Sprawiedliwość a może Konfederacja po pierwsze podkreślam dwie rzeczy. Zawsze jest łatwiej krytykować niż rządzić. Jeśli dalibyśmy komuś jakiś projekt do zrobienia to ja bardzo chętnie nałożę sobie kapcie, otworzę sobie piwo, usiądę sobie w fotelu i będę komentował, co kto robi, nie robiąc nic, bo oni de facto żadnego prawa nie stanowią. Ponadto przypominam, że odbierając dzisiaj głosy Prawu i Sprawiedliwości jest tylko jedna alternatywa w Polsce za cztery lata. To jest powrót do władzy Platformy, prawdopodobnie z Lewicą, pan Zandbergiem a nie żadne rządy Konfederacji, bo to jest ugrupowanie, które nigdy nie będzie na tyle mocne. Jeżeli my jako Zjednoczona Prawica stracimy głosy, to wraca Tusk przyobrany w taką tęczową koalicje - dodał.
– Konfederacja się przecież nie różni, jeżeli chodzi o wartości rodzinne a jednak ta retoryka jest taka bardzo mocno podgrzewana i z drugiej strony granie na takich antyżydowskich nutach - mówiła redaktor Kania.
– W kampanii do europarlamentu bardzo modny był wtedy ten temat ustawy 447. Mimo tego, że my jako rząd Prawa i Sprawiedliwości nikomu nie oddajemy ani złotówki za drugą wojnę światową ani za żadne roszczenia i mimo tego, ze prezes Jarosław Kaczyński bardzo wyraźnie zapowiedział, że nie zapłacimy żadnych roszczeń, to Konfederacja wrzucała do sieci grafiki z przerobionymi politykami Prawa i Sprawiedliwości, którzy klęczą przed Izraelem i oddają pieniądze - mówił gość Telewizji Republika.
– Ale przecież słynne wystąpienie pana Berkowicza, który w Kielcach chciał założyć jarmułkę pani poseł - zauważyła redaktor prowadząca.
– Zachował się po prostu jak dzieciak, jak cham de facto. Bieganie z jarmułkami raczej nie przystoi politykom poważnym, ale przede wszystkim mężczyznom. Co to za mężczyzna, który kpi sobie publicznie z kobiety. Oni się mienią tradycjonalistami? Mi się wydaję, że tradycjonalista nie kpi sobie z kobiet publicznie - ocenił poseł PiS.
– Czy pan myśli, że retoryka antyamerykańska jest w Polsce w stanie się przyjąć? - dopytywała Dorota Kania.
– Trzeba bardzo uważnie to obserwować, monitorując sieć. Rośnie nam pokolenie, które zaczyna i kończy dzień w Internecie. Nie otwiera żadnych gazet, nie włącza telewizji praktycznie już. Ta sieć dominuje. Nie tylko Rosja się włącza do gry, również Chiny są mocno aktywne - mówił polityk Prawa i Sprawiedliwości.
– Często w Internecie promowane są konta, które tak naprawdę nie wiadomo skąd pochodząca. Piszą jakąś łamaną polszczyzną, to też trzeba zauważyć - dodał.
– Jeśli do tego, że zostaniemy skłóceni ze Stanami Zjednoczonymi bardzo wyraźnie, jeśli pozwolimy na to, że powstanie na nowo ten sojusz rosyjsko-niemiecki, który powstaje, chociażby Nord Stream 2. (...) Jeśli powstanie ten sojusz, to nas niestety nie będzie jako silnej i podmiotowej Polski - zaznaczył Adam Andruszkiewicz.
– Politycy Konfederacji liczą, że pozyskają część wyborców PiS-u, zwłaszcza tych młodych wyborców PiS-u i pójdą za kilka lat, może nie za cztery, ale za osiem do zwycięstwa i będą rządzić Polską. Myśli pan, że to jest realne? - zapytała redaktor prowadząca.
– Każdy marzenia może mieć i pewne rzeczy sobie wyobrażać, aczkolwiek mi się wydaję, że salonowe media III RP i te elity mogą bardziej użyć Konfederacji, jako taką gumę do żucia, którą wyplują w pewnym momencie. Konfederacja była nawet rozważana publicznie jako sojusznik w obalaniu rządów Prawa i Sprawiedliwości i to oficjalnie. Już nie mówiono, że to są ci wstrętni faszyści z którymi się nie rozmawia, tylko no a może wspólny kandydat opozycji na prezydenta, może zaprosimy też Konfederacje do tych rozmów. To jest bardzo ciekawe - ocenił rozmówca Doroty Kani.
– Kiedy zostałem nominowany do rządu Prawa i Sprawiedliwości, to nagle w Onecie w tym samym samochodzie jechał i krytykował mnie jeden z szefów WSI pan Marek Dukaczewski a zaraz po nim był Robert Winnicki w tym samym samochodzie i tam krytykowali bardzo mocno mnie - zauważył.
– Moim zdaniem to jest gra na to, że Prawu i Sprawiedliwości uda się odebrać gdzieś tam z prawej strony 10 procent, gdzieś tam troszeczkę z centrum 2-3 procent i to spowoduje, że po prostu będzie przegrana, ale ja ciągle podkreślam na tych wszystkich spotkaniach z tymi młodymi ludźmi, którzy po prostu kochają Polskę szczerze, że jeśli za trzy, cztery lata doprowadzimy do porażki Prawa i Sprawiedliwości, jeżeli nie będziemy wzmacniać tego obozu, to oni nie będą mieli u władzę, tak jak sobie to może wyobrażają pana Korwina, bo pan Korwin pewnie prześpi całą tę kadencję, tylko będą mieli u władzy prawdopodobnie pana Budka, pana Tuska, pana Gawłowskiego, Biedronia tą całą tęczowo-liberalną ekipę, bo to oni przejmą władzę i na końcu wprowadzą nam związki homoseksualne, oddadzą polskie dzieci w ręce par homoseksualnych i tego typu rzeczy się będą działy, na własne życzenie - mówił Adam Andruszkiewicz.