Andruszkiewicz o słowach Róży Thun: Nie mamy jako państwo żadnych możliwości, aby karać za takie słowa
– Jest Trybunał Stanu, ale on jest martwy. Często u niektórych tych polityków zbiera się pewna złość, że nic nie można zrobić i zostaje wyrażenie opinii – powiedział Adam Andruszkiewicz z koła poselskiego "Wolni i Solidarni", który był gościem red. Marcina Bąka w programie "Wolne Głosy Wieczorem" w Telewizji Republika.
– To jest emocjonalny wyraz pewnej bezsilności polityków obozu patriotycznego. O wiele gorsze było to, że Róża Thun mówiła w niemieckiej telewizji, że w Polsce jest "pełzająca dyktatura" – wskazał Andruszkiewicz.
Odmienne zdanie na temat sprawy przedstawił poseł Nowoczesnej Mirosław Suchoń, który również wystąpił w programie:
– Poseł Czarnecki przekroczył ramy regulaminowe jeśli chodzi o Parlament Europejski. To było zachowanie nielicytujące z godnością posła. Trzeba ważyć słowa. Nawet jeżeli debata jest ostra to niedopuszczalne są takie personalne wycieczki. Bardzo ostro krytykujemy takie haniebne określenie. Te spory muszą być prowadzone w sposób kulturalny. Nie można wyrażać się w taki sposób.
W późniejszej części programu goście poruszyli temat Marszu Niepodległości i słynnych słów Guya Verhofstadta, który stwierdził, że "na ulice wyszło kilka tysięcy faszystów, neonazistów, białych suprematystów".
– Zgoda, że nie może być tych transparentów. To mogła być prowokacja. To było kilkanaście osób. Określenie całego marszu mianem faszystów... To tak jakbym powiedział, że Nowoczesna to partia złodziei, a w rzeczywistości tylko dwaj politycy byliby podejrzani. Skoro pani Thun uważa się za Polkę to nie wiem jak może uważać że w Polsce jest pełzająca dyktatura...
Panu Andruszkiewiczu od razu odpowiedział polityk Nowoczesnej:
– Nie wiem co Guy Verhofstadt miał na myśli. Ja widziałem transparenty które miały treści rasistowskie. Nie sądzę, żeby wszyscy identyfikowali się z tym hasłami. Ale takie hasła nie mogą mieć miejsca. Nad tym trzeba panować.
Po czym dodał:
– Uważam, że mamy w Polsce politykę zmierzającą do dyktatu jednej partii. Przykładem jest chociażby sądownictwo. To nie jest normalne, że politycy wyznaczają sędziów – argumentował.
– W taki razie tak samo jest w Niemczech, gdzie politycy wybierają sędziów – odpowiedział Andruszkiewicz.
Na koniec poseł Suchoń przekonywał:
– Pójdziemy do przodu i odbierzemy władzę PiS. Członek koła poselskiego "Wolni i Solidarni" odpowiedział znaczącym uśmiechem i odparł, że nie wydaje mu się to prawdopodobne.