Ambasador Rosji Siergiej Andriejew twierdzi, że Polska walczy z pamięcią po żołnierzach Armii Czerwonej, dlatego jeśli Polska nie będzie czciła radzieckich żołnierzy, Rosja nie będzie rozmawiała z obecnym rządem. Ambasador chyba mentalnie tkwi w czasach przed 1989 oraz zapomniał, że w Polsce nie rządzi już Tusk-Kopacz-Komorowski.
- Wysoko cenimy to, że wielu zwykłych Polaków i władze lokalne dbają o miejsca pochówku żołnierzy rosyjskich i radzieckich - podkreślił Andriejew w rozmowie z dziennikiem "Kommiersant". Ocenił jednak, że w Polsce trwa "wojna" z pomnikami radzieckimi, która, jak twierdzi, jest "wojną" z "pamięcią o uratowaniu Polski przez Armię Czerwoną w latach 1944-45". Zarzucił władzom Polski naruszanie w tej kwestii umów dwustronnych z 1992 i 1994 roku.
Zdaniem ambasadora jest to "działanie polityczne" i próba konfrontacji z Kremlem. Dyplomata zaznacza, że Rosjanie postrzegają postawę Polaków jako "bluźnierczą" i "głęboko obraźliwą". - Nie zapomnimy i nie przebaczymy. Dopóki w Polsce nie zostanie uznany, bez jakichkolwiek zastrzeżeń, wieczny dług wdzięczności wobec żołnierzy radzieckich, którzy tutaj ginęli, dopóki będzie trwać obecna skandaliczna sytuacja, gdy wyzwolicieli nazywa się okupantami, to na płaszczyźnie oficjalnej na tematy historyczne nie mamy o czym rozmawiać - zapowiedział.
Widać, że podrygi służbistów rodem z KGB wciąż panują w mentalności tych, którzy nie chcą przyznać się do Katynia. Ale jedno jest pozytywne: obecna polityka polska ws. historii zdaje egzaminy. I to na szóstkę.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie