Patryk Jaki ujawnił wczoraj, jak w rzeczywistości wygląda obiór śmieci w Warszawie. Odwiedził jedno z osiedli na Mokotowie i pokazał symbol rządów PO z piętrzącymi się nieczystościami. W sprawie miała interweniować „Wyborcza” - rzekomo skutecznie bo śmieci miały niemal błyskawicznie zniknąć. Jednak rzecznik Ministerstwa Środowiska Aleksander Brzózka opublikował w sieci zdjęcia, które pokazują ile warte są słowa „GW”.
Kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta stolicy Patryk Jaki stwierdził wczoraj, że w Warszawie zaczyna się „katastrofa śmieciowa”.
Stwierdził, że przez 12 lat rządów PO nie było nowoczesnego zarządzania odpadami, co doprowadziło do problemów z odbiorem śmieci m.in. na Mokotowie. Pokazano jak wygląda sytuacja na jednym z osiedli.
Za moimi plecami symbol rządów PO. To Mokotów. Zaczyna się katastrofa śmieciowa w Warszawie. PO przez 12 lat rządów nie zbudowała żadnej nowoczesnej instalacji, skłóciła się z prywatnym biznesem, nie wie co ma w Radiowie. Musiało się tak skończyć. #Jaki2018 pic.twitter.com/09U6t45No9
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) 9 sierpnia 2018
W tej sprawie postanowiła – rzekomo – interweniować „Gazeta Wyborcza”. Pochwaliła się nawet, że „odpady usunięto po naszej interwencji”. Słowa "GW" nabierają prawdziwej wartości w konfrontacji z relacją z miejsca "śmieciowej katastrofy".
Rzecznik resortu środowiska pojechał na miejsce by sprawdzić jak wygląda w rzeczywistości ten sukces „GW”. Jak jest prawda? Zdjęcia mówią same za siebie.
„Mokotów tonie w śmieciach”. W dzisiejszym dodatku @GazetaStoleczna czytamy, że po ich interwencji śmieci usunięto. Jaka jest rzeczywistość, każdy widzi. Potrzebne są natychmiastowe działania władz #Warszawa w #GospodarkaOdpadami pic.twitter.com/Q1TJHit3NM
— Aleksander Brzózka (@a_Brzozka) 10 sierpnia 2018
Takich miejsc jak na Mokotowie jest już wiele. #GospodarkaOdpadami w #Warszawa wymaga radykalnych zmian! pic.twitter.com/mHHPVJjOtg
— Sławomir Mazurek (@SlawekMazurek) 10 sierpnia 2018