Na świecie nie milkną echa głośnego dokumentu "Leaving Neverland", którego bohaterowie twierdzą, że jako mali chłopcy byli molestowani przez Michaela Jacksona. Większość opinii na ten temat jest jednoznaczna: Jackson był pedofilem. Ale są i tacy, którzy nogami i rękami bronią tego muzyka. Wśród nich, Jolanta Kwaśniewska .
Na portalu pudelek Kwaśniewska mówi:
Spotykałam się z nim (Michaelem Jacksonem - przy autor) dwukrotnie. Raz spędziliśmy razem kilka godzin w domu dziecka na Nowogrodzkiej w Warszawie. To było niesamowite przeżycie. Pamiętam, jak pod domem dziecka kłębił się tłum ludzi. Wszyscy przyszli, by zobaczyć króla popu .
I dodaje:
To był chyba jedyny moment, kiedy ludzie chcieli choć na moment znaleźć się w sierocińcu. On zaś spędził tam bardzo dużo czasu, pytał o każde dziecko. Przyjechał z ogromną ilością prezentów i każdy wychowanek coś od niego otrzymał. Był takim Piotrusiem Panem, dużym dzieckiem, i taki pozostał do końca swoich dni. I dzieci były dla niego najważniejsze. Nie wierzę w te wszystkie oskarżenia o molestowanie seksualne. Jackson padł ofiarą ludzkiej zawiści. Ktoś chciał zarobić na nim wielkie pieniądze, wiedząc, że trudno będzie mu się bronić .