Krzysztof Rączka, sędzia w rozmowie z Onet powiedział: Będę orzekał zgodnie z wyrokami TSUE, nawet jeśli za to usuną mnie z zawodu. Dziś mamy 38. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Wczoraj, w wigilię tej rocznicy zgłoszono pisowski projekt ustawy "kagańcowej", która ma mrozić i zniewalać sędziów - mówi nam sędzia SN. - To wpisuje się w logikę dekretu o stanie wojennym. Tyle że ten projekt skierowany jest nie tylko przeciwko sędziom ale też przeciwko całemu społeczeństwu obywatelskiemu. Władza, widząc jak sędziowie wprost stosują listopadowy wyrok TSUE wpadła w panikę i w strachu proponuje takie rozwiązania - podkreśla sędzia Rączka.
A teraz przypomnijmy historię pana sędziego:
Krzysztof Rączka - W latach 1984–1993 był zatrudniony w Radzie Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów, w której powierzono mu funkcje sekretarza Zespołu Prawa Pracy i Ubezpieczeń Społecznych oraz członka Zespołu Prawa Cywilnego. Premierami byli wówczas tacy dygnitarze PRL jak gen. Wojciech Jaruzelski, Zbigniew Messner, Mieczysław Rakowski czy Czesław Kiszczak. W latach 2008–2016 Rączka pełnił funkcję dziekana Wydziału Prawa i Administracji UW. W 2016 powołany został na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego.
Tacy ludzie sami powinni zrezygnować ze swoich stanowisk, po takiej przeszłości. Pupile komuchów powinni przejść już dawno na głodowe emerytury. W Polsce musi nastać prawdziwa dekomunizacja w każdej dziedzinie życia, bo wyskakujące „komusze„ twarze podczas debat po prostu przerażają!