Do kolejnego numeru „Gazety Polskiej” dołączona zostanie naklejka „Strefa Wolna od LGBT”. Po podaniu informacji w mediach społecznościowych, komentarze opanował szał aktywistów i sympatyków LGBT. Udostępniony przez red. Tomasza Sakiewicza artykuł nawiązujący do inicjatywy „GP” natychmiast usunięto.
Na profilach społecznościowych „Gazety Polskiej" pojawiła się informacja, że w najbliższym numerze - w kioskach od 24 lipca - dodatkiem do gazety będzie naklejka "Strefa Wolna od LGBT" z przekreślonym tęczowym symbolem, którym często posługują się homoseksualiści, transwestyci i biseksualiści, domagający się m.in. wprowadzenia "małżeństw" jednopłciowych.
Informacja wywołała lawinę komentarzy. Nieprzychylni „Gazecie Polskiej” internauci rozpoczęli zmasowaną nagonkę. Twitterowy wpis na chwilę obecną ma blisko tysiąc komentarzy. W dyskusji przywoływane są porównania, nierzadko niemające pokrycia w rzeczywistości.
#StrefaWolnaOdLGBT #naklejka #LGBT wkrótce wraz z „Gazetą Polską” #GazetaPolska pic.twitter.com/EWB3FMpIY8
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) 17 lipca 2019
Wcześniej Instagram zablokował treść, powołując się na „mowę nienawiści oraz zakazane symbole”. Niedługo później analogiczny wpis na facebookowym profilu redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” oraz „Gazety Polskiej Codziennie” zablokowała administracja.
W rozmowie z naszym portalem red. Tomasz Sakiewicz tłumaczy, że dodatek „GP” to „sprzeciw wobec siłowemu narzucaniu ideologii LGBT”. – Nie chcemy, by wbrew woli rodziców wprowadzano do szkół tę ideologię, by była ona obowiązująca w mediach… Chcemy jedynie wolności słowa. Kiedy się tego domagamy, wszelkie informacje na ten temat są ostro cenzurowane – wskazuje. Publicysta nawiązał do wydarzeń sprzed ubiegłego wieku. Przypomniał, że „w latach 20. w Niemczech były ruchy gejowskie, ostro cenzurujące i atakujące swoich przeciwników, z których później wyrosło SA – pierwsza paranazistowska organizacja”. – To fatalne tendencje, sprzeczne z prawami człowieka i podstawowymi wolnościami – mówił dalej.
Na pytanie o konsekwencję sprzeciwiającej się dziś naklejce „GP” lewicy, publicysta wskazał, że "to poszło już dalej, bo za krytykę LGBT zwalnia się z pracy”. – Mamy do czynienia z radykalnym ograniczaniem wolności słowa poprzez działaczy ruchów lewicowych czy gejowskich. Zmierza to w najgorszym możliwym kierunku. Nie zdają sobie sprawy, że niszczą demokrację, odbierają podstawowe prawa człowieka – podkreślił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sprzedawca w IKEA nie chciał promować LGBT. Zwolniono go za... cytowanie Biblii?!?
Oburzenia naklejkami „Gazety Polskiej” nie kryje wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej. Mimo, że te nie trafiły jeszcze do kiosków, polityk zapowiedział doniesienie do prokuratury. – Pan Rabiej kiedyś obiecał, że da mi w mordę za krytykę Róży Thun, napisał to nawet publicznie. Byłem skłonny przyjąć wyzwanie, jednak pan Rabiej się nie stawił. Może łatwiej mu będzie przez adwokatów atakować, bo wcześniej odwagi zabrakło – odniósł się do zapowiedzi zastępcy prezydenta stolicy.
– Pisałem w podziemiu, broniłem zarówno ludzi o lewicowych jak i prawicowych poglądach. Niczego nie zamierzam zmieniać. Jeśli w Polsce ktokolwiek będzie chciał narzucać cenzurę, zawsze się temu sprzeciwię – podsumował w rozmowie z portalem telewizjarepublika.pl.