Komenda Stołeczna Policji prowadzi czynności po ranieniu policjanta petardą podczas piątkowego protestu, który przeszedł przez Warszawę - powiedział w sobotę rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak.
Marczak podał wcześniej, że w piątek na początku protestu policja miała do czynienia z dużymi emocjami, ale sytuacja szybko się uspokoiła. Podczas całego przemarszu przez Warszawę wylegitymowano ok. 200 osób i skierowano notatki do Sanepidu - ponad 70 osób ukarano mandatami, a wobec ponad 120 skierowano wnioski do sądu.
- Jedyna osoba, która odniosła wczoraj obrażenia to policjant. Uszkodzone mienie to nasze wyposażenie - powiedział PAP rzecznik KSP. Wyjaśnił, że najpoważniejszego incydentu doszło pod koniec protestu. - W kierunku policjantów poleciała petarda, której wybuch ranił jednego z nich w nogę - poinformował. - Policjantowi szybko udzielono pomocy medycznej - dodał. Zaznaczył, że w związku z ranieniem funkcjonariusza prowadzone są czynności.
- Nasza obecność to bezpieczeństwo samych protestujących, jak i osób postronnych. Bezpieczny przemarsz przez miasto to zasługa policjantów, szczególnie ruchu drogowego. Robimy to, co do nas należy. Chronimy innych, nawet gdy oni sami tego nie rozumieją - podkreślił Marczak.
Wielotysięczny protest przeciwko czwartkowemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji przeszedł w piątek wieczorem z Żoliborza, gdzie przy ul. Mickiewicza znajduje się dom prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, do Śródmieścia - w okolice willi premiera Mateusza Morawieckiego przy ul. Parkowej. Protestujący przeszli dalej na m.in. plac Zbawiciela i pl. Unii Lubelskiej skąd grupkami rozeszli się.