Adrian Zieliński, utytułowany sztangista, przed igrzyskami olimpijskimi w Rio został zawieszony, ponieważ wykryto u niego niedozwoloną substancję nandrolon. Sportowiec podtrzymuje, że przyjął go nieświadomie na co ma przekonujący dowód.
– Jak wszyscy doskonale wiedzą zarzucono mi stosowanie nandrolonu, przez co zostałem wykluczony ze startu na igrzyskach w Rio. W trakcie postępowania dyscyplinarnego przed Panelem Dyscyplinarnym przedstawiłem szereg dowodów na to, że ww. substancja znalazła się w moim organizmie w sposób nieświadomy. Nie dano wiary w moje wyjaśnienia i nałożono na mnie karę 4-letniej dyskwalifikacji - komentował Zieliński.
Sztangista poddał się badaniu wariografem i w obecności biegłego sądowego oznajmił, że środek znalazł się w jego organizmie nieświadomie. Wyniki badania potwierdziły wersję Zielińskiego.
– Jak stanowią przepisy antydopingowe, mogę w każdy możliwy sposób dowieść swojej niewinności. Jako jedyna osoba na świecie, którą podejrzewano o stosowanie dopingu poddałem się takiemu badaniu, którego nie można podważyć i powie całą prawdę o nas. Każdą osobę, którą podejrzewano mówiła, że nie stosowała dopingu, ale tylko ja się odważyłem na taki krok, ponieważ nie mam nic do ukrycia!
W wyniku zaistniałych sytuacji "kara" wynosi od nagany do 2 lat. Mój pełnomocnik będzie oczywiście wnioskował o najmniejszy wymiar kary tj. nagana - podsumował sztangista.