Abp Wojda: Europie dzisiaj bardziej zależy na zielonym ładzie natury, niż na ładzie Ducha Świętego

"Smutny to obraz Europy, która wydaje się być coraz bardziej oddalona od swoich chrześcijańskich korzeni. Ma się wrażenie, że Europie dzisiaj bardziej zależy na zielonym ładzie natury, niż na ładzie Ducha Świętego, potrzebie zadbania o piękno wewnętrzne ludzkiego życia, o poszanowanie praw natury i prawa Bożego" - mówił w sobotę na Jasnej Górze, na zakończenie IX Kongresu Europa Christi, przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda.
Kryzys Europy
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w homilii podczas mszy kończącej kongres nawiązał do odczytanej tego dnia przypowieści o Cezarei Filipowej. W Piśmie Świętym w tym mieście, będącym symbolem ludzkich pragnień i poszukiwań spełnienia życia, a jednocześnie miejscem najgorszych praktyk Jezus zapytał, za kogo jest uważany.
Abp Wojda przypomniał, że ludzie tam nie potrafili dać spójnej odpowiedzi, faktycznie nie wiedzieli, kim jest Jezus. Ocenił, że "ta sytuacja bardzo przypomina sytuację dzisiejszej Europy", gdzie wielu "z pewnością nie byłoby w stanie odpowiedzieć, kim jest Jezus mimo tego, że przecież Europa jest chrześcijańską od dwóch tysięcy lat".
Nawiązując do słów św. Jana Pawła II z modlitwy Angelus z 17 sierpnia 2003 r. przewodniczący KEP mówił, że wiara chrześcijańska nadała Europie kształt, a niektóre z jej podstawowych wartości zainspirowały później ideał demokracji i praw człowieka europejskiej nowoczesności.
"Oprócz miejsca geograficznego Europa jest pojęciem w głównej mierze kulturowym i historycznym - mówił papież - które znamionuje rzeczywistość zrodzoną jako kontynent, również dzięki jedności i sile chrześcijaństwa, które zdołało zintegrować między sobą różne ludy i kultury"
- podkreślił hierarcha.
Zastrzegł, że zgodnie z diagnozą Jana Pawła II w Europie zachodzi utrata pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, czemu towarzyszą praktyczny agnostycyzm i obojętność religijna, wywołująca u wielu Europejczyków wrażenie, że żyją bez duchowego zaplecza "niczym spadkobiercy, którzy roztrwonili dziedzictwo pozostawione im przez historię".
"Wielu ludzi nie potrafi już łączyć ewangelicznego przesłania z codziennym doświadczeniem. (…) Dominuje poczucie osamotnienia. Mnożą się podziały i kontrasty. (…) Zauważa się niebezpieczne zjawisko kryzysów rodzinnych i słabości samej koncepcji rodziny, przeciągające się i powracające konflikty etniczne, odradzanie się pewnych postaw rasistowskich (…), egocentryzm izolujący jednostki i grupy od innych, narastanie powszechnej obojętności etycznej oraz gorączkowe zabieganie o własne interesy i przywileje"
- wymieniał abp Wojda.
Zielony Ład zamiast Ducha Świętego
"Smutny to obraz Europy, która wydaje się być coraz bardziej oddalona od swoich chrześcijańskich korzeni. Ma się wrażenie, że Europie dzisiaj bardziej zależy na zielonym ładzie natury, niż na ładzie Ducha Świętego, potrzebie zadbania o piękno wewnętrzne ludzkiego życia, o poszanowanie praw natury i prawa Bożego"
- uznał.
"Europa nie chce, albo nie jest już w stanie zrozumieć, że ład i piękno zewnętrzne może być owocem tylko i wyłącznie ładu i piękna wewnętrznego"
- zasugerował metropolita gdański.
Jak podkreślił, patron Europy, św. Benedykt piętnaście wieków wskazywał, że już starożytni Rzymianie wiedzieli, że dla dobra imperium potrzebna jest religia - budująca jedność, świadomość i wyzwalająca ducha. "A mówił to o religiach pogańskich, a co dopiero chrześcijaństwo, które było tak wielkim darem Boga dla człowieka" - zastrzegł hierarcha.
Stwierdził, że Bóg nie przestaje działać w sercach ludzkich - wystarczy odrobina wiary.
"Na przekór wszystkiemu w Europie nie brakuje znaków, które dają nadzieję"
- uznał abp Wojda.
Mówił, że Ewangelia "wciąż wydaje owoce we wspólnotach parafialnych, wśród osób konsekrowanych, w stowarzyszeniach laikatu, w grupach modlitewnych i apostolskich, w różnych wspólnotach młodzieżowych, jak również poprzez nowe ruchy i dzieła kościelne i ich rozpowszechnianie się".
Przewodniczący KEP zaznaczył, że duch ten rozwija się w ruchu ekonomicznym, jest obecny w relacjach międzyludzkich, pogłębia współpracę między narodami, pogłębia jedność Europy czy ludów europejskich i buduje większe poszanowanie praw człowieka.
"Emblematycznym przykładem znaku nadziei był choćby tłumy młodych ludzi, którzy gromadzili się i modlili się przed płonącą katedrą Notre-Dame w Paryżu. (...) Europa jest spragniona Jezusa Chrystusa i jego nadziei. Musimy sobie to uświadomić: Europa jest spragniona Jezusa Chrystusa, nawet jeśli nie potrafi tego do końca wyrazić"
- stwierdził abp Tadeusz Wojda.
"Europa Christi" to ruch powstały w 2017 r. z inicjatywy zmarłego ponad rok temu ks. infułata Ireneusza Skubisia, b. redaktora naczelnego tygodnika katolickiego "Niedziela". Głównym celem ruchu jest odbudowanie chrześcijańskiego myślenia o Europie.
Źródło: PAP; Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X