80 lat temu, 3 i 4 listopada 1943 roku, Niemcy przeprowadzili akcję "Erntefest", której celem było wymordowanie wszystkich ocalałych do tej pory Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. W tym dniu w obozach na Majdanku, w Poniatowej i Trawnikach oraz w innych obozach w dystrykcie lubelskim zgładzono niemal wszystkich więźniów pochodzenia żydowskiego - około 42 tysiące osób.
Niemieccy ludobójcy nazwali tą akcję "Erntefest", co po polsku oznacza... dożynki. Mordowaniu Żydów towarzyszyły, dla uciszenia strzałów i krzyków ginących, skoczne dźwięki wiedeńskich walców. Muzyka płynąca z megafonów zagłuszała nieustanny terkot karabinów maszynowych i krzyki konających.
Mord przeszedł do historii również pod nazwą "Krwawej środy". Była ona ostatnim akordem prowadzonej od 16 marca 1942 akcji "Reinhardt". Jej celem było wymordowanie Żydów z Generalnego Gubernatorstwa. Dlaczego w listopadzie następnego roku Niemcy zdecydowali się na przyspieszenie eksterminacji? Jednym z czynników były bunty zamkniętych w gettach i obozach koncentracyjnych. W kwietniu 1943 roku wybuchło powstanie w getcie warszawskim, w sierpniu broń podnieśli Żydzi z getta w Białymstoku. Bunty więźniów wybuchały w obozach w Sobiborze (2 sierpnia) i w Treblince (14 października). Obawa przed kolejnymi wystąpieniami skłoniła Heinricha Himmlera, Reichsführera SS i Policji, drugą osobę w III Rzeszy, do wydania rozkazu o natychmiastowej eksterminacji pozostałych Żydów.
Więźniowie najpierw zostali zmuszeni do kopania rowów - rozpuszczono wśród nich pogłoskę, że mają to być okopy na wypadek ataku partyzantów. Nie wiedzieli, że kopią własne groby. Masakra rozpoczęła się nad ranem.
W mordowaniu Żydów brały udział załogi obozów, Sicherheitspolizei (policji bezpieczeństwa) i żołnierze Waffen-SS.
- Widzimy na szosie z Lublina, w kierunku obozu, wijącą się czarną wstęgę. Podchodzi bliżej, okazuje się, że to pędzą w kierunku obozu tysiące ludzi. Popędzani ze strasznym krzykiem przez SS-manów. Nie idą koło naszej bramy. Widzimy tylko takie podskakujące głowy, bo są w biegu. Od czasu do czasu rozlega się strzał. To giną ci, którzy nie mogli nadążyć - wspominał jeden z więźniów Majdanka na antenie Polskiego Radia.
Pod koniec egzekucji z 45 tys. Żydów zgromadzonych w obozach na terenie Lubelszczyzny pozostawiono 650 żydowskich więźniów. Pozostałe przy życiu Żydówki zmuszono do przeszukiwania mienia pozostawionego przez ofiary. Większość z kobiet zginęła w 1944 roku w Auschwitz. Mężczyzn zatrudniono do palenia ciał ofiar. Większość po wykonaniu zadania została zamordowana.
Akcja palenia zwłok miała na celu utajnienie zbrodni. Stało się inaczej. Pamięć o wydarzeniach przechowali polscy więźniowie obozu na Majdanku, którym udało się przeżyć wojnę.