– 400 zł przez 4 lata, (łącznie - red.) 1600 zł to jest to, co chcemy wprowadzić i na co jesteśmy gotowi. Będziemy negocjować z przedstawicielami pielęgniarek – mówił do protestujących przed kancelarią premiera minister zdrowia Marian Zembala.
W Warszawie trwa protest pielęgniarek i położnych, które sprzeciwiają się "dramatycznej sytuacji zawodowej" i domagają się podwyżek wynagrodzeń (1500 zł podwyżki, po 500 zł przez trzy lata).
– Zaproponuję rozwiązanie, które jest rozważnym kompromisem, jak w porządnej rodzinie – powiedział zgromadzonym Zembala, dodając jednak, że takie działania "nie rodzą się na ulicy". Zapewnił też, że jako minister zdrowia czuje się odpowiedzialny za sytuację pielęgniarek. – Nie uciekam od tego – oświadczył.
Zembala podkreślił, że do rozwiązania sytuacji potrzebny jest dialog z udziałem obu stron. Dodał, że propozycja, którą może zaproponować, to podwyżka 400 zł przez 4 lata, (łącznie - red.). Pielęgniarki zareagowały na jego wypowiedź gwizdami, skandując "do podstawy, do podstawy". – Dobrze, do podstawy. Będziemy rozmawiać, ja się wywiąże – odpowiedział Zembala.
– Chciałbym bardzo być tym ministrem, który jest dwa miesiące, ale konkretne rzeczy, nie obiecuje, ale je robi. Będziemy dyskutować – dodał.
CZYTAJ TAKŻE:
Protest pielęgniarek w stolicy. Żądają podwyżek i poprawy warunków pracy