400 stron uzasadnienia wyroku ws. nadużyć CBA przy "aferze gruntowej". Bejda: Jest środek kampanii. Trudno tu mówić o przypadkowości
– Trudno mi sobie przypomnieć o sprawie z tak długim uzasadnieniem. W ciągu dwóch tygodni strona musi przeczytać 400 stron i ustosunkować się do tez. Część jest utajniona, co jest kolejnym utrudnieniem dla skazanych. Można się było spodziewać terminu publikacji tego uzasadnienia – mówił w programie "W punkt" Ernest Bejda prawnik i były wiceszef CBA.
30 marca warszawski sąd rejonowy uznał, że Mariusz Kamiński jest winny zarzucanych mu czynów. Były szef CBA został skazany na 3 lata więzienia oraz 10-letni zakaz zajmowania stanowisk publicznych za nadużycia prawa przy "aferze gruntowej" w 2007 r. Sąd uznał, że Kamiński zaplanował i zorganizował prowokację CBA, zlecił wprowadzenie w błąd Andrzeja K. i podżeganie go do korupcji. Skazany został także były były wiceszef CBA Maciej Wąsik. Warszawski sąd skazał go na 3 lata. Według sądu, CBA podżegało do korupcji, nie było podstaw prawnych i faktycznych do wszczęcia operacji ws. odrolnienia gruntu w ministerstwie rolnictwa. CZYTAJ WIĘCEJ...
"Sądy nie publikują nieprawomocnych rozstrzygnięć – to rzecz zupełnie nowa"
Dziś sąd rejonowy zapowiedział publikację uzasadnienia wyroku sprzed czterech miesięcy. Zdaniem gościa Telewizji Republika, termin publikacji nie jest przypadkowy. Zarówno Kamiński, jak i Wąsik kandydują z list Zjednoczonej Prawicy, a wyrok, choć nieprawomocny, może wpłynąć na ich wynik wyborczy.
– Sędzia zapowiedział, że ta sprawa zostanie opublikowana, ale przypominam, że w zasadzie sądy nie publikują nieprawomocnych rozstrzygnięć – to rzecz zupełnie nowa – zauważył Ernest Bejda. – Trudno tu mówić o przypadkowości. Teraz mamy środek kampanii wyborczej, okres bardzo gorący, a przypuszczam, że jako pierwsi napiszą komentarze do tych tez dziennikarze "Gazety Wyborczej i "Newsweeka" – dodał.
"Dowiedzieli się z prasy"
Jak podkreślał Bejda, informacja o publikacji uzasadnienia do wyroku w pierwszej kolejności powinno trafić do stron postępowania, jednak w tym przypadku stało się inaczej.
– Jako pierwsze powinny dowiedzieć się o tym strony. Oni dowiedzieli się o tym z komunikatów prasowych. To dziwna rzecz, dająca do myślenia, to zachowanie sądu budzi wątpliwości – podkreślał.
Bejda wytykał również sądowi niekonsekwencję, przypominając, że ten sam sąd uznał wcześniej, że "działania CBA były zgodne z prawem". – Z jednej strony sąd uznaje, że działania były legalne, z drugiej ten sam sąd stwierdza, że były nielegalne – mówił. Zwrócił również uwagę na to, że sędzia prowadzący sprawę "myli fakty". – Sąd myli fakty, np. co do tego, jak się zaczynała ta sprawa (...). W aktach sprawy to jest, nie wiem, czemu sędzia Łączewski tak te sprawy prezentuje – stwierdził.