Lobby aborcyjne naciska na ONZ, by dzień 28 września został ustalony Dniem Bezpiecznej Aborcji. Tyle że nic takiego jak bezpieczna aborcja nie istnieje.
Według aborcyjnego lobby – „aborcja doskonała” to aborcja legalna, bezpieczna i rzadka. Zbitki tych trzech określeń jako pierwszy użył amerykański prezydent Bill Clinton na początku lat dziewięćdziesiątych. Od tego czasu zwolennicy aborcji wypowiadają je jednym tchem. Hasło to tak bardzo już się utrwaliło, że teraz proaborcyjni działacze poszli o krok dalej.
Grupa określająca się jako „Międzynarodowa kampania na rzecz prawa kobiet do bezpiecznej aborcji”, zrzeszająca prawie 1800 organizacji oraz pojedynczych aktywistów ze 115 krajów, wystosowała list do sekretarza generalnego OZN Ban Ki-moona oraz osób stojących na czele oenzetowskich agencji, aby dzień 28 września został oficjalnie uznany Dniem Bezpiecznej Aborcji. Dlaczego? Choćby dlatego, że bezpieczna aborcja to fundamentalne prawo kobiet, a poza wszystkim trzeba wreszcie skończyć z tym, że kobiety umierają wskutek nieprofesjonalnie przeprowadzonych aborcji: „Aborcja jest jedną z najbezpieczniejszych procedur medycznych. Jednakże połowa wszystkich aborcji na świecie nadal jest niebezpieczna, co powoduje potrzebę podjęcia natychmiastowych działań. Kobiety nadal cierpią i umierają z powodu komplikacji po niebezpiecznych aborcjach. W skali globu liczba śmierci z powodu niebezpiecznych aborcji szacowana jest na 43 684 w 2013 r., co stanowi 14,9 proc. wszystkich śmierci w połogu” - napisali autorzy listu. Zresztą argument dotyczący śmiertelności kobiet pojawia się regularnie podczas dyskusji na temat legalizacji aborcji. Aborcja legalna (najlepiej do końca ciąży) to aborcja „bezpieczna”. Obrońcy życia szantażowani są więc tym, że kobiety nadal będą używać drucianych wieszaków, by pozbyć się nieplanowanego dziecka. Nie ulegajmy jednak tym szantażom, bo prawda, nawet o „bezpiecznej” aborcji, jest zgoła inna.
Bezpieczną nie może być żadna procedura medyczna, w wyniku której ktoś traci życie. A tak się składa, że aborcja to właśnie przerwanie rozwijającego się ludzkiego życia. Stąd z definicji nie może być to zabieg bezpieczny. Jeśli jeszcze uświadomimy sobie, ile ofiar ta procedura za sobą pociąga, łatwo się okaże, że również argument, iż to procedura „rzadka”, jest na wyrost. Trudno jakieś działanie określić mianem „rzadkiego”, jeśli każdego roku w jego efekcie życie tracą miliony dzieci. I z ich punktu widzenia absolutnie nie ma znaczenia, czy to procedura „bezpieczna” czy „niebezpieczna”. Nawet ta przeprowadzona w sterylnych klinikach, przy użyciu najlepszego sprzętu zawsze kończy się śmiercią. Ich śmiercią.
Dlatego bardzo trzeba uważać, żeby nie wpaść w sidła aborcyjnego kłamstwa. „Bezpieczna” aborcja – choć prawdę tę próbują zagłuszyć jej zwolennicy – jest po prostu niebezpieczna. I dla dziecka, które traci życie, i dla kobiet, które również są ofiarami aborcji, tyle że prawda ta jest skrzętnie przed nimi ukrywana przez aborcjonistów. Aborcja niszczy kobiety nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Dziś już mamy całkiem pokaźną liczbę badań wykazujących negatywny wpływ aborcji na zdrowie kobiet. Z dostępnych danych wynika także, że ponad połowa Amerykanek (dokładnie 65 procent) po aborcji doświadcza oznak zespołu stresu pourazowego, innymi słowy cierpi z powodu syndromu postaborcyjnego, który często wyparty ze świadomości wraca ze zdwojoną siłą, powodując różnego rodzaju stany depresyjne, a w ekstremalnych sytuacjach także samobójstwa. Dowodem na to są choćby badania prowadzone wśród kobiet z Finlandii, które bezsprzecznie wykazały, że wśród kobiet, które poddały się aborcji, ryzyko śmierci samobójczej jest o 650 procent wyższe, niż wśród tych, które ciążę donosiły. Wśród kobiet po aborcji znacznie więcej jest tych, które przyjmują środki odurzające (4,5 raza więcej). Również większy jest odsetek kobiet zażywających narkotyków wśród kobiet po aborcji w porównaniu z kobietami, które takiej przeszłości nie mają. W tym kontekście warto także nadmienić o większym ryzyku chorób nowotworowych. Nie da się zaprzeczyć, że pewne typy nowotworu związane są z przebytymi aborcjami (choć prawdą jest, że na raka piersi chorują również kobiety, które aborcji nie miały, to jednak nie sposób zauważyć, że ryzyko zachorowania na ten nowotwór jest znacznie większy u kobiet po aborcjach). Aborcja pociąga za sobą także skutki społeczne – rozpad związków, agresja nakierowana na kobiety w ciąży czy z małymi dziećmi – oto echo traum związanych z zabiciem swojego dziecka.
Obrońcy życia nie godzą się więc na rozpowszechnianie takich kłamstw i protestują przeciwko ustanawianiu Dnia Bezpiecznej Aborcji. Przygotowali protest do sekretarza generalnego ONZ, by nie ulegał aborcyjnemu lobby. Dostępny jest on po angielsku na stronach organizacji CitizenGo. Także Twój głos może zatrzymać aborcyjną machinę i uratować dzieci przed „bezpieczną” aborcją.
Małgorzata Terlikowska
Najnowsze
Gwiazda NBA LeBron James zawiesza konta w mediach społecznościowych
Ponad 800 osób może zostać zwolnionych w Raciborzu. Rafako dziś podjęło decyzję!
Mocne. Gembicka zgłasza wniosek o przebadanie Kołodziejczaka na obecność substancji psychoaktywnych
Szef SEC zrezygnował, rynek kryptowalut wystrzelił w górę!