Wybory wygrywa się w Końskich - stwierdził przed laty Grzegorz Schetyna, były szef Platformy Obywatelskiej. Najwyraźniej wziął sobie do serca te słowa kandydat na kandydata na prezydenta z ramienia PO Radosław Sikorski, który postanowił odwiedzić w ramach swej kampanii to sympatyczne, świętokrzyskie miasto.
Pomysł spotkania się z mieszkańcami powiatu koneckiego trudno krytykować, bo Sikorski twierdzi, że otwarty jest na wszystkie środowiska, pojawiają się jednak dwa pytania.
Po pierwsze, jak Sikorski połączył swoją pracę w Ministerstwie Sprawa Zagranicznych z wyjazdem w świętokrzyskie? Według map Googla, droga powinna zająć około dwóch godzin. Spotkanie zaplanowano na 17.00, co biorąc pod uwagę, że wcześniej będzie musiał porozmawiać z lokalnymi działaczami pokazuje, iż z Warszawy musiał wyruszyć koło 14.00 - 14.30. Ciekawe, czy wziął na ten wyjazd urlop, czy pojechał w ramach godzin pracy. Za które jako ministrowi rządu 13 grudnia płacą wszyscy Polacy, nie tylko członkowie PO.
Druga rzecz to samochód, którym podróżuje Sikorski, z którego wrzucił nawet na platformę X krótki filmik. Zdaniem europosła Waldemara Budy, to ministerialna, służbowa limuzyna. Zakładamy więc, że Sikorski korzysta z niej tylko dla wygody, a później skrupulatnie się rozliczy z kosztów wynajęcia auta, honorariów kierowcy i paliwa. Bo nie chce się wierzyć, że korzysta z niego w prywatnych celach bez ograniczeń.
Jak widać więc kandydaci PO - Radosław Sikorski i Rafał Trzaskowski bawią się w najlepsze w kampanię wyborczą. Za czyje pieniądze - mamy nadzieję, że Radosław Sikorski wytłumaczy się finansowania z wyjazdu, bo inaczej sprawa będzie bardzo brzydko pachniała…
Źródło: x.com