Wojewódka zdymisjonowany z rady nadzorczej PKP Cargo. Kontrowersyjne transakcje giełdowe menedżera pod lupą KNF
W środę 10 grudnia wiceprzewodniczący rady nadzorczej PKP Cargo, a wcześniej prezes spółki, Marcin Wojewódka w trakcie jednej sesji sprzedał 91 703 akcje PKP Cargo za ponad 1,15 mln zł, wywołując gwałtowny spadek kursu, po czym odkupił ten sam pakiet taniej, z różnicą na swoją korzyść rzędu ponad 94 tys. zł. Dzień później główny akcjonariusz – PKP SA – odwołał go z rady nadzorczej, a Komisja Nadzoru Finansowego oficjalnie potwierdziła, że analizuje transakcje pod kątem naruszenia unijnego rozporządzenia MAR. Sprawę nagłośnił m.in. poseł PiS Michał Moskal w ostrym wpisie na platformie X, zapowiadając interwencję w KNF i resortach odpowiedzialnych za majątek państwowy.
Jedna sesja, dwa komunikaty i 94 tys. zł różnicy
10 grudnia 2025 r. na warszawskiej giełdzie wydarzyło się coś, co dla wielu drobnych inwestorów wygląda jak podręcznikowy przykład tego, jak insider potrafi rozhuśtać kurs państwowej spółki i wyjść z tego na plus, zostawiając resztę rynku z solidnymi stratami.
Przed południem pojawił się raport bieżący PKP Cargo informujący, że Marcin Wojewódka – wiceprzewodniczący rady nadzorczej i były prezes spółki – sprzedał 91 703 akcje PKP Cargo po średniej cenie 12,56 zł. Wartość transakcji przekroczyła 1,15 mln zł. To nie był symboliczny gest, ale zbycie praktycznie całego pakietu, jaki posiadał.
Rynek zareagował błyskawicznie. Jak opisują serwisy giełdowe oraz Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, po informacji o sprzedaży przez członka władz spółki kurs PKP Cargo runął – w szczycie przeceny spółka traciła ponad 18 proc., a cena akcji spadła w okolice 10,44 zł. Na zamknięciu sesji strata wyniosła wciąż ok. 9 proc., przy kursie 11,65 zł i bardzo wysokich obrotach.
Dla każdego, kto patrzy na wykres, historia wydawała się prosta: nerwowa sprzedaż „insidera” – osoby zasiadającej we władzach spółki – podcina zaufanie do PKP Cargo i wywołuje panikę wśród inwestorów indywidualnych. To właśnie na taki efekt wskazywali w licznych komentarzach użytkownicy mediów społecznościowych, a SII zapowiedziało, że zwróci się w tej sprawie do Komisji Nadzoru Finansowego i Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Tyle że to był dopiero pierwszy akt spektaklu.
Po zakończeniu środowej sesji pojawił się drugi komunikat ESPI: Marcin Wojewódka tego samego dnia odkupił dokładnie 91 703 akcje PKP Cargo – tyle, ile wcześniej sprzedał – tym razem po średniej cenie 11,53 zł. Łączna wartość operacji kupna wyniosła ok. 1,06 mln zł.
Prosta arytmetyka mówi, że różnica między kwotą uzyskaną ze sprzedaży a wydaną na odkupienie to ponad 94 tys. zł, czyli ok. 1,03 zł na każdej akcji. Na tyle szacuje się korzyść Wojewódki z jednodniowego „tradingu” – oczywiście na poziomie brutto, przed podatkiem Belki i bez uwzględnienia innych elementów jego portfela.
To właśnie ten mechanizm – sprzedać drożej, ściągnąć kurs w dół i odkupić taniej – opisuje w swoim wpisie na X poseł PiS Michał Moskal, który nazwał sytuację jawną manipulacją kursem i zapowiedział interwencję w KNF oraz w ministerstwach nadzorujących spółki Skarbu Państwa.
Burza wśród inwestorów i reakcja KNF
W środę wieczorem i w czwartek rano media ekonomiczne i fora inwestorskie żyły już niemal wyłącznie historią PKP Cargo. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych zwracało uwagę, że gwałtowna przecena nastąpiła po publikacji pierwszego komunikatu o sprzedaży, podczas gdy drugi – o odkupieniu akcji – pojawił się dopiero po zakończeniu sesji, więc rynek nie miał szans uwzględnić pełnego obrazu sytuacji.
Z kolei Komisja Nadzoru Finansowego wydała komunikat, w którym wprost poinformowała, że „środowe transakcje na akcjach spółki PKP Cargo podlegają analizie Urzędu KNF z punktu widzenia przepisów Rozporządzenia MAR”.
Rozporządzenie MAR (Market Abuse Regulation) to podstawowy unijny akt prawny mający przeciwdziałać nadużyciom na rynku kapitałowym, w tym m.in. wykorzystaniu informacji poufnych oraz manipulacji instrumentami finansowymi. Samo dokonanie transakcji przez członka organu spółki nie jest zakazane, o ile nie dzieje się w tzw. okresach zamkniętych i nie wiąże się z wykorzystaniem poufnych informacji. Obowiązuje jednak bardzo precyzyjny reżim informacyjny: każda osoba pełniąca obowiązki zarządcze musi niezwłocznie powiadomić spółkę i KNF o wszystkich transakcjach, a informacje te mają dawać inwestorom pełny obraz sytuacji.
Problemem nie jest samo to, że Wojewódka kupił i sprzedał akcje w jednym dniu, lecz sposób, w jaki te transakcje zostały zakomunikowane. Jej zdaniem przepisy wykonawcze do MAR przewidują jeden zbiorczy formularz, obejmujący wszystkie transakcje danego typu na tym samym instrumencie w danym dniu i w tym samym systemie obrotu. Tymczasem w przypadku PKP Cargo pojawiły się dwa oddzielne powiadomienia oraz dodatkowy własny załącznik, co – zdaniem ekspertki – może być sprzeczne z wymaganiami rozporządzenia.
KNF na razie ogranicza się do stwierdzenia, że „analizuje sprawę”. Nie podano, czy i kiedy wyniki tej analizy zostaną upublicznione ani czy urząd dostrzega w zachowaniu Wojewódki potencjalną manipulację kursem, czy „tylko” naruszenie formalne związane z treścią i formą powiadomień.
Sam Marcin Wojewódka w rozmowach z mediami konsekwentnie odsyła do raportów giełdowych i przepisów MAR, nie komentując szerzej swoich działań. W wypowiedzi dla jednego z portali podkreślił jedynie, że zna obowiązujące przepisy i nie wypowiada się o spółce inaczej niż w formie oficjalnych komunikatów
Dzień później – odwołanie z rady nadzorczej
Jeśli ktoś liczył, że kontrowersyjny „manewr” na akcjach PKP Cargo rozejdzie się po kościach, czwartkowe popołudnie musiało go zaskoczyć. Spółka poinformowała bowiem raportem, że główny akcjonariusz, PKP SA, posiadający 33,01 proc. udziałów, podjął decyzję o odwołaniu Marcina Wojewódki ze składu rady nadzorczej PKP Cargo.
W komunikacie nie podano przyczyny dymisji. Oficjalnie nie ma więc bezpośredniego powiązania między transakcjami z 10 grudnia a decyzją właścicielską. Jednak chronologia wydarzeń – najpierw głośne transakcje i burza na rynku, potem komunikat KNF o analizie sprawy, wreszcie odwołanie ze stanowiska – tworzy obraz, którego trudno nie łączyć w całość.
Jeszcze tego samego dnia SII zaktualizowało swoją analizę, odnotowując, że PKP SA wykorzystały przysługujące im uprawnienia i usunęły Wojewódkę z rady nadzorczej. Stowarzyszenie zadeklarowało też, że zwróci się formalnie do KNF i Ministerstwa Aktywów Państwowych o pilne wyjaśnienia w sprawie zarówno transakcji, jak i ładu korporacyjnego w spółce.
Warto przypomnieć, że Marcin Wojewódka jest postacią dobrze znaną inwestorom śledzącym losy PKP Cargo. W 2024 r. pełnił obowiązki prezesa spółki, kiedy ta ogłaszała ambitny program restrukturyzacji, obejmujący m.in. znaczące redukcje zatrudnienia i zmiany w strukturze grupy. W tamtym czasie jego zakupy akcji spółki były interpretowane raczej jako sygnał wiary w powodzenie planu naprawczego niż jako kontrowersja.
Teraz mamy do czynienia z sytuacją odwrotną: decyzje inwestycyjne tej samej osoby są postrzegane jako potencjalne nadużycie zaufania rynku, a sam Wojewódka w ciągu kilkudziesięciu godzin z ważnej postaci w strukturze właścicielskiej staje się byłym członkiem rady nadzorczej, którego działania bada organ nadzoru.
Podatek, optymalizacja czy manipulacja? Co naprawdę wydarzyło się na PKP Cargo
Część komentatorów zwraca uwagę, że operacja sprzedaży i odkupienia akcji w grudniu może mieć – obok krótkoterminowej korzyści gotówkowej – jeszcze jeden wymiar: podatkowy. Analizy oparte na wcześniejszych raportach giełdowych pokazują, że od maja 2024 r. do grudnia 2025 r. Marcin Wojewódka kupił łącznie 96 152 akcje PKP Cargo za ok. 1,55 mln zł, po średniej cenie ok. 16,16 zł. Przy notowaniach z grudnia, w okolicach 12–13 zł za akcję, oznaczało to niezrealizowaną stratę rzędu blisko 400 tys. zł.
Sprzedając pakiet po 12,56 zł, a następnie odkupując go po 11,53 zł, mógł – zgodnie z obowiązującymi przepisami podatkowymi – wykazać stratę na tej części portfela i skompensować ją z zyskami z innych inwestycji kapitałowych, obniżając podatek od dochodów giełdowych. Tego typu działania, znane jako „optymalizacja podatkowa”, nie są same w sobie nielegalne i są stosowane przez inwestorów indywidualnych pod koniec roku podatkowego.
Problem w tym, że w tym przypadku operację przeprowadza nie anonimowy gracz, lecz członek władz spółki Skarbu Państwa, która znajduje się w restrukturyzacji i od miesięcy informuje o trudnej sytuacji finansowej. Z punktu widzenia małych akcjonariuszy wygląda to więc jak sytuacja, w której osoba dysponująca dostępem do wewnętrznych informacji najpierw swoimi działaniami potęguje spadek kursu, a następnie wykorzystuje tę przecenę na swoją korzyść, przenosząc ciężar strat na „zwykłych” inwestorów.
Czy oznacza to automatycznie manipulację kursem w rozumieniu prawa? Tego dziś nie wiemy. KNF nie przesądza jeszcze, czy doszło do złamania przepisów MAR, a zarówno sama Komisja, jak i eksperci podkreślają, że trzeba odróżnić zachowania naganne etycznie od czynów stanowiących przestępstwo lub wykroczenie administracyjne.
Faktem jest jednak, że zachowanie Wojewódki wpisuje się w bardzo niebezpieczny trend w spółkach Skarbu Państwa: rosnącej liczby sytuacji, w których rynek dowiaduje się o kontrowersyjnych transakcjach osób z wewnątrz dopiero po fakcie, a zaufanie do giełdy jako „równych reguł gry” dla wszystkich zostaje poważnie nadwyrężone.
Nie tylko PKP Cargo. KNF już wcześniej biła na alarm w sprawie Orlenu i Energi
Sprawa PKP Cargo nie jest odosobniona. Ledwie dwa tygodnie temu Komisja Nadzoru Finansowego informowała, że w związku z planami Orlenu dotyczącymi przejęcia 100 proc. akcji Energi zidentyfikowano osoby, których działania „mogły stanowić naruszenie prawa”. Urząd prowadzi w tej sprawie czynności wyjaśniające i zapowiada przekazanie wyników analizy opinii publicznej.
Tłem była seria podejrzanie silnych wzrostów kursu Energi jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem planów skupu akcji przez Orlen. Media i analitycy zwracali uwagę, że ktoś mógł wcześniej wiedzieć o nadchodzącej ofercie i wykorzystać tę wiedzę do zarobienia na gwałtownym wybiciu kursu.
Dziś w podobnym świetle stawiane są działania Marcina Wojewódki na PKP Cargo – nie tylko przez posła Michała Moskala, ale też przez środowiska inwestorskie, które domagają się od KNF i resortu aktywów twardszego nadzoru nad transakcjami dokonywanymi przez członków władz państwowych spółek.
Jeśli nadzór ponownie zakończy się jedynie stwierdzeniem, że „analizy trwają” albo że doszło co najwyżej do uchybień formalnych, trudno będzie przekonać inwestorów, że warszawska giełda jest miejscem, w którym wszyscy grają według tych samych zasad. Tymczasem w państwowych spółkach, od energetyki po kolej, stawką jest nie tylko kapitał spekulantów, ale też oszczędności tysięcy Polaków i wiarygodność państwa jako właściciela.
Źródło: Poseł Michał Moskal (Portal X), Raporty bieżące PKP Cargo nr 125/2025 i 127/2025 (ESPI), Bankier, Puls Biznesu, Rzeczpospolita, PKP S.A, Urząd KNF
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Intelektualna samoobrona w czasach globalnego chaosu. Ziemkiewicz i Lisicki diagnozują stan polskiej polityki
Artykuł sponsorowany
SPRAWDŹ TO!
Wojewódka zdymisjonowany z rady nadzorczej PKP Cargo. Kontrowersyjne transakcje giełdowe menedżera pod lupą KNF
Merz chce być najbliższym sojusznikiem Trumpa. "Berlin przekalkulował, w którym obozie będą zwycięzcy"
Najnowsze
SPRAWDŹ TO!
Wojewódka zdymisjonowany z rady nadzorczej PKP Cargo. Kontrowersyjne transakcje giełdowe menedżera pod lupą KNF
Prof. Roszkowski wygrał w sądzie! "Powództwo było zupełnie bezpodstawne"
Ziobro zdecydowanie po stronie o. Rydzyka: Tusk połamie sobie zęby na walce z Kościołem