Upadek reżimu Assada osłabia Iran i „Oś Oporu”
Upadek reżimu Baszara al-Assada w Syrii oznacza poważne osłabienie dla Iranu, który traci jednego ze swoich kluczowych sojuszników w regionie. Izraelskie bombardowania dodatkowo zdziesiątkowały libański Hezbollah, co stawia Teheran w trudnej sytuacji strategicznej.
Przez lata Iran inwestował miliardy dolarów w „Oś Oporu”, wspierając Hezbollah oraz reżim Assada, aby przeciwdziałać wpływom USA i Izraela na Bliskim Wschodzie. Obecnie, po klęsce Assada, Teheran musi przemyśleć swoją strategię. Przywódca Iranu Ali Chamenei podkreśla jednak, że „Front Oporu” to doktryna, a nie projekt łatwy do zniszczenia.
Iran ma obecnie trzy opcje. Może zmobilizować szyickie grupy w Iraku i Jemenie do walki z Izraelem, choć ryzykuje eskalację konfliktów. Może wycofać się z aktywnego wspierania sojuszników i skoncentrować się na rozwoju technologii rakietowych i dronów. Może też przyspieszyć prace nad bronią nuklearną, jako środka odstraszającego.
Nowy prezydent Iranu, Masoud Pezeshkian, obiecał skupić się na poprawie sytuacji gospodarczej kraju, co może otworzyć drogę do negocjacji z Arabią Saudyjską i USA. Rijad, mający wpływy zarówno w Waszyngtonie, jak i Teheranie, może odegrać kluczową rolę w zmniejszeniu napięć na Bliskim Wschodzie.
Teheran stoi przed wyborem: eskalacja konfliktów regionalnych czy droga dyplomatyczna, która pozwoliłaby na ograniczenie sankcji i poprawę sytuacji wewnętrznej. Jakiejkolwiek drogi nie obierze, będzie "pod lupą". Lisowi, który oddałby wszystkie jajka i nawet spał na grzędzie nikt nie uwierzy, bo zawsze istnieje ryzyko, że wyciągnie kury z kurnika. Chyba, że skorzysta z opcji rosyjskiej. Wtedy nikt nie będzie musiał nawet wątpić.
Źródło: Republika