Przejdź do treści
21:44 Brazylia: większość sędziów Sądu Najwyższego zagłosowała za skazaniem byłego prezydenta Bolsonaro
21:08 Premier: odrzucamy wszystkie manipulacje i dezinformacje sugerujące, że to Ukraina stoi za atakiem; odpowiedzialność spada na Federację Rosyjską
19:15 Senator Republikanów Lindsey Graham: prezydentowi Donaldowi Trumpowi bardzo zależy na tym, by Chiny zapłaciły za wspieranie Putina. Graham i senatorowie Demokratów zgłosili projekt ustawy, uznającej Rosję za państwo wspierające terroryzm
17:08 Rzecznik rządu RFN: Niemcy rozszerzą i zintensyfikują działania w zakresie ochrony przestrzeni powietrznej nad Polską
16:48 USA: prezydent Donald Trump zapowiedział, że pośmiertnie odznaczy zamordowanego prawicowego aktywistę Charliego Kirka Prezydenckim Medalem Wolności. To najwyższe odznaczenie cywilne w Stanach Zjednoczonych
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Gorzów Wlkp. zaprasza na protest przeciwko wprowadzaniu do szkół edukacji zdrowotnej w piątek, 12 września, o godz. 12:00 pod budynek Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego, ul. Jagiellończyka 10
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Opoczno zaprasza na spotkanie autorskie byłego Prezydenta RP Andrzeja Dudy w poniedziałek, 15 września, o godz. 17:00 w sali konferencyjnej Starostwa Powiatowego, ul. Kwiatowa 1A, Opoczno
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” Gdańsk II zaprasza na protest „Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji!” w niedzielę, 21 września, godz. 15:00, ul. Długa 46/47, przed Ratuszem Głównego Miasta
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" w Zgorzelcu zaprasza na Marsz Dla Życia i Rodziny, 13 września (sobota), g. 16, przemarsz od Kościoła p.w. Św. Jadwigi Śląskiej od Kościoła p.w. Św. Józefa Robotnika. Dla dzieci przewidziano okolicznościowe koszulki oraz atrakcje
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Toruń zaprasza na spotkanie z Antonim Macierewiczem i Krzysztofem Szczuckim, 19 września (piątek), g. 18, HOTEL FILMAR ul. Grudziądzka 39-43, Toruń
Wydarzenie Klub "Gazety" Polskiej Skierniewice zaprasza do składania podpisów pod wnioskiem o referendum ws. nielegalnej imigracji, 20-21 września od godz. 9, podczas Skierniewickiego Święta Kwiatów Owoców i Warzyw przy ul. Wita Stwosza naprzeciw Kina "POLONEZ"
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Częstochowa zaprasza do składania podpisów pod wnioskiem o referendum ws. nielegalnej migracji w każdą sobotę i niedzielę września od 12 tej do 17 tej pod Jasną Górą przy wjeździe na parking od ul. Klasztornej
Wydarzenie: 17 września rocznica napaści Rosji na Polskę. Na protest w Krakowie, przed Urzędem Wojewódzkim, zaprasza ROG Kraków i organizator Ryszard Majdzik. Początek o godzinie 18.00, a następnie przemarsz na Plac Jana Matejki
Portal tvrepublika.pl informacje z kraju i świata 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Nie zasypiamy nigdy. Bądź z nami!
NBP NBP informuje – prof. Adam Glapiński, Prezes NBP: Dzięki przemyślanym inwestycjom NBP ma już ponad 515 ton złota. Jego wartość przekroczyła 211 mld zł, a łączna wartość wszystkich rezerw dewizowych NBP wyniosła ponad 953 mld zł.

Rosyjska ofensywa propagandowa po ataku dronów na Polskę

Źródło: ilustracja własna

W noc ataku z 10 września rosyjska operacja nie skończyła się na niebie. Równolegle ruszyła lawina dezinformacji: „ukraińska prowokacja”, „bezradne NATO”, „śpiące państwo”. Analiza Portalu Republiki ujawnia główne tezy, cele i mechanikę tej ofensywy.

Po dronach – trolle. Anatomia rosyjskiej operacji przeciw Polsce

Drugi front ataku dronowego został otwarty niemal równocześnie w infosferze. Kremlowski aparat propagandy natychmiast uruchomił zmasowaną kampanię dezinformacyjną, której celem było zasiać chaos informacyjny, panikę i wzajemne oskarżenia w polskim społeczeństwie. Tysiące fałszywych przekazów zaczęły zalewać media społecznościowe i fora internetowe, próbując przenieść odpowiedzialność za naruszenie polskiego nieba na kogoś innego niż Rosja oraz podważyć skuteczność działań polskiej armii i NATO. Był to przykład nowoczesnej wojny hybrydowej, w której rakiety i drony uderzają w cele fizyczne, a równolegle “fabryka trolli” atakuje umysły obywateli. Niestety, część polskich użytkowników Internetu dała się zwieść tym manipulacjom i mimowolnie je powielała. Poniżej analizujemy najważniejsze fake newsy i narracje propagandowe szerzone wokół ataku dronowego na Polskę, wskazując powtarzające się tezy, ich źródła oraz cele.

Drony nad Polską i lawina kłamstw Kremla

Atak rosyjskich dronów miał dwutorowy charakter – oprócz realnej prowokacji militarnej rozpoczęła się niemal równocześnie ofensywa dezinformacyjna w Internecie. Już kilka minut po pierwszych doniesieniach medialnych o incydencie, pod wpisami informacyjnymi na portalach społecznościowych zaroiło się od podejrzanie jednakowych komentarzy. W ciągu kilkunastu minut pod jednym z takich postów pojawiło się blisko 200 wpisów o bardzo podobnej treści. „Każdy normalny człowiek wie, że to ukraińskie drony, by nas wciągnąć w wojnę z Ruskimi” – powtarzali anonimowi użytkownicy. „Ewidentna ukraińska prowokacja przeprowadzona wspólnie z polskimi służbami specjalnymi” – pisał inny fałszywy profil. Wpisy te wprowadzały narrację, jakoby Ukraina umyślnie skierowała bezzałogowce na Polskę, chcąc sprowokować konflikt NATO z Rosją. Ich częstotliwość i jednorodność sugerowały zorganizowaną akcję typu bot/spam, koordynowaną przez rosyjskie służby w ramach operacji psychologicznej (PSYOPS).

Główne cele tej akcji ujawnił raport Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura Data House. Eksperci potwierdzili, że atak dronów natychmiast uruchomił skoordynowaną kampanię dezinformacyjną w polskich social mediach, mającą rozbić społeczną spójność, eskalować emocje i podważyć zaufanie do państwa oraz NATO. Analiza objęła 179 tysięcy publikacji, które w ciągu doby dotarły do około 118 milionów odbiorców w sieci – skala porażająca. Analitycy wskazali też pięć najpopularniejszych narracji pojawiających się w polskim Internecie po incydencie: na pierwszym miejscu (aż 32% komentarzy) dominowała teza “to prowokacja Ukrainy”, następnie “Rosja tylko testuje NATO” (28%), dalej “rząd jest nieudolny” (18%), “media kłamią/manipulują” (12%) oraz “NATO nas nie obroni” (10%). Już ten rozkład pokazuje główne kierunki, w jakich poszła kremlowska dezinformacja. W emocjonalnych wpisach dominował strach, złość, pogarda i sarkazm, a polska infosfera w ciągu paru godzin została zalana sprzecznymi wersjami wydarzeń, wrogimi komentarzami i teoriami spiskowymi.

Co istotne, identyczne w treści przekazy pojawiały się też w rosyjsko- i białoruskojęzycznych kanałach propagandowych, skierowanych na wewnętrzny użytek reżimu. To potwierdza, że mieliśmy do czynienia z koordynowanym atakiem informacyjnym z zewnątrz. Zidentyfikowano, że za zalewem plotek stoi Federacja Rosyjska i służby Białorusi, próbując wmówić Polakom alternatywną wersję wydarzeń. Wojsko Polskie przez media społecznościowe apelowało: “Bądźcie spokojni, ale czujni. Uwaga na dezinformację!”, wskazując na wysyp powtarzalnych komentarzy z fałszywych kont podważających skuteczność obrony kraju. Mimo tych ostrzeżeń, pierwsze godziny chaosu informacyjnego pokazały, jak podatny grunt mogą znaleźć rosyjskie kłamstwa nawet w Polsce – kraju frontowym, doskonale świadomym zagrożenia ze Wschodu.

„Ukraińska prowokacja” – zrzucanie winy na ofiarę

Najbardziej rozpowszechnionym fake newsem okazała się teza, że to Ukraina odpowiada za drony nad Polską. Ten motyw – w różnych wariantach – przewijał się od rosyjskich mediów, przez białoruskie kanały Telegram, aż po polskojęzyczne anonimowe konta na Facebooku i X. Narracja Kremla próbuje odwrócić role agresora i ofiary, sugerując jakoby to Kijów chciał wciągnąć Warszawę do wojny z Moskwą. Według tych teorii Ukraina celowo wystrzeliła drony w stronę Polski: albo żeby sprowokować starcie NATO-Rosja, albo rzekomo w akcie zemsty za deklarację prezydenta (Polski) Karola Nawrockiego, który wykluczył wysłanie polskich wojsk na Ukrainę. Niektórzy “komentatorzy” twierdzili wręcz, że drony to ukraińska inscenizacja mająca skompromitować Rosję – bo „przecież Rosja nie miałaby żadnego interesu w atakowaniu Polski”. Wszystkie te wersje łączy jeden przekaz: winna jest Ukraina, nie Rosja.

W polskim Internecie powielali go anonimowi użytkownicy, ale niestety także niektórzy politycy i publicyści znani z prorosyjskich ciągot. Już nad ranem 10 września Rafał Otoka-Frąckiewicz insynuował na X: „Jak dotąd wszystkie rosyjskie rakiety i drony, które spadły na Polskę, okazały się być ukraińskie. Ciekawe, kto tym razem próbuje nas wepchnąć do wojny. Pewnie znów Rosja” – szydził, sugerując niewiarygodność doniesień o winie Kremla. Jeszcze dalej poszedł Janusz Korwin-Mikke, pisząc wprost, że to prowokacja made by Tusk. W nagraniu opublikowanym w sieci poseł Korwin oświadczył: „Podejrzewam, że to są drony produkcji pana Tuska i Sikorskiego, którzy chcą robić histerię antyrosyjską”. Co więcej, dodał cynicznie: “No ale – nie wiadomo. Jeżeli to nie są nasze, to zestrzeliwać”. Takie wypowiedzi znakomicie wpisują się w linię Kremla, rozsiewając wobec własnego kraju oskarżenia o inscenizację zagrożenia.

W międzyczasie w komentarzach pod artykułami i postami informacyjnymi dosłownie zaroiło się od haseł obwiniających Ukrainę. „Każdy normalny wie, że to ukraińskie drony, by nas wciągnąć w wojnę” – pisało jedno z nowo założonych kont. Inne twierdziło: “Gdyby to byli Rosjanie, puściliby drony z Białorusi albo Kaliningradu. Te puścili Ukraińcy w tym samym momencie, gdy Rosjanie puścili drony na Ukrainę. Ukraińcy chcą wciągnąć Polskę do wojny. Wystarczy trochę pomyśleć”. Tego typu “analizy” anonimów były kopiowane dziesiątkami. Co charakterystyczne wiele z kont szerzących te treści założono dawno, ale dopiero teraz opublikowały pierwsze wpisy – typowy znak uśpionych wcześniej botów, aktywowanych na sygnał.

Narracja o “ukraińskiej prowokacji” została szybko zdementowana przez polskie władze. Dowództwo Operacyjne RP oficjalnie stwierdziło, że nocne wydarzenia to element ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i bezprecedensowe naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony – akt agresji realnie zagrażający Polakom. Premier Tusk oświadczył w Sejmie wprost: „Doszło do naruszenia przez dużą liczbę rosyjskich dronów. Mamy do czynienia najprawdopodobniej z prowokacją na dużą skalę. Dodał, że po raz pierwszy część dronów nadleciała nad Polskę bezpośrednio z terytorium Białorusi – a więc nie były to żadne zbłąkane ukraińskie maszyny, tylko celowe działanie związane z aktywnością Rosji i jej sojuszników. Ta ostatnia informacja jest kluczowa: polski wywiad wykrył, że wiele dronów wleciało z Białorusi, co obala tezę o “przypadkowym” przedłużeniu lotu z Ukrainy. Mimo tych faktów kremlowska dezinformacja wciąż brnęła w swoje – ale zmieniała ton.

Podważanie obronności Polski i NATO

Drugim filarem rosyjskich narracji było podsycanie wątpliwości co do skuteczności polskiej obrony i wiarygodności NATO. Skoro drony przeleciały nad Polską, propaganda próbowała wykreować obraz “Polski bezbronnej wobec rosyjskich uderzeń”. Wpisy koordynowane przez trolle sugerowały, że nasze wojsko “całkowicie zawiodło”, pozwalając dronom przelecieć dziesiątki kilometrów w głąb kraju aż w okolice Zamościa. Podkreślano, że gdyby tylko Rosjanie chcieli, bez trudu trafiliby w strategiczne cele – np. centrum logistyczne w Rzeszowie – a nasza obrona przeciwlotnicza okazała się dziurawa. Co więcej, paradoksalnie te same przekazy określały polską reakcję jako “histerię” wywołaną rzekomo niegroźnym incydentem. Tak sprzeczna konstrukcja narracji miała ośmieszyć i zdyskredytować zarówno zdolności obronne Polski, jak i sposób reakcji władz – że niby krzyczą o wojnie, choć nic się nie stało, a jednocześnie faktycznie nie potrafią się obronić przed “powolnymi, tanimi dronami”.

W podobnym tonie pojawiały się komentarze, że “Państwo spało i nie ostrzegło ludzi”. Wskazywano, że komunikat RCB (Rządowego Centrum Bezpieczeństwa) o zagrożeniu wschodnich regionów przyszedł dopiero nad ranem, więc rzekomo rząd zbagatelizował niebezpieczeństwo. Hasła, że “media i władza śpią” przez wiele godzin, przewijały się w antyrządowych wpisach. To uderzenie w zaufanie obywateli: jeśli uwierzą, że państwo ich nie chroni ani nie informuje na czas, rodzi się chaos i strach – dokładnie o to chodziło agresorowi. Równolegle wmawiano Polakom, że wojsko nie jest gotowe do obrony kraju. Podawano manipulacyjnie, że “zestrzelono tylko dwa drony”, co ma dowodzić słabości armii. Kremlowskie źródła przemilczały fakt, że reszta dronów albo spadła po zakłóceniu, albo została unieszkodliwiona w inny sposób – liczył się przekaz o rzekomej nieudolności polskiej obrony.

Szczególnie niebezpieczna była narracja podważająca wiarygodność NATO. Kiedy pojawiły się informacje, że Polska rozważa zasięgnięcie konsultacji Sojuszu (art. 4), natychmiast trolle obwieściły, iż “Warszawa zrzuca odpowiedzialność na NATO, bo sama nie daje rady”. Sugestia, że potrzebujemy pomocy sojuszników, została przekuta w oskarżenie o nieudolność rządu i szukanie ratunku na zewnątrz. Innym motywem było podkreślanie, że pomimo użycia najlepszych systemów NATO (Patriot, myśliwce F-16 i F-35) nie udało się w pełni zatrzymać intruzów. Pojawił się przekaz, że “NATO wiedziało, ale nie zareagowało”, więc nie potraktowano tego incydentu jako ataku. Wskazywano, iż 6 do 10 dronów spokojnie wlatuje do Polski, a Sojusz jest bezradny – dopiero po fakcie wysłano polskie F-16, holenderskie F-35, włoskie samoloty rozpoznawcze i tankowce, czyli całą flotyllę powietrzną nad nasz kraj. Nawet Reuters cytowany przez rosyjskie media odnotował, że NATO nie uznało zdarzenia za akt agresji – i propagandyści rzucili się, by interpretować to jako słabość i brak determinacji Zachodu. Celem było zasianie nieufności do Sojuszu, przedstawienie go jako skłóconego i biernego, który w razie czego nas nie obroni. “NATO nas nie uratuje” – ten przekaz wybrzmiewał w wielu komentarzach (jak pokazuje statystyka Res Futura, była to piąta najpopularniejsza narracja, ~10% wpisów).

W efekcie rosyjska dezinformacja próbowała odwrócić sytuację psychologicznie: to nie Polska ma dowód na agresję Rosji, tylko niby Rosja “dowiodła”, że Polska i NATO to iluzja bezpieczeństwa. Tę samą linię widać było w rosyjskiej infosferze – tam według analityków top narracje to m.in. „polska OPL to fikcja” (21% komentarzy), „to ukraińska prowokacja” (17%), „NATO szuka pretekstu do eskalacji” (14%), „Polacy nie wiedzą, co robią” (11%) czy „Rosja testuje NATO i nikt nie reaguje” (9%). Przekaz dla rosyjskiego odbiorcy i sympatyków brzmiał więc: “patrzcie, Polska panikuje, NATO jest bezsilne, a nasze drony sieją postrach bez konsekwencji”. Trudno o bardziej przejrzysty przykład wojny informacyjnej, w której prowokacja militarna jest natychmiast wykorzystywana propagandowo do demoralizacji przeciwnika.

Od plotek po teorie spiskowe

Kolejnym elementem ataku dezinformacyjnego była fala plotek i fejków rozsiewanych po to, by wywołać panikę wśród ludności. W nocy z 9 na 10 września media społecznościowe zalały dramatyczne, lecz niezweryfikowane doniesienia: a to, że “coś spadło na Zamość”, a to o rzekomym dronie, który miał spaść w oddalonym o 300 km od granicy Ciechanowie. Pojawiły się też zmanipulowane zdjęcia i nagrania, które miały rzekomo ukazywać skutki tych zdarzeń. Przykładowo anonimowe konto na platformie X opublikowało informację, że “irański dron Shahed spadł na ulicy Śląskiej w Ciechanowie”, ilustrując to dwoma niewyraźnymi fotkami radiowozów na ogrodzonej taśmą ulicy. Choć internauci szybko zweryfikowali to jako fejka (żadne służby nie potwierdziły incydentu, a zdjęcia były niewyraźne i z innego miejsca), post zaczął żyć własnym życiem. Co gorsza różne anglojęzyczne profile bezrefleksyjnie powieliły te obrazki, raz twierdząc że to Ciechanów, kiedy indziej że to Zamość płonie. W sieci krążyło też nagranie pokazujące nocą płonący obiekt na ulicy, rzekomo dowód wybuchu drona. Władze samorządowe Zamościa musiały oficjalnie zdementować te pogłoski: „To nie Zamość. Miasto nie ucierpiało w żaden sposób w wyniku nocnego nalotu” – zapewnił rzecznik prezydenta Zamościa Jacek Bełz. Straż pożarna również nie odnotowała żadnego upadku drona w tym rejonie. Mimo to plotka zdążyła nastraszyć wiele osób, zanim ją zdementowano.

Inny rodzaj fejka dotyczył rzekomej możliwości śledzenia dronów na aplikacjach lotniczych. Wiele osób nerwowo obserwowało w tym czasie Flightradar24 i inne trackery ruchu lotniczego, śledząc zamknięcie przestrzeni nad częścią kraju. Ktoś spreparował zrzut ekranu z Flightradar24, dodając do mapy ikony czterech dronów nad wschodnią Polską, i podpisał: „Na Flightradar można teraz zobaczyć nie tylko samoloty, ale i Shahedy w Polsce”. Obrazek szybko się rozszedł, także na ukraińskich kontach, wzbudzając sensację. Jednak administracja Flightradar24 zareagowała natychmiast, stanowczo dementując: to fałszywka, żadne drony nie są śledzone przez tę aplikację (bo nie mają transponderów ADS-B). Ten epizod pokazuje, że rosyjska dezinformacja stara się wykorzystać techniczny brak wiedzy części odbiorców i uwiarygadniać swoje kłamstwa pseudo-dowodami (jak fejkowe mapy czy zdjęcia).

Najgroźniejsze były jednak pełnokrwiste teorie spiskowe, jakie zaczęły wyrastać na gruncie tych wydarzeń. Na radykalnych, antysystemowych grupach internetowych pojawiła się narracja, że cała akcja z dronami to starannie zaplanowana “ustawka” władzfałszywy alarm wojenny mający zastraszyć społeczeństwo i odwrócić uwagę od innych tematów. Niektórzy “niezależni myśliciele” bredzili, że to kolejny sezon globalnego serialu po pandemii: “najpierw była plandemia, potem wojna na Ukrainie, a teraz wymyślili nam drony, żeby trzymać ludzi w strachu”. Według nich prawdziwym zagrożeniem nie jest Rosja, tylko nasze własne państwo, media i koncerny, które rzekomo pociągają za sznurki w celu kontrolowania społeczeństwa. Jeden z takich “analizatorów” posunął się do stwierdzenia, że decyzje o obronie Polski zapadają nie w Warszawie, lecz “w Waszyngtonie i Tel Awiwie”, a komunikaty o dronach to tylko „skrypt narracyjny pisany pod dyktando”. Trudno o bardziej jaskrawy przykład zbieżności skrajnej prorosyjskiej propagandy z językiem teorii spiskowych (gdzie tradycyjnie winni są Żydzi, USA itp.). Takie treści uderzały we wszelkie autorytety – rząd, wojsko, NATO, media głównego nurtu – głosząc, że wszystko jest kłamstwem i intrygą elit, a Rosja to rzekomo “niewinny aktor” w tej grze. Choć brzmi to absurdalnie, niestety znalazło pewną publikę wśród osób już wcześniej podatnych na dezinformację. Służby odnotowały np. pojawienie się postów wieszczących początek III wojny światowej, masowe ataki na polskie miasta, powołujących się na “źródła z Telegramu” – oczywiście wyssane z palca. Tak skrajne treści często są rozprzestrzeniane przez zwykłych użytkowników w dobrej wierze – przestraszonych i zdezorientowanych – którzy nieświadomie stają się przekaźnikami paniki i rosyjskich kłamstw.

Propaganda Mińska i milczenie Moskwy

Ważnym aktorem w tej operacji była też propaganda białoruska, ściśle współpracująca z rosyjską. Według premiera Tuska znacząca część dronów naruszających nasze niebo nadleciała bezpośrednio z terytorium Białorusi. Reżim w Mińsku usiłował jednak zatrzeć to wrażenie i przedstawić się… niemal jako strona pomagająca sytuację rozwiązać. Już 10 września rano szef sztabu generalnego Białorusi, gen. Pawieł Murawiejko, wydał oświadczenie, że w nocy białoruska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła kilka dronów – które to bezzałogowce “zboczyły z kursu z powodu zakłóceń elektronicznych i weszły w naszą przestrzeń”. Murawiejko nie sprecyzował, czy chodzi o drony rosyjskie czy ukraińskie, ale podkreślił, że Mińsk “zaalarmował Polskę” o tych obiektach zmierzających w kierunku naszego terytorium. Innymi słowy – Białoruś próbuje się przedstawiać jako odpowiedzialny sąsiad, który uprzedza Polaków o zagrożeniu, jednocześnie sugerując, że winę za incydent ponoszą “zakłócenia” między Rosją a Ukrainą. Co więcej, białoruskie media rządowe (np. dziennik “Mińska Prawda”) posunęły się do twierdzeń, że Polska sama sprowokowała incydent we współpracy z Ukrainą i UE. Argumentowano “logicznie”, że skoro tym razem Warszawa zareagowała szybciej i miała gotowy plan (zamknięto granicę, uruchomiono pewne procedury), to znaczy, że “wiedziała zawczasu, czyli musiała sama to zaplanować”. Tego typu kuriozalne insynuacje płynące z Mińska pokazują, że Łukaszenka próbuje grać na dwa fronty: z jednej strony odcinać się od odpowiedzialności (to nie my, to Rosja/Ukraina się biły, a drony zabłądziły), z drugiej zaś szczucić Polaków i podsuwać rosyjską narrację spiskową. Kreml prawdopodobnie nie do końca koordynował te przekazy – analitycy wskazują, że wersja o “życzliwej Białorusi, co ostrzega Polskę” mogła być indywidualną inicjatywą propagandową Mińska, niekoniecznie w pełni uzgodnioną z Moskwą. Tak czy inaczej, oba reżimy mówiły jednym głosem: “to nie nasza wina”.

Tymczasem oficjalna machina propagandowa w Rosji zareagowała w dość znamienny sposób – temat przemilczano lub zbagatelizowano. Państwowa telewizja rosyjska prawie nie wspomniała o dronach nad Polską w swoich głównych wydaniach wiadomości. Kanał Rossija1 i Pierwyj Kanał skupiały się na protestach we Francji, rzekomym sukcesie rosyjskiej ofensywy w Donbasie czy incydencie w Katarze, udając, że nic ważnego nad Wisłą się nie wydarzyło. Zdziwienia tym faktem nie krył nawet ideolog Kremla Aleksandr Dugin, który stwierdził, że “to dziwne, iż incydent w Polsce nie jest przedmiotem dyskusji w naszych mediach”. Dopiero z kilkunastogodzinnym opóźnieniem agencje TASS i RIA Nowosti puściły lakoniczne depesze o zdarzeniu – skrzętnie unikając wskazania, czy drony były rosyjskie, skupiając się za to na “reakcji polskich władz i NATO”. Cytowano też rosyjskiego ambasadora w Warszawie, który bezczelnie oznajmił, że Polska “nigdy nie przedstawiła żadnych dowodów” na rosyjskie naruszenia (przypominając przy tym przypadek Przewodowa z 2022 r.). Kreml standardowo zaprzeczył i umył ręce: rzecznik Dmitrij Pieskow oznajmił: “Nie chcemy tego komentować. To nie nasza odpowiedzialność – to sprawa Ministerstwa Obrony”. A rosyjskie MON po 13 godzinach milczenia wydało komunikat, że owszem, przeprowadziło atak dronami na cele w zachodniej Ukrainie, ale “nie zamierzało atakować celów w Polsce”. Dodano z przekąsem, że drony które rzekomo przekroczyły granicę z Polską mają maksymalny zasięg 700 km – sugerując, iż może to nie ich, bo niby nie doleciałyby (co jest akurat kłamstwem, bo tyle właśnie wynosi zasięg Shahedów.

Rosyjskie media wolały więc odwracać uwagę – przemilczeć prowokację lub spychać ją na dalszy plan – a jednocześnie w kanałach nieoficjalnych i zagranicznych siać dezinformację pełną parą. To klasyczna taktyka: wewnątrz kraju nie przyznawać się do ryzykownych działań (by nie prowokować pytań, czy to nie doprowadzi do wojny z NATO), a na zewnątrz grać narracjami propagandowymi, które relatywizują winę. Rosja testuje Zachód – jak ocenia wielu ekspertów – nie tylko realnymi incydentami na granicach, ale też patrzy, czy informacyjnie uda się podzielić i zastraszyć społeczeństwa Zachodu. W tym przypadku testowano niewątpliwie spoistość polskiej reakcji i odporność Polaków na dezinformację.

Dezinformacja istotnym elementem wojny hybrydowej

Wrześniowy incydent z dronami pokazał wyraźnie, że Rosja prowadzi przeciwko Polsce wieloobszarową wojnę hybrydową. Atak fizyczny – naruszenie naszej przestrzeni powietrznej przez bezzałogowce – został natychmiast sprzężony z atakiem informacyjnym, obliczonym na wywołanie strachu, chaosu i nieufności. Kremlowskie kłamstwa przybrały wiele form: od prostego zrzucania winy na Ukrainę, przez podważanie kompetencji polskiej armii i władz, sianie zwątpienia w sojuszniczą solidarność NATO, aż po absurdalne teorie spiskowe negujące sam fakt zagrożenia. Cały ten wysiłek propagandowy miał jeden cel: osłabić polską determinację i skłócić nas wewnętrznie oraz z sąsiadami i aliantami Promowane są sprzeczne narracje i klasyczne fake newsy – od rzekomego wybuchu III wojny światowej po nieistniejące “drony w polskich miastach” – które następnie są podchwytywane i bezwiednie rozpowszechniane przez część internautów.

Ta sytuacja to dla nas wszystkich ważna lekcja. Polska jako państwo frontowe musi być gotowa nie tylko na konwencjonalne prowokacje militarne, ale i na ubezpieczający je atak informacyjny. Dron może nieść ładunek wybuchowy, ale plotka i dezinformacja mogą być równie destrukcyjne – uderzają w zaufanie społeczne, morale i jedność narodową. Dlatego tak istotne jest, by w obliczu takich incydentów polegać na sprawdzonych źródłach informacji, ufać komunikatom oficjalnym i ekspertom, a nie anonimowym sensacjom z sieci. Nie powielajmy rosyjskich kłamstw – jak apelują przedstawiciele władz – nawet jeśli są podawane w atrakcyjnej, sensacyjnej formie. Celem Kremla nie jest przekonanie nas, że “Rosja jest dobra” – celem jest, byśmy zwątpili we własne państwo, poróżnili się z sojusznikami i obrazili na Ukrainę.

Polska racja stanu wymaga odporności na dezinformację. Wróg wypuścił tej nocy nie tylko 20 dronów, ale i setki trolli internetowych, licząc że dokonają spustoszenia w naszej świadomości. To się nie udało – Polacy zachowali spokój, służby zdały egzamin, a próby skłócenia nas spełzły na niczym. Jednak to dopiero początek: jak przewidują analitycy, podobne incydenty i kampanie będą się powtarzać, bo chodzi o długofalowe “zmęczenie” i rozbicie społeczeństwa od środka. Musimy więc być czujni. Każdy z nas ma obowiązek weryfikować informacje, nie ulegać panice i nie zostać mimowolnym narzędziem w rękach putinowskiej propagandy. Prawda jest naszym orężem, a jedność – tarczą. Rosyjskie drony i ich towarzyszące im kłamstwa nie osiągną swojego celu, dopóki Polacy będą solidarni, świadomi zagrożeń i odporni na fałsz.

Źródło: Komunikaty Ministerstwa Sprawiedliwości / NASK, Raport Res Futura Data House, Analiza Portalu TV Republika

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google. 

Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube

Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB

Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X


 

Wiadomości

Wywiad wojskowy Ukrainy: Precyzyjny atak specjalsów na okręt Floty Czarnomorskiej

Matecki w Republice: pakt migracyjny jest faktem, choć nie wszedł jeszcze w życie

Ruch Blokujemy Wszystko wdał się we znaki francuskiej policji. Zobacz nagrania [TYLKO U NAS]

Sebastian Kaleta pyta o polski system antydronowy: czemu został wycofany z granicy?

Prezydent Karol Nawrocki liderem zaufania! Fatalne wyniki Tuska [SONDAŻ]

Szef BBN o przebiegu RBN: było wiele sprostowań, które odnosiły się do dezinformacji, zalewających polską infosferę

Woś: Tusk i Kierwiński nasłali właśnie policję na moją żonę i dzieci

Prezes „Cegielskiego” w Poznaniu zatrzymany przez CBA. W tle duża łapówka

Zabójstwo Kirka: amunicja z napisami transpłciowymi

Rosyjska ofensywa propagandowa po ataku dronów na Polskę

Hańba w Parlamencie Europejskim. Nie pozwolono na minutę ciszy dla Charliego Kirka

Szokujące doniesienia niemieckiego dziennika. Część dronów leciała w kierunku bazy NATO

Nisztor: oddaliśmy za darmo bezcennego rosyjskiego szpiega Rubcowa

Polscy żołnierze pojadą na Ukrainę, aby szkolić się z zestrzeliwania dronów

Znaleźli broń. Trwa obława na zabójcę Kirka

Najnowsze

Wywiad wojskowy Ukrainy: Precyzyjny atak specjalsów na okręt Floty Czarnomorskiej

Prezydent Karol Nawrocki liderem zaufania! Fatalne wyniki Tuska [SONDAŻ]

Szef BBN o przebiegu RBN: było wiele sprostowań, które odnosiły się do dezinformacji, zalewających polską infosferę

Woś: Tusk i Kierwiński nasłali właśnie policję na moją żonę i dzieci

Prezes „Cegielskiego” w Poznaniu zatrzymany przez CBA. W tle duża łapówka

Matecki w Republice: pakt migracyjny jest faktem, choć nie wszedł jeszcze w życie

Ruch Blokujemy Wszystko wdał się we znaki francuskiej policji. Zobacz nagrania [TYLKO U NAS]

Sebastian Kaleta pyta o polski system antydronowy: czemu został wycofany z granicy?