Eksperci wskazują na ingerencję Niemiec w wybory prezydenckie w Polsce

Fundacja Instytut Bezpieczeństwa Narodowego, w swoim szóstym raporcie poświęconym zbliżającym się wyborom prezydenckim, zwróciła uwagę na ingerowanie w ich przebieg przez stronę niemiecką. Eksperci fundacji dokonali analizy mediów naszego zachodniego sąsiada, które w sposób manipulatorski przedstawiają polską scenę polityczną.
"Szczególnie niepokojące wydaje się zmanipulowane prezentowanie „stawki” wyborów, które niemieckie media prezentują konsekwentnie, jako kluczowe dla powrotu Polski do grona krajów demokratycznych. Może to mieć swoje konsekwencje dla bezpieczeństwa ustrojowego Polski po wyborach", czytamy w raporcie sporządzonym przez Zespół Analityczny Fundacji Instytutu Bezpieczeństwa Narodowego.
Poniżej przedstawiamy całość raportu
"Niemieckie media oraz kanały informacyjne od wielu tygodni prowadzą kampanię informacyjną, która ma cechy kampanii wpływu przeciwko Polsce. Analiza treści wskazuje, że działania prowadzone za pośrednictwem mediów tworzą zagrożenia dla wyborów RP, mogą mieć wpływ na wyniki oraz ich odbiór społeczny. Realizowane przekazy noszą znamiona zewnętrznego oddziaływania na Polskę.
Deprecjonowanie kandydata
Duża część niemieckich przekazów ma wprost charakter partyjny i jest wymierzona w konkretnych kandydatów, głównie Karola Nawrockiego. W ostatnich dniach na łamach „Welt am Sonntag” politolog Stefan Garsztecki z Uniwersytetu Technicznego w Chemnitz stwierdził, że w Polsce może się powtórzyć „scenariusz Dudy”. Przestrzegał jednocześnie, że „wynik wyborów nie jest przesądzony”. Opis szans wyborczych poszczególnych kandydatów zawiera stygmatyzujące określenia, które dotyczą Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena. Wygrana Nawrockiego został zaprezentowana jako zagrożenie, zaś Konfederację określono jako „skrajnie prawicową” partię. Jednocześnie artykuł zawiera krytykę działań koalicji rządzącej, która „wystawiła aż trzech kandydatów”, co osłabia jej możliwości wygranej. Ten typ prezentowania wyborów w Polsce powtarza się w doniesieniach medialnych w RFN od wielu tygodni.
W niemieckich mediach trwa kampania deprecjonowania Karola Nawrockiego, która jest w dużej mierze oparta na doniesieniach polskich mediów. W momencie ogłoszenia poparcia PiS dla Nawrockiego był on prezentowany jako osoba bez kwalifikacji do bycia prezydentem, skupiano się na tym, że jest byłym bokserem o niespełnionych ambicjach, wskazywano, że dzięki „łasce” Jarosława Kaczyńskiego ma szanse na start w wyborach. Z kolei sam Jarosław Kaczyński wciąż jest prezentowany w niemieckich mediach jako zagrożenie dla demokracji w Polsce oraz polityk zagrażający Europie. Niemieckie media bardzo chętnie insynuowały – za polskimi publikacjami, że Nawrocki jest powiązany ze środowiskami przestępczymi, oraz że ma związki ze środowiskami „czerwonych latarni”. Niemieckie media konsekwentnie prezentowały Nawrockiego, jako osobę o niebezpiecznych powiązaniach oraz znajomościach, co rzutować ma na jego obraz oraz wiarygodność wśród czytelników.
W kolejnych tygodniach wobec Nawrockiego formułowano kolejne zarzuty, w tym dotyczące instrumentalnego traktowania historii oraz uprawiania „historycznej propagandy”, co miało być dowodem na jego związki z PiS. Atakowano Nawrockiego m.in. za zmiany w Muzeum II Wojny Światowej, które w optyce niemieckich mediów były wypaczaniem historii II wojny oraz realizacją polityki historycznej PiS, prezentowanej jako manipulowanie historią.
Niemieckie media konsekwentnie nagłaśniają również tezy polskich mediów, kolportując plotki o rzekomym konflikcie między Karolem Nawrockim a Prezydentem RP Andrzejem Dudą. Sugeruje się, że nawet polityk wywodzący się z tego samego obozu nie popiera Nawrockiego. Ta linia narracyjna układa się w spójną kampanię oddziaływania informacyjnego na Nawrockiego, co ma deprecjonować jego obraz w oczach niemieckiej opinii publicznej. Działania niemieckich mediów przypominają spójną kampanię wymierzoną w Nawrockiego zarówno w wymiarze osobistym, jak i w wymiarze politycznym. Jest on atakowany jako przedstawiciel środowiska politycznego, które w Niemczech jest stale na celowniku działań informacyjnych.
Manipulacja obrazem Polski
W opisie sytuacji politycznej, jaką prezentują niemieckie media, widać kalkę z działań informacyjnych polskiego rządu. Media niemieckie opisują Polskę jako kraj, w którym „przywracana jest demokracja” i „standardy europejskie” po okresie autorytarnych – co sugerują autorzy tekstów – rządów. Jednocześnie wskazuje się, że Premier Donald Tusk ma poważne problemy, bowiem nie może działać efektywnie. Niemieckie media konsekwentnie krytykują PiS oraz Prezydenta RP, prezentując oba ośrodki polityczne jako przeciwników „demokratyzacji” Polski. Ewentualna krytyka działań rządu dotyczy głównie zbyt wolnego tempa działania, ale te głosy często są kontrowane wskazaniem, że Rząd RP nie może przełamać destrukcyjnych działań Prezydenta Polski oraz PiS, którzy rzekomo utrudniają normalizację sytuacji w Polsce.
Analiza przekazów dotyczących działań obecnego rządu oraz sytuacji Polski jest nacechowana politycznie i partyjnie. Choć często te same ośrodki medialne chętnie krytykowały działania poprzednich władz Polski, zarzucając im łamanie prawa, to obecnie milczą, gdy rządzący działają z pominięciem przepisów czy w sposób łamiący procedury obowiązujące w RP. W narracji widać utrzymywanie przekonania o prymacie „powrotu do demokracji”, co jest wykorzystywane do tłumaczenia działań obecnych władz Polski.
W działaniach manipulacyjnych w tym obszarze wykorzystywane są również narzędzia oddziaływania politycznego. Przykładem jest wystąpienie Prokuratora Generalnego Prokuratury w Koblencji Haralda Kruse’a, który jeszcze w kwietniu 2024 roku na konferencji w Komisji Prawnej parlamentu (landtagu) kraju związkowego Nadrenia-Palatynat opisywał sytuację w Polsce. W swoim wystąpieniu Kruse wskazał, że „nadal widzi kilka przeszkód na drodze Polski do powrotu do praworządności”. Jednocześnie wskazywał, że polski rząd ma „jedynie ograniczone możliwości zmian legislacyjnych”, gdyż „konstytucja również została poważnie naruszona za poprzedniego rządu”. Zaznaczał, że Niemcy powinni stać u boku Polski i jej pomagać, a po zmianie władzy „Polska zmierza w stronę lepszej przyszłości.” Fakt, że takie tezy są nagłaśniane od wielu miesięcy, wskazuje na stały trend oddziaływania niemieckiego na Polskę w tym wątku.
W kolejnych tekstach analizujących sytuację w Polsce niemieckie media wskazują na szersze znaczenie zmiany politycznej w Warszawie. Jeden z artykułów w „Sueddeutsche Zeitung” w ten sposób określił w tytule Premiera Tuska: „Tusk postrzega siebie jako obrońcę Europy”. Opisując sytuację w Polsce, niemiecka gazeta wskazuje, że premier ma problemy z przywracaniem praworządności. „Większość ekspertów jest zgodna, że Unia Europejska udostępniła zablokowane wielomiliardowe dotacje dla Polski zbyt wcześnie i jedynie na zasadzie kredytu zaufania. Tak naprawdę przez rok niewiele się zmieniło. Niektórzy wręcz narzekają na jeszcze większą niepewność prawną. Bodnar słusznie może winić prezydenta Andrzeja Dudę, który blokuje wszelkie inicjatywy i działa w interesie partii PiS” – pisze niemiecka dziennikarka. Taki opis sytuacji politycznej w Polsce oznacza realne ryzyka dla RP dotyczące wyborów (więcej we wnioskach końcowych), a jednocześnie prowadzi do sklejenia wizerunku obecnego Premiera Polski i jego środowiska z demokracją, co jest manipulacją czytelnikami.
Krytyka działań przy granicy
Sporo miejsca niemieckie media poświęciły krytyce polskich działań przy granicy z Białorusią. Co ciekawe, wiele z nich powtarza kłamliwe ataki na Polskę, jakie identyfikowane były w 2021 roku, gdy operacja hybrydowa przeciwko Polsce się rozpoczęła. Tym razem impulsem do ataków medialnych była zapowiedź Premiera Donalda Tuska, że Polska zawiesza przyjmowanie wniosków o azyl przy granicy (taka taktyka była już stosowana wcześniej), a także przyjęcie przez Sejm ustawy zmieniającej zasady użycia broni przez polskich żołnierzy i funkcjonariuszy przy granicy.
Niemieckie media wróciły do ataków na Polskę za stosowanie tzw. pushbacków, zarzucały Polsce zaniechania w zakresie działań ratunkowych i medycznych wobec osób potrzebujących oraz krytykowały sposób komunikacji społecznej prowadzonej przez rząd. Niektóre komentarze wskazywały, że działania obecnego rządu RP oraz wypowiedzi Donalda Tuska stoją w sprzeczności z jego poprzednią narracją, co zostało odczytane jako populistyczne skręcenie w stronę konserwatywnej strony sceny politycznej.
Do ataków na polską politykę w zakresie migracji doszło również po upublicznieniu projektu „Strategii migracyjnej RP”. Niemieccy komentatorzy przekonywali, że polski rozwój gospodarczy wynika z liberalnej polityki migracyjnej, więc obrona granicy oraz nowa strategia są sprzeczne z interesami RP oraz uderzy w interesy niemieckie.
Ten wątek niemieckiego oddziaływania jest próbą budowy kontekstu informacyjnego dla działań manipulujących polską opinią publiczną. Ale także jest próbą wskazania Polakom, że ochrona granicy, sprzeciw wobec nielegalnej migracji oraz mniej liberalne podejście do migracji jest sprzeczne z interesami polskiego społeczeństwa. Presja informacyjna w tej sprawie jest także związana ze zmianą polityki Berlina, który zmienił podejście i zaczął odsyłać nielegalnie przebywających w RFN migrantów do krajów ościennych. Linia oddziaływania informacyjnego na Polskę wpisuje się w zmianę działań rządu w Niemczech, która jest niekorzystna dla interesów RP.
Manipulacje relacjami Niemcy-Polska
Do stałych linii narracyjnych należy także manipulowanie relacjami Niemcy-Polska. W sposób konsekwentny rządy PiS prezentuje się jako przyczynę ochłodzenia stosunków między RFN i RP. Tezy te opisywane są w sposób nacechowany emocjonalnie, by wykazać, że poprzedni rząd działał na podstawie uprzedzeń i był owładnięty fobiami antyniemieckimi. W ten sposób niemieckie media również komentują choćby podjęcie za czasów rządów PiS tematu reparacji wojennych, a także działania mające na celu realizację tych interesów Polski, które stoją w sprzeczności wobec planów RFN. Działania manipulacyjne są podejmowane też po to, by deprecjonować kierunki działań polityki zagranicznej RP, które są w sprzeczności z linią polityczną Niemiec realizowaną choćby na arenie Unii Europejskiej. W działaniach informacyjnych widać konsekwentną próbę pokazania PiS, ale także Prezydenta RP Andrzeja Dudę, jako środowisko polityczne, które szkodzi relacjom z Niemcami oraz prowadzi politykę sprzeczną z interesami Berlina.
W kolportowanie wykrzywionego obrazu relacji Niemcy-Polska włączał się kilkukrotnie Krzysztof Ruchniewicz, pełnomocnik Ministra Spraw Zagranicznych RP do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej. W rozmowach z niemieckimi mediami prezentował on poprzedni rząd jako władzę realizującą „antyniemiecką agitację”. Rządy PiS prezentował jako przyczynę tego, że obecny powrót do realizowania wspólnych polsko-niemieckich interesów będzie utrudniony. Tłumaczył również, dlaczego obecny rząd RP stoi pod presją, która odciskać się będzie na relacjach z Niemcami.
Przekaz niemieckich mediów jest w sposób oczywisty zmanipulowany i zakłamany. Ma na celu prezentowanie polskiej strony jako winnej kryzysu w relacjach z Niemcami, zaś poprzedni rząd prezentowany jest jako gabinet, który był dla RFN niekorzystny, prowadził politykę nacjonalistyczną, nieracjonalną i niebezpieczną z punktu widzenia wspólnoty europejskiej".
Podsumowując raport analitycy Instytutu podkreślają, działania informacyjne niemieckich mediów dotyczące Polski układają się w spójnie prowadzone linie oddziaływania: Polska za rządów Donalda Tuska wraca do demokracji i standardów Zachodu; Obecny Prezydent RP oraz PiS odpowiadają za „kryzys demokracji” i „brak praworządności”, a dziś blokują powrót Polski do demokracji; Karol Nawrocki jest kandydatem niebezpiecznym i będzie kontynuował krytykowaną przez RFN politykę rządu PiS; Polska prowadzi szkodliwą politykę, gdy broni swoich interesów w sposób niekorzystny dla Niemiec. W ten sposób stygmatyzuje się politykę obrony granicy z Białorusią, rozmowy o reparacjach czy też walkę o własne interesy na forum UE; Poprzedni rząd oraz ob. Prezydent RP są winni kryzysowi w relacjach z RFN".
Eksperci Instytutu podkreślają, że oddziaływanie realizowane przez analizowane przekazy ma swój wpływ na kampanię wyborczą oraz wybory prezydenckie w Polsce.
"Niemieckie media w sposób konsekwentny realizują przekaz deprecjonujący niektórych kandydatów na Prezydenta RP, a jednocześnie sugerują, że wygrana kandydata opozycji jest niebezpieczna, zablokuje powrót Polski do grupy krajów „demokratycznych” i spełniających „standardy”. Ten typ oddziaływania należy traktować jako operację informacyjno-psychologiczną, która ma rozbudzać w polskim społeczeństwie poczucie wstydu oraz odwoływać się do aspiracji europejskich i unijnych Polaków. Buduje to tor informacyjno-psychologiczny, który jest oczywistym wsparciem dla kandydata obecnej koalicji rządowej.
Jednocześnie ten typ oddziaływania stwarza realne zagrożenia dla stabilności Polski. Buduje bowiem podatność na argumenty tych środowisk, które mogą chcieć doprowadzić do zakwestionowania wyborów w Polsce i wywołać chaos ustrojowy w Polsce. Odbiorcy niemieckich przekazów, którzy będą poddawani manipulacjom dotyczącym znaczenia i powagi wyboru nowego Prezydenta RP, mogą przyjąć za uzasadnione argumenty na rzecz zakwestionowania wyniku wyborów, jeśli wygra kandydat prezentowany jako „niebezpieczny”. Ten typ oddziaływania na Polskę jest więc w sposób oczywisty sprzeczny z interesami RP oraz zagraża bezpieczeństwu Polski.
W przekazie niemieckim widać również konsekwentne próby stygmatyzowania Polski w tych obszarach, które dotyczą interesów RP sprzecznych z interesami i polityką Berlina. Tworzy to tło informacyjne, które może mieć wpływ na kampanię wyborczą w Polsce poprzez podnoszenie kosztów wysuwania postulatów i punktów programowych, które będą sprzeczne z polityką RFN. Ten typ oddziaływania ma deprymować kandydatów i utrudniać prezentowanie niektórych inicjatyw.
Z uwagi na silny stopień przenikania treści z mediów niemieckich do polskich mediów mainstremowych oraz silne oddziaływanie niemieckich ośrodków na opinię publiczną w krajach Europy Zachodniej analizowane przekazy należy traktować jako niebezpieczne dla interesów RP w okresie kampanii wyborczej. Szczególnie niepokojące wydaje się zmanipulowane prezentowanie „stawki” wyborów, które niemieckie media prezentują konsekwentnie jako kluczowe dla powrotu Polski do grona krajów demokratycznych. Może to mieć swoje konsekwencje dla bezpieczeństwa ustrojowego Polski po wyborach".
Źródło: Zespół Analityczny Fundacji Instytut Bezpieczeństwa Narodowego
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X