Niemiecka pomoc z lamusa. Niesprawna broń dla Ukrainy
Wśród broni, jaką Berlin zaoferował toczącej wojnę obronną Ukrainie, znalazły się posowieckie zestawy przeciwlotnicze Strieła. Jak donoszą niemieckie media, duża część pocisków nie nadaje się do użytku i bardziej niż rosyjskim agresorom, zagrozić może ich użytkownikom.
Niemcy podjęły decyzję o przekazaniu walczącej Ukrainie granatników przeciwpancernych Panzerfaust 3 oraz zestawów przeciwlotniczych Stinger amerykańskiej produkcji. Na front trafić ma jednak również mniej nowoczesne uzbrojenie.
Niemieckie Ministerstwo Gospodarki zatwierdziło bowiem dostawę 2700 przeciwlotniczych pocisków rakietowych typu „Strieła" na Ukrainę. Broń wyprodukowano w Związku Sowieckim, po czym trafiła do arsenału sił zbrojnych komunistycznej NRD. Nie było jednak okazji jej użyć - zimna wojna skończyła się, a Niemcy Wschodnie i Zachodnie zjednoczyły, toteż pociski made in ZSRS najpierw trafiły do zapasów Bundeswehry, od roku 2012 zaś leżały odłogiem w zapomnianym magazynie, czekając zapewne na utylizację. Do czasu.
Erst am Mittwoch waren »Stinger« und Panzerfäuste aus Bundeswehr-Beständen in der #Ukraine angekommen. Nun bereitet Deutschland eine neue Waffenlieferung vor – mit Raketen aus alten NVA-Beständen.https://t.co/FIMgFa2wDq
— DER SPIEGEL (@derspiegel) March 3, 2022
Jak się okazuje, jest to bardzo wątpliwej jakości podarunek z Berlina dla walczącej Ukrainy. Pociski bowiem, nie dość, że zupełnie już nie spełniają wymogów współczesnego pola walki, mogą na dodatek stanowić zagrożenie dla samych użytkowników.
Według informacji „Der Spiegel", którego dziennikarze dotarli do raportów Bundeswehry, z 2700 zadeklarowanych pocisków, wykorzystanych może zostać góra dwa tysiące.
Nic dziwnego, skoro zmagazynowane Strieły mają co najmniej 35 lat. Paliwo w tego typu systemach uzbrojenia powinno być zaś odświeżane przez producenta po 10-20 latach. Zaniedbanie tej czynności może doprowadzić do sytuacji, w której silnik pocisku nie odpali.
Niemcy dbają o równowagę. Strieła jest równie groźna dla obu stron.
— Piotr Walczy 💟 (@WalczyPiotr) March 4, 2022
Jak donosi gazeta, w paliwie stałym silników rakietowych pocisków wykryto mikropęknięcia. Zwiększają one powierzchnię zapłonu ponad przewidzianą przez producenta normę. Efektem może być powstanie zbyt dużego ciśnienia w komorze spalania, a w konsekwencji eksplozja silnika rakietowego, a nawet głowicy bojowej.
Wobec tego, niemiecki dar dla Ukrainy może okazać się śmiertelnym zagrożeniem. Nie tylko dla rosyjskich pilotów wojskowych, ale i dla samych ukraińskich żołnierzy, którzy będą musieli walczyć wadliwym orężem.
Pozostaje pytanie, jakie motywy stały za decyzją Berlina o wysłaniu Strieł na Ukrainę: chęć pomocy walczącym, czy raczej niechęć do poniesienia kosztów utylizacji przestarzałych pocisków?
Trochę prawdy o niemieckiej pomocy wojskowej dla Ukrainy:
— marek budzisz (@MBudzisz2) March 4, 2022
- 700 z 2700 wyrzutni Strieła nie działa, mają 35 lat i zostały wycofane z powodu "mikropęknięć ładunku miotającego" w 2012 rokuhttps://t.co/n7SVXnznDC
Niemieckie ministerstwo obrony nie było skłonne do udzielenia komentarza dociekliwym dziennikarzom. Rzecznik tamtejszego MON poinformował tylko, że Federalna Rada Bezpieczeństwa nie zadecydowała jeszcze o przekazaniu ich Ukrainie. Dodał, że Bundeswehra sprawdzi ponownie uzbrojenie, zanim zostanie dostarczone na front.