W skokach najważniejsza jest powtarzalność i to udowodnili w trakcie kolejnych prób polscy skoczkowie. W każdym z czwartkowych skoków Kamil Stoch przekroczył magiczną barierę stu metrów, co napawa optymizmem przed niedzielnym konkursem.
W drugiej serii treningowej najdalej z Biało-Czerwonych poszybowali Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki, którzy solidarnie wyciągnęli 101,5 m. Kubacki zrehabilitował się za skok z pierwszej próby, natomiast Żyła udowodnił, że jego skoki są powtarzalne, a forma jest bardzo wysoka.
CZYTAJ: Rewelacyjne skoki Polaków. Biało-Czerwoni wracają do walki o medale
Kamil Stoch wylądował tym razem dokładnie na setnym metrze.
Niestety świetne rezultaty nie przełożyły się na wysokie lokaty Polaków. Warunki atmosferyczne były bardzo zmienne, a głównym rozdającym karty był wiatr.
Drugą serię treningową wygrał Norweg Halvor Egner Granerud. Piotr Żyła po raz kolejny znalazł się w czołowej dziesiątce - zajął 9 miejsce. Kubacki był 12., a Stoch 15.
Trzeci trening również przebiegł pod znakiem loteryjnych warunków i w nim najlepiej z Polaków spisał się Dawid Kubacki. Skok na 98,5 metrów dał Kubackiemu szóste miejsce ex aequo z Austriakiem Janem Hoerlem. Po raz kolejny Kamil Stoch wykręcił równo 100 metrów, co dało mu 11. pozycję, natomiast Stefan Hula został sklasyfikowany na 17. lokacie.
Nieco słabszy skok tym razem oddał Piotr Żyła, który poleciał na 95 metrów.
Najsłabiej z Biało-Czerwonych wypadł Paweł Wąsek, który nie był w stanie dolecieć do 90 metra.
Sensacyjnym zwycięzcą okazał się Jewgienij Klimow, a na drugim miejscu znalazł się zwycięzca poprzedniej tury Halvor Egner Granerud, który staje się potencjalnym faworytem do zdobycia olimpijskiego złota. Na trzecim miejscu tym razem znalazł się inny z braci Prevców - Peter.
Wyniki czwartkowego treningu zdecydowanie napawają optymizmem po ostatnich zawodach Pucharu Świata i pokazują, że przy odrobinie szczęścia polscy skoczkowie mogą walczyć o najwyższe lokaty.
Kwalifikacje do niedzielnego konkursu na skoczni normalnej już w najbliższą sobotę o godzinie 7:20 czasu polskiego.
CZYTAJ: Czy jest po co jechać na igrzyska? Polacy znów zamykają stawkę