Małpia ospa to nie jest choroba, która mogłaby przebiegać w sposób szczególnie ciężki. Osoby urodzone przed 1980 r. otrzymały szczepionkę żywą, więc poprzez odporność krzyżową będą posiadać odporność również na ospę małpią – mówił na antenie Telewizji Republika gen. prof. dr. hab. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego.
Jak opowiadał prof. Gielerak, małpia ospa jest odmianą choroby, która znamy jako ospę wietrzną. Po raz pierwszy wykryto ją w drugiej połowie lat 50. Jej pojedyncze przypadki już występowały, teraz tych zakażeń jest więcej. – Nie jest to choroba, która mogłaby przebiegać w sposób szczególnie ciężki – tłumaczył. – W przypadku Polski populacja osób urodzonych przed rokiem 1980 była szczepiona szczepionką żywą. Tu wiemy, że poprzez odporność krzyżową te osoby będą posiadać jakąś odporność również na ospę małpią. Pomimo że tych szczepień nie wykonujemy od 40 lat, to możemy się spodziewać, że zostały one w pamięci immunologicznej.
Dyrektor WIM przewiduje też, że jesienią zwiększy się liczba zachorowań na COVID-19. – Na pewno nieporównywalnie inna będzie skala w porównaniu z tą, jaką mamy w pamięci z pierwszych fal – zastrzegł. – Tak jak możemy spodziewać się w okresie jesienno-zimowym zwiększonej liczby zachorowań na grypę, tak teraz doszła nam nowa choroba – COVID-19. Ten wirus zostanie z nami i po prostu dołączy do grona innych wirusów odpowiedzialnych za infekcje górnych dróg oddechowych – zapowiada.
Jak dodał, jedynym krajem, który zdecydował się szczepić czwartą dawką, jest Izrael i to właśnie tam szczepione są osoby po 65. roku życia. – Poczekamy na wyniki tego szczepienia, zobaczymy, jak ono wpłynie na odporność u tych osób – mówił prof. Gielerak. – Ja osobiście nie prognozuję, żeby była konieczność szczepienia kolejną dawką tej samej szczepionki.