Świętość - nie boi się prawdy w erze kompromisów
Świętość nie mieści się w sztywnych ramach kanonizacji. Wymyka się biurokratycznym procedurom, nie potrzebuje watykańskich pieczątek ani tłumów na placu Świętego Piotra. Świętość żyje w cieniu codzienności, w wyborach, które nie trafiają na pierwsze strony gazet, ale zostawiają ślad w sercach. To nie aureola z katalogu, lecz postawa – rzetelna, odważna, zadziwiająca. Wystarczy spojrzeć na Agatę Mróz-Olszewską i Charliego Kirka: dwoje ludzi z różnych światów, zjednoczonych w jednym – podążaniu za prawdą, która kosztuje.
Agata, polska siatkarka, stanęła przed wyborem, który nie był abstrakcyjnym dylematem etycznym, lecz konkretnym: życie własne czy dziecka. Rak nie pytał o medale, o tłumy na trybunach. Wybrała dziecko. Odłożyła leczenie, by Liliana mogła przyjść na świat. To nie heroizm z filmów – to miłość w czystej formie, ta, o której Jezus mówił: „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Agata nie głosiła kazań, nie zakładała zakonów. Grała w siatkówkę najrzetelniej, jak umiała, trenowała z pasją, a gdy przyszła próba, zaufała Bogu w obliczu mijających chwil. Jej świętość? W rezygnacji z egoizmu, w trosce o najbliższych. Bez fanfar.
A Charlie Kirk? Amerykański aktywista, protestant, który nie bał się prawdy w erze kompromisów. Głosił ją z mocą, bez owijania w bawełnę – o życiu, o wolności, o Chrystusie. Nie szedł na ugodę z kulturą, która każe milczeć. Zginął za to, co głosił, oddając życie w obronie przekonań. Jego postawa? Rzetelna praca – budowanie ruchu, inspirowanie młodych, walka o prawdę w debacie publicznej. Ufał Bogu po kres, dbał o swoich, nawet jeśli to oznaczało konfrontację. W oczach wielu – męczennik naszych czasów. Ekumeniczny most: katolik czy protestant, świętość nie pyta o denominację. Przełamał schizmy setek lat.
Dwie postawy, dwie miłości. Agata – cicha, rodzinna, ofiara z siebie dla najbliższych. Charlie – głośny, publiczny, ofiara za prawdę dla wielu. Obie wymykają się formatowaniu. Nie pasują do szablonów: ona nie była misjonarką w habicie, on nie klęczał w ciszy klasztoru. Świętość objawia się w pracy wykonanej z sercem, w zaufaniu Bogu, gdy świat wiruje, w opiece nad tymi, którzy są obok. To nie asceza, nie ekstazy – to codzienna wierność.
Pomyśl o swoich bliskich na cmentarzu. Zapal znicz, przypomnij ich wybory. Może babcia, która latami modliła się w ciszy, dbała o rodzinę bez słów? Może wujek, który rzetelnie pracował, ufając, że Bóg widzi? Świętych jest więcej, niż kanonizowanych. Refren Arki Noego nie kłamie: „Taki ja i taki ty, może świętym być”.
Jak być świętym dziś? Prosto: podążaj za prawdą, rób swoją robotę najlepiej, jak potrafisz. Ufaj w mijających chwilach – uśmiech dziś, pomoc jutro. Dbaj o najbliższych, nawet jeśli to tylko telefon, gest, wybaczenie. Każdy drobny wybór przybliża. Agata i Charlie zostawili wzorce: zawierzenie w działaniu. Nie odkładaj. Zacznij teraz. Świętość czeka – w twoim biurku, w twoim sercu. Ryzykujesz wieczność. Warto.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X