W ciągu niespełna ośmiu lat cena uprawnień do emisji CO2 wzrosła ponad czternastokrotnie, z ok. 6 euro za tonę w roku 2014, do ponad 85 euro obecnie. - Tak silny wzrost cen uderza w odbiorców energii, których w 2022 r. czekają drastyczne podwyżki – zauważa poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski. Polityk przygotował specjalny raport, w którym dowodzi, że obecny wzrost cen jest efektem decyzji w sprawie unijnej polityki klimatycznej, podejmowanych w latach 2008-2014 przy akceptacji rządu PO-PSL Donalda Tuska.
Pierwszym elementem, na który zwraca uwagę polityk Solidarnej Polski to zgoda „na kontynuację redukcji emisji gazów cieplarnianych w UE i dalsze funkcjonowanie systemu EU ETS po 2012 r., bez podpisanych międzynarodowych porozumień zobowiązujących inne kraje do podobnych wysiłków”.
Drugim elementem, który zwraca uwagę Kowalski to „likwidacja od 2013 r. krajowych limitów emisji w ramach systemu EU ETS na rzecz jednego limitu unijnego”.
Czytaj: Tusk pisze o „rosyjskości” „Ładu Kaczyńskiego”. Rzecznik Orlenu przypomina mu fakty
Kolejną decyzją, która zaważyła na wzroście cen to przyjęcie od 2013 r. obowiązkowego aukcjoningu (obowiązku zakupu wszystkich uprawnień do emisji) dla producentów energii elektrycznej. Na to nakłada się „umożliwienie uczestnictwa w handlu uprawnieniami do emisji także podmiotom nieobjętym systemem EU ETS, w tym także instytucjom finansowym”, co umożliwia handel emisjami o charakterze spekulacyjnym, którzy sztucznie zawyża ceny uprawnień.
„Decyzje rządu Donalda Tuska usankcjonowały prowadzenie przez UE restrykcyjnej polityki klimatycznej bez porównywalnych wysiłków przez inne kraje, zdeterminowały wzrost cen uprawnień do emisji CO2, przekładające się na bezprecedensowy wzrost cen energii, wymusiły likwidację energetyki węglowej stanowiącej jeden z filarów bezpieczeństwa energetycznego UE przy braku technologii umożliwiających budowę bezpiecznego systemu energetycznego w oparciu o źródła OZE” – podsumowuje Kowalski.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł