Na dwa tygodnie przed 101 rocznicą urodzin zmarł człowiek wielkiego formatu i ogromnego serca. Profesor Jan Ekier potrafił z muzyki wydobyć to, co w danym momencie było najważniejsze. Nie był żołnierzem walczącej Warszawy w dosłownym znaczeniu. Ale właśnie poprzez muzykę potrafił wydobyć z drugiego człowieka nowe pokłady sił fizycznych i psychicznych, stanąć do walki o ducha Narodu.
21-letni artysta nie szkolił się na żołnierza. W czasie okupacji dawał koncerty – oczywiście tajne. Nie pozostało z tej konspiracyjnej działalności wielu śladów. Nie ma jednak wątpliwości, że był już wtedy cenionym kompozytorem – właśnie on został w 1942 roku poproszony przez prof. Bronisława Rutkowskiego o napisanie melodii do kilku piosenek Polski podziemnej – najbardziej znana to „Szturmówka” do słów Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego.
Dla Jana Ekiera Powstanie zaczęło się w Śródmieściu i to w tej dzielnicy przeżył cały okres walk. Początkowo pomagał w gaszeniu pożarów, przy przenoszeniu rannych. Po dwóch tygodniach razem z żoną – Danutą Szaflarską – nawiązał kontakt z Biurem Informacji i Propagandy KG AK. Żona została łączniczką, przenoszącą rozkazy o organizowaniu koncertów, zaś Jan Ekier polecenia te zaczął wypełniać. Od 15 sierpnia dał ponad 30 oficjalnych koncertów – nie ma wątpliwości, że przy sprzyjających warunkach i przy dostępnym instrumencie grał, czy to dla przypadkowych słuchaczy, a przede wszystkim z potrzeby serca.
Muzyka była ludziom potrzebna
Dni walki były dla artysty niezwykle trudnym czasem, o którym po wielu latach napisał: Powstanie warszawskie – dwa miesiące ekstremalnych warunków fizycznych i psychicznych. Dwa miesiące zdumienia, że w tych warunkach muzyka była ludziom potrzebna, że nie tylko była czymś więcej niż ornamentem dla krańcowo trudnej codzienności, ale że – poza czymś do jedzenia, wodą do picia, jakim takim okryciem i kawałkiem dachu nad głową – była artykułem pierwszej potrzeby.
Wybuchy granatów akompaniują ostatnim taktom „Etiudy”
Jak ważnym elementem życia powstańczego była muzyka, szczególnie kompozycje Fryderyka Chopina, można przeczytać we wspomnieniach Powstańców. Warto więc przytoczyć niezwykle emocjonującą relację Aleksandra Maliszewskiego o jednym z koncertów Ekiera: 16 wrzesień 1944 roku 17-ta godzina „koncert Chopinowski” gra Jan Ekier, ulica Hoża, kino „Mewa”. Tuż przed 17 Niemcy „kurtuazyjnie” milkną. Udział brali Danuta Szaflarska, Jan Ekier, Aleksander Maliszewski. Amatorów muzyki nad podziw wielu, żołnierze z bronią, dziewczęta ze służby łączności, kilka sanitariuszek towarzyszy lżej rannym, jakiś podpierający się laską sanitariusz, stary pan – zajęli wszystkie miejsca. Jan zaczyna „Etiudą c-moll”. Obok fortepianu młodziutki żołnierz w poszarpanej panterce, matowy połysk visa dyndającego na ramieniu, w podniesionej do góry ręce trzyma nad głową Ekiera zapaloną świecę, aby oświetlić nuty, światełko przyciąga wszystkie spojrzenia, pełnym muzycznego talentu, bardziej widoczny jest cień wirtuoza bijącego rękami w cień klawiatury – nieruchomość słuchających, od czasu do czasu leciutko brzęknie broń, a zamknięte drzwi kina niezupełnie odcinają nas od trzasków toczącej się o dwie przecznice dalej bitwy. W tej scenerii „Etiuda c-moll” staje się tak przejmująca i warszawska, jak warszawski jest jej rodowód. Fryderyk Chopin napisał przecie ten utwór w Stuttgarcie, podczas bezsennej nocy, na wieść o tym, że powstańcy warszawscy z 1831 roku bronią się i że nie ma nadziei na zwycięstwo(…). Drzwi otwierają się z trzaskiem. Gwizdek. Alarm! Chłopcy przemykają się po dwóch, po trzech, starając się nie robić hałasu. Biegnie za nimi muzyka. Wybuchy granatów akompaniują ostatnim taktom „Etiudy”(…).
W tym smutnym dniu, kiedy odszedł Profesor, należy szczególnie przypomnieć Jego wkład w walkę powstańczą. A także przypomnieć sobie o innych artystach, którzy z muzyką poszli w bój.
CZYTAJ TAKŻE: