HISTORIA | „Czy w latach ciężkiego ogólnonarodowego kryzysu „zabawa” w harcerstwo jest sensowna, adekwatna do aktualnej sytuacji? Czy problemy wychowania – i to wychowania przez grę, fikcję, zabawę – są takie ważne, gdy płonie kraj i nie wiadomo, czy za miesiąc narodu polskiego nie spotka los, jaki gotuje się Żydom? Czy w tej sytuacji harcerstwo jest w ogóle potrzebne?”. To tylko kilka z pytań, przytoczonych przez Tomasza Strzembosza w publikacji poświęconej Szarym Szeregom, jakie w latach 1939-1945 zadawał sobie niejeden harcerski wychowawca.
Dręczyło ich jeszcze jedno pytanie: czy to co wówczas robili naprawdę było jeszcze harcerstwem. Swoistym problemem stawało się coraz bardziej realne przydzielenie Grup Szturmowych do Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej. Dylemat natury etycznej, polegał na pogodzeniu pojęć: harcerz i żołnierz. Zastanawiano się, czy włączenie GS-ów w strukturę wojska pozwoli obok twardej żołnierskiej walki realizować prawdziwie harcerski styl życia, prace samokształceniowe i wychowawcze. Dowództwo harcerskie nie zdecydowało się jednak na przekształcenie Grup Szturmowych w organizację stricte wojskową. Postanowiło sprostać temu wyzwaniu i podjęło próbę obrony stylu harcerskiego, dostosowując go do warunków wojennych.
Współautorem koncepcji wychowania przez walkę był Stanisław Broniewski Orsza. Opracował on program wychowania ujęty w trzech hasłach: „Dziś – Jutro – Pojutrze”, gdzie „Dziś” oznaczało konspirację, przygotowanie do powstania i prace samokształceniowe, „Jutro” – otwartą walkę zbrojną, a „Pojutrze” pracę w wolnej Polsce. A był to plan wyjątkowo niełatwy w realizacji, bo zakładał podejście odmienne od tego przyjętego w wojsku, gdzie panowała tendencja do przydziału poszczególnych osób do konkretnych zadań: albo do walki albo do pokoju.
… w gasnących źrenicach kolegi czytał prawdę o bycie
Zdaniem Stanisława Broniewskiego schemat wojskowy był doskonale przygotowany pod względem organizacyjnym, jednak sprowadzał się do spojrzenia na sprawę z perspektywy masy ludzkiej. Jego koncepcja w tej wielkiej machinie wojennej dostrzegała człowieka, dbała o jego psychikę tak, aby gotowy był nie tylko do walki - czy to w konspiracji czy w powstaniu - i nie tylko do życia w wolnej Polsce, ale do obu tych rzeczy. Bo – jak podkreślał - dopiero przejście przez kolejne próby sprawiało, że młody człowiek rozrastał się, potężniał, stawał się siłą i głębią, „bo w gasnących źrenicach kolegi czytał prawdę o bycie”. Nie mogło być tak - zdaniem Orszy - że „ma pójść czwarty i piąty, i szósty raz, i chodzić tak, aż znajdzie swój brzozowy krzyż”, bo są przecież inni, którzy będą budować Polskę pojutrza. Ten młody człowiek miał widzieć przyszłość i dążyć do niej. Stworzył więc Broniewski ideę nowoczesnego wojska, której celem było ukształtowanie żołnierza – obywatela, zdolnego do służby Ojczyźnie poprzez wykonywanie zadań bojowych, ale także do kreowania całej rzeczywistości polskiej, zarówno podczas wojny, jak i pokoju.
Tym, który niejako wdrożył schemat Orszy w życie i odegrał kluczową rolę w wychowaniu kadry instruktorskiej harcerstwa czasu wojny był Jan Rossman ps. Wacek – kierownik Wydziału Kształcenia Starszyzny Szarych Szeregów. Sam Broniewski podsumowując jego działalność, powiedział: „Gdy się mówi szaroszeregowa kadra instruktorska, to się myśli Janek, a gdy się mówi Janek, to się myśli szaroszeregowa karda. Jak to zrobiłeś, Janku? (…) Z kłębowiska myśli nurtujących tej wiosny wyzwoliłeś siłę i skierowałeś ją ku tworzeniu nowego żołnierza – Polaka – człowieka XX wieku”. Również inny wielki wychowawca doceniał dorobek Rossmana. Aleksander Kamiński dedykując mu egzemplarz „Kamieni na szaniec” napisał: „Druhowi Janowi Rossmanowi, przyjacielowi Zośki, człowiekowi, który decydujący wpływ wywierał na kształtowanie postawy ideowej harcerstwa w latach walki”.
Jan Rossman ps. Wacek
Cel: Odbudowa człowieka wyniszczonego przez wojnę
Jan Rossman opisując pogląd wojennej kadry instruktorskiej na harcerstwo pisał, że jego nadrzędnym zadaniem jako organizacji ideowo – wychowawczej była odbudowa człowieka wyniszczonego przez wojnę. Opracował więc autorski program kształcenia i zorganizował sławne wojenne kursy podharcmistrzowskie zwane „Szkołą za lasem”. Głównym ich założeniem było uświadomienie, że wojenny program Szarych Szeregów pozostaje programem harcerskim, a jako taki musi kształcić charaktery, światopoglądy, pobudzać do pracy własnej, do samokształcenia. Chodziło o to, aby nie pozostawić człowieka samego ze wszystkimi dylematami etycznymi i moralnymi, jakie przyniosła wojna. Wacek widział w tym miejscu wielkie zadanie i wspaniałe możliwości wychowawcze dla instruktorów. Musieli oni jednak sami sprostać określonym wymogom. Instruktorem mógł być ten, kto „istotnie kieruje pracą młodzieży, kto organizuje, szkoli, dowodzi akcją czynną, wychowuje”.
Strzelanie po ostrzeżeniu to „nieetyczna pozostałość średniowiecza”
Dla każdego kursu obierano jeden temat dyskusyjny, który był zagadnieniem wiodącym. Pierwszy odbył się w kwietniu 1942 roku, drugi a pierwszy dla pokolenia wojennego, w maju tegoż roku. Myślą przewodnią drugiego była kwestia szkolenia żołnierzy do zadań specjalnych. Znaczenie kursów polegało na tym, że dawały wyszkoloną kadrę instruktorów, którzy tworzyli programy dostosowane do warunków konspiracyjnych wdrażając je następnie w życie.
Podczas wojny odbywały się także, zarządzone decyzją Naczelnika Szarych Szeregów, kursy harcmistrzowskie. Ze względu jednak na aresztowanie Naczelnika Harcerzy - Floriana Marciniaka Nowaka - tuż przed ich rozpoczęciem, organizacją zajął się Jan Rossman. Obrał dla nich kryptonim „Kursy charyzmatyczne”. Ogółem odbyły się cztery spotkania, na których mianowano pięćdziesięciu sześciu harcmistrzów. Każde z nich połączone było z wykładami wybitnych instruktorów bądź profesorów. Pierwsze spotkanie pierwszego kursu odbyło się 8 maja 1943 roku w Zalesiu Dolnym, z udziałem Władysława Radwana. Tematem przewodnim była rola harcerstwa w czasie okupacji i jego przyszłość w wolnej Polsce. Referentem drugiego spotkania był Aleksander Kamiński, który wyłożył metodę harcerską w czasie pokoju i w czasie wojny. Wiosną 1944 r. odbył się kurs ostatni. Dyskusję podczas tego spotkania, rozpoczął swoim wystąpieniem asystent profesora Tadeusza Kotarbińskiego – filozof Henryk Hiż. Wypowiedz dotyczyła ograniczenia ludzkiego cierpienia do wojennej konieczności poprzez strzelanie do wroga z tyłu, bez uprzedzenia. Prelegent uzasadniał swój pogląd stwierdzeniem, iż strzelanie z przodu to „nierozsądna i nieetyczna pozostałość średniowiecza”, bo powoduje niepotrzebny przedśmiertny strach u pozbawianej życia osoby. Zaproszenie gościa o nieco kontrowersyjnych poglądach miało na celu umożliwienie starszyźnie harcerskiej zapoznanie się z różnorodnymi punktami widzenia.
„O jaką Polskę walczymy?”
Jednym ze środków oddziaływania na młodzież z Szarych Szeregów, a tym samym dopełnieniem programu wychowania przez walkę była prasa. Miała ona być nie tylko źródłem informacji, ale i pośrednikiem w kształtowaniu pożądanych postaw. W lutym 1944 roku ukazało się pierwsze wydanie pisma „Brzask. Pisma Młodych”, nawiązującego do przedwojennych tradycji, skierowanego do harcerzy – żołnierzy Grup Szturmowych. Jak pisał właśnie w tym numerze Rossman: „Pismo to poświęcamy młodym, którzy walczą i walką swą pełnią służbę Polsce”. Zamieszczane w nim artykuły były w wielkiej mierze wynikiem spotkań samokształceniowych. W czerwcowym wydaniu pisma Eugeniusz Stasiecki ps. Piotr Pomian w rubryce „Notatnik instruktorski” pisał o konieczności życia nie tylko dla walki, ale i pracy w wolnej Polsce. „Dziś i jutro Polski, my dzisiaj i w dniu jutrzejszym – to myśl przewodnia „Brzasku”. Żołnierz – obywatel, misja obywatelska żołnierza powstania to slogany, które wciąż w „Brzasku” powracają”.
Eugeniusz Stasiecki, szef Głównej Kwatery Szarych Szeregów "Pasieki" (1943-1944), zastępca naczelnika Szarych Szeregów (1944)
W jednym z artykułów, zatytułowanym „O co walczymy”, Rossman napisał: „Wbrew pozorom walka przeciw okupacji nie daje sama przez się odpowiedzi na pytanie, o co walczymy. Odpowiedzi tej trzeba świadomie szukać. Wówczas walka nabiera głębokiej treści i staje się prawdziwie twórcza. Okres, kiedy wystarczyło nam hasło „O wolną Polskę!” jako jedyny drogowskaz w walce, należy już do przeszłości. Poznaliśmy walkę z jej najbardziej porywających i najbardziej szarych stron. Psychicznie przebiliśmy się przez okupację, posiadłszy w bezpośrednim doświadczeniu rzecz dla żołnierza najcenniejszą, bezwzględną wiarę w zwycięstwo. Stopniowo, w miarę dojrzewania w walce podziemnej, w nie chłopięcych już, lecz męskich umysłach narastał problem nowy, pytanie, które jest zarazem pytaniem o wartość i sens dotychczasowego wysiłku: o jaką Polskę walczymy?”.
O jaką Polskę walczyli? Szare Szeregi przysposobiły sobie program polityczny Nowej Polski opracowany w 1944 roku przez Radę Jedności Narodowej i kolportowały go wewnątrz organizacji. Chciano „wyrwać polskie życie polityczne z zaśniedziałych już podziałów, orientacji: endecja – sanacja”. Program organizacji to „sylwetka nowego żołnierza – obywatela i nowe wojsko; decentralizacja kultury i uaktywnienie Polski powiatowej oraz kategoryczny imperatyw – zdobywanie zawodu i wysokich kwalifikacji, orientowanie wszystkich instruktorów i starszych harcerzy w istniejących programach politycznych różnych grup i partii”.
Harcerz to nie tylko chłopaczek w krótkich spodenkach...
Szare Szeregi pozostały jedną z nielicznych organizacji, które podczas wojny nie zaniechały działań wychowawczych. Wywierały wpływ nie tylko na swych członków, ale także na młodzież spoza organizacji, czego przykładem była przeprowadzenie akcji M. Ogromna ideowość wojennego harcerstwa sprawiła, że nie dokonała się w jego członkach degradacja podstawowych wartości. Zabijanie wroga było złem koniecznym utożsamianym ze złem etycznym. Wrogiem, którego trzeba było zgładzić nie był każdy Niemiec, ale gestapowiec - oprawca, żandarm – wykonawca egzekucji ulicznych, esesman z obozu.
Wszystkie te zasługi zostały w ogromnej mierze osiągnięte przez wychowanie tak głęboko ideowej kadry instruktorskiej, która miała ogromny wpływ na młodzież w organizacji. To dzięki niej Podziemne Harcerstwo zyskało dobre imię. „Dzisiaj w Polsce – pisał Wacek – nareszcie już wiadomo, że harcerz to nie tylko chłopaczek w krótkich spodenkach, który nie pali i nie pije, ale że harcerze to młodzi, dzielni, zdrowi mężczyźni o szerokich horyzontach, o mocnym tętnie życia, związani węzłami braterskimi, gotowi do najtrudniejszych zadań. Tak jest dzięki tym młodym instruktorom wojennym, z których większości nie ma, gdyż oddali swe życie w walce podziemnej i w Bitwie Warszawskiej”. A nie ma ich, bo pewnego dnia Naczelnikowi Szarych Szeregów ślubowali: „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym prawu Szarych Szeregów. Ślubuję na Twoje ręce pełnić służbę w Szarych Szeregach, tajemnic służbowych dochować, do rozkazów służbowych się stosować, nie cofnąć się przed ofiarą życia”.