W sobotę 4 marca o godzinie 20:00 w Telewizji Republika premiera filmu pt.: „Janek z kopalni Wujek - górnik z Koszalina”. Film opowiada o życiu i losach Jana Stawisińskiego. 21-letniego górnika, który został śmiertelnie postrzelony przez ZOMO w czasie pacyfikacji strajku w Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek” w Katowicach 16 grudnia 1981 roku.
Przystojny, wysoki, wysportowany. Lubił pływać. Pracował nawet jako ratownik na plaży. Jak każdy młody człowiek miał plany i marzenia. W wieku dziewiętnastu lat wyjechał jednak do Katowic za pracą, żeby wspomóc finansowo najbliższą rodzinę. Podjął się ciężkiej górniczej harówki w „Wujku”. Dwa lata później został najmłodszą ofiarą pacyfikacji strajkującej załogi kopalni.
W roli tytułowej wystąpił Michał Mróz. Za produkcję filmu odpowiada Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej „Gryf" i Studio Jart. Fabularno-dokumentalny obraz koszalińskich filmowców to nie tylko opowieść o Janku Stawisińskim. To także próba pokazania, jakie ślady dramatyczna historia PRL zostawiła na rodzinie, przyjaciołach i sąsiadach.
– Chcieliśmy pokazać tę opowieść kompleksowo. Historia Janka jest złożona, odcisnęła swoje piętno na członkach rodziny. I nie skończyła się wraz z jego śmiercią – przyznaje Marcin Maślanka, który razem z Arkadiuszem Paterem stworzył film.
Matka Janka, Janina Stawisińska, na wieść o pacyfikacji kopalni, przyjechała do Katowic, aby odszukać syna, który, jak się okazało, raniony w głowę przez ZOMO, leżał nieprzytomny szpitalu w Katowicach-Ochojcu. Zatrudniła się tam jako salowa, aby być przy nim aż do śmierci. Jan Stawisiński zmarł 25 stycznia 1982 roku.
Przez 25 lat Pani Janina walczyła o prawdę w sprawie „Wujka”, jeżdżąc z Koszalina do Katowic i Warszawy na wszystkie rozprawy rozliczające winnych tragedii. Prawomocny wyrok, skazujący byłych milicjantów z plutonu specjalnego ZOMO za strzelanie do górników zapadł w 2009 roku. Po 15 latach procesu. Przywódcy PZPR ostatecznie nie odpowiedzieli karnie za wydanie rozkazu strzelania.