IPN chce rozpocząć prace w Hucie Pieniackiej na Ukrainie
Instytut Pamięci Narodowej chce przeprowadzić w tym roku prace poszukiwawczo-ekshumacyjne ofiar rzezi wołyńskiej w Hucie Pieniackiej na Ukrainie. 28 lutego 1944 roku doszło tam do pacyfikacji polskiej ludności cywilnej, w wyniku której śmierć poniosło około 850 osób.
Zbrodni dokonali, według ustaleń IPN, ukraińscy policjanci z jednego z batalionów 4. Pułku Policji SS pod niemieckim dowództwem wraz z okolicznym oddziałem Ukraińskiej Powstańczej Armii i oddziałem paramilitarnym składającym się z nacjonalistów ukraińskich.
Szef pionu poszukiwań i identyfikacji IPN profesor Krzysztof Szwagrzyk powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że Huta Pieniacka jest jednym z miejsc, w których eksperci Instytutu chcieliby przeprowadzić prace.
Wiceprezes IPN wyjaśnia, że Instytut wystąpi do strony ukraińskiej z listą, która zawiera kilka miejsc, a wśród nich jest to najważniejsze - Huta Pieniacka.
Profesor Szwagrzyk wyjaśnia, że eksperci IPN nie są w stanie rozpocząć prac w większej liczbie miejsc na Ukrainie, ponieważ wśród kilku wytypowanych na ten rok, mogą być takie, w których znajdują się szczątki nawet kilkuset osób, co oznaczałoby prace trwające nawet kilka miesięcy.
Poszukiwania Polaków spoczywających w bezimiennych mogiłach na terenie dzisiejszej Ukrainy, są możliwe dzięki zmianie stanowiska tamtejszych władz, które zadeklarowały kilka miesięcy temu umożliwienie polskiej stronie tego typu działań.
Zarazem jednak Ukraińcy oczekują, że polska strona zajmie się sprawą zniszczonych ukraińskich miejsc pamięci na terytorium Polski. Chodzi między innymi o pomnik na mogile żołnierzy UPA walczących z NKWD na wzgórzu Monastyrz koło Werchraty na Podkarpaciu, który w 2015 roku został zdewastowany przez nieznanych sprawców.
Dyrektor Biura Upamiętnień Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek wyjaśnia, że spełnienie tych oczekiwań będzie skomplikowane. Jak dodaje, strona ukraińska powołuje się na ustalenia, które były poczynione jeszcze z sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzejem Przewoźnikiem. Andrzej Przewoźnik - tłumaczy dyrektor Siwek - tę mogiłę uznał za legalną, zaakceptował jej istnienie, natomiast to nie rozstrzyga w świetle naszego systemu prawnego statusu tej mogiły, tego, czy ona powinna być uznana za grób wojenny, objęta opieką i ochroną prawną państwa i utrzymywana przez stronę polską.