60 lat temu od kul ZOMO zginął Józef Franczak, ostatni żołnierz podziemia antykomunistycznego
60 lat temu, 21 października 1963 r., od kul ZOMO zginął Józef Franczak ps. Lalek, żołnierz WP, AK, ostatni partyzant podziemia, który poległ z bronią w ręku. Jego śmierć symbolicznie zamyka okres walki antykomunistycznego ruchu oporu.
Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania „Solidarności” – najliczniejszą formą zorganizowanego ruchu oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy. Początki zbrojnego działania przeciw okupacji sowieckiej i marionetkowemu reżimowi sięgają roku 1944. Szczyt rozwoju podziemia antykomunistycznego przypadł zaś na lata 1945-1947. Wielkim ciosem w szeregi oddziałów walczących z komunistami była „amnestia”, ogłoszona przez reżim w lutym 1947 r. Objęła ponad 75 tys. osób. Mimo obietnic reżimu wiele z nich trafiło ponownie do więzień, niektóre skazano na śmierć.
Franczak urodził się 17 marca 1918 r. w Kozicach Górnych na Lubelszczyźnie. Przed wojną ukończył Szkołę Podoficerską Żandarmerii w Grudziądzu, po czym przeszedł do służby w Plutonie Żandarmerii w Równem na Wołyniu. Nazywany „Lalkiem” lub „Lalusiem” ze względu na nienaganną prezencję.
W Wojsku Polskim dosłużył się stopnia sierżanta. Po ataku ZSRS na Polskę 17 września 1939 r. nie złożył broni i walczył z najeźdźcą ze Wschodu. Dostał się do sowieckiej niewoli, z której udało mu się zbiec po kilku dniach. Od tego momentu, aż do śmierci w 1963 r., prowadził konspiracyjną działalność na rzecz wolnej Polski.
Jako żołnierz polskiego podziemia niepodległościowego działał w obwodzie lubelskim Związku Walki Zbrojnej. Po raz pierwszy padł ofiarą denuncjacji w 1941 r., kiedy doniósł na niego do gestapo jeden z mieszkańców Piask pod Lublinem.
W lipcu 1944 r. Lubelszczyznę zajęła Armia Czerwona, a Franczak został wcielony do 2. Armii Wojska Polskiego, stacjonującej w rejonie Kąkolewnicy koło Radzynia Podlaskiego. Tam też był świadkiem mordów na żołnierzach podziemia, dokonywanych przez komunistów na uroczysku „Baran”, zwanym niekiedy Małym Katyniem. W obawie o swój los zdezerterował. Ukrywał się w Łodzi i w Sopocie, po czym powrócił w rodzinne strony, gdzie zaangażował się w działalność podziemną. Brał udział w akcjach skierowanych przeciwko funkcjonariuszom UB, wykonywał wyroki śmierci na konfidentach. W czerwcu 1946 r. „Lalek” i jego współtowarzysze zostali aresztowani przez bezpiekę. Udało im się jednak uciec z transportu do więzienia i powrócić do podlubelskich lasów.
W 1947 r. Franczak stanął na czele kilkuosobowego patrolu w oddziale WiN, dowodzonym przez kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. W następnym roku patrol „Lalka” wpadł w zasadzkę UB - z życiem uszedł jedynie Franczak. Jeszcze w tym samym roku wdał się w strzelaninę z milicjantami, w której wyniku został ranny w brzuch.
Wymierzone w komunistów akcje bojowe partyzantki poakowskiej na Lubelszczyźnie wyraźnie osłabły po śmierci przełożonego Franczaka – „Uskoka”, który zginął w obławie UB 21 maja 1949 r. we wsi Nowogród w pobliżu Łęcznej. Cztery lata później w Piaskach ofiarą reżimu padł Stanisław Kuchciewicz „Wiktor”, ostatni z najbliższych współpracowników Brońskiego.
Rok 1953 był istotną cezurą w działalności Franczaka - jako jeden z ostatnich partyzantów ograniczył zbrojny udział w zwalczaniu nowej władzy i rozpoczął samotną walkę o przetrwanie. Ukrywał się na prowincji dzięki pomocy zwykłych ludzi, choć groziły za nią wysokie kary. Według źródeł SB z „Lalkiem” współpracowało ok. 200 osób.
We wrześniu 1961 r., w ramach akcji rozpracowywania partyzanta objętej kryptonimem Pożar, władze komunistyczne rozesłały za Franczakiem list gończy (opublikowano go wraz ze zdjęciem „Lalka” w „Kurierze Lubelskim” z 8 września 1961), w którym uznano go za „bandytę stanowiącego postrach dla mieszkańców podlubelskich wsi”. Według raportów bezpieki Franczak brał udział w zamachach na życie członków partii komunistycznej, funkcjonariuszy UB i MO, prowadził działalność terrorystyczną i rabunkową. Komuniści głosili, że poszukiwany osobiście zamordował pięć osób. Za jego schwytanie wyznaczono wysoką nagrodę pieniężną.
Na bezpośredni trop Franczaka bezpieka wpadła w roku 1963. „O skuteczności ostatniej obławy na +Lalusia+ zadecydowało zwerbowanie przez bezpiekę Stanisława Mazura, brata stryjecznego narzeczonej [Franczaka], który został tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Michał. Udało mu się spotkać z +Lalusiem+, co doprowadziło SB i ZOMO do ostatniego żołnierza podziemia” – wyjaśnia w rozmowie z PAP Marcin Krzysztofik, badacz dziejów podziemia antykomunistycznego z IPN. Człowiek, który wydał ostatniego polskiego żołnierza wyklętego, do śmierci w 1996 r. wiódł spokojne życie (za zdrajcę uznawano inną osobę). Współpraca Mazura z SB wyszła na jaw dopiero w 2005 r.
Informacje przekazane bezpiece przez konfidenta pozwoliły na dotarcie do miejsca ukrywania się „Lalka” - wytropiono go na podstawie numeru rejestracyjnego motoru, którym Franczak przyjechał na spotkanie z Mazurem. Trop prowadził do gospodarstwa Wacława Becia z Majdanu Kozic Górnych.
21 października 1963 r. gospodarstwo zostało otoczone przez funkcjonariuszy SB i ZOMO, łącznie 37 ludzi. Widząc zagrożenie, „Lalek” oddał w kierunku komunistów kilka strzałów. „W tej sytuacji grupa likwidacyjna ZOMO przystąpiła do likwidacji. Franczak mimo wzywania go do zdania się podjął obronę i wykorzystując słabe punkty obstawy pod osłoną zabudowań wycofał się około 300 m od meliny, gdzie podczas wymiany strzałów został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł” - napisano w raporcie po obławie.
Sekcja zwłok Franczaka wykazała, że jego zgon nastąpił w wyniku postrzału w klatkę piersiową. W chwili śmierci ostatni polski partyzant miał 45 lat. Ponad 24 lata życia poświęcił walce z dwoma okupantami.
Zwłoki żołnierza - pozbawione głowy – złożono w grobie na cmentarzu w Lublinie, gdzie grzebano żołnierzy podziemia niepodległościowego skazywanych przez sądy wojskowe na kary śmierci. Dopiero po 20 latach siostry Franczaka otrzymały zgodę na ekshumację i złożenie szczątków w rodzinnym grobowcu w Piaskach. „Poświęcił życie za wolność ojczyzny, której nie doczekał” - brzmi napis umieszczony na grobie partyzanta.
Czaszkę Franczaka odnaleziono w 2014 r. „[...] funkcjonariusze podejrzewali, iż w trakcie swojego ukrywania się Franczak był leczony przez stomatologa. Skierowali więc wniosek do prokuratury o zachowanie czaszki, aby w ten sposób odkryć, który z dentystów pomagał +Lalusiowi+. Zdekapitowanie zwłok poległego mogło być jednak też pośmiertną zemstą reżimu” – zaznacza badacz dziejów podziemia antykomunistycznego. Według ustaleń śledztwa IPN wymacerowana czaszka partyzanta w październiku 1963 r. trafiła do wydziału śledczego Służby Bezpieczeństwa komendy wojewódzkiej MO w Lublinie. Potem została przekazana do Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej (obecnie lubelski Uniwersytet Medyczny) w celach dydaktycznych. W marcu 2015 r. na cmentarzu w Piaskach odbyły się uroczystości dochówku czaszki żołnierza.
„Pamięć o jego losach trwała wśród lokalnej społeczności mimo propagandy komunistycznej, która przedstawiała go jako pospolitego bandytę” – podkreśla Krzysztofik. W 2007 r. w Piaskach wzniesiono poświęcony Franczakowi pomnik. Rok później, w uznaniu jego zasług w walce o niepodległą Polskę, prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W czerwcu 2015 r. Franczak został pośmiertnie awansowany do stopnia podporucznika.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Zobacz, jak sprawdzić czy twój smartfon cię podgląda!
Warszawska afera śmieciowa, czyli największy problem Rafała Trzaskowskiego
Komentator TVN ZSZOKOWAŁ na wizji: „Ostatnie komunikaty są tak samo wiarygodne jak te z kancelarii premiera”
Stefaniuk: Prokurator, który zatrzymał Romanowskiego, dalej prowadzi sprawę, a powinien być odsunięty