Euro 2020. W Sankt Petersburgu istne tropikalne piekło

Artykuł
Sankt Petersburg
Fot. Pixabay/falco

Ponad 30-stopniowy upał i możliwa nawałnica — w takich warunkach reprezentacja Polski zagra ze Szwecją o awans do 1/8 finału mistrzostw Europy. Biało-czerwoni muszą wygrać — w przeciwnym razie mecz w Sankt Petersburgu będzie ich ostatnim na Euro 2020.

Słupki rtęci przekroczyły dziś w Sankt Petersburgu 36 stopni. Przebywający na stadionie Zenita wraz z ekipą TVP bramkarz Augsburga Rafał Gikiewicz podaje, że odczuwalna temperatura wynosi aż... 41 stopni! O godz. 18, kiedy na murawę wyjdą biało-czerwoni, ma być nieznacznie chłodniej.

Niewykluczone, że grę piłkarzom utrudnią również opady deszczu, których prawdopodobieństwo wystąpienia, w zależności od prognozy, waha się od 70 do 90 proc. Nad Petersburgiem mogą pojawić się również burze. Według meteorologów nie przyniosą one jednak odczuwalnego spadku temperatury.

Takie upały to anomalia

Tak ekstremalne warunki to w przypadku rosyjskiego miasta anomalia. Dotychczasowy rekord temperatury w czerwcu padł w 2006 roku i wynosił 30,4 stopni Celsjusza.

Możemy być więc pewni, że arbiter podczas obu połów zarządzi tzw. cooling break, czyli przerwę na nawodnienie i wychłodzenie organizmu. Przygotowanie kondycyjne i odporność na wysokie temperatury mogą odegrać dziś kluczową rolę.

- To może mieć znaczenie. Nie mówię, że kluczowe, ale w jakimś stopniu na pewno może mieć wpływ. Tym bardziej że nasi piłkarze w Sewilli, gdzie w sobotę zremisowali 1:1 z Hiszpanią, też zostawili sporo zdrowia — ocenił w rozmowie ze sport.pl wiceprezes PZPN Marek Koźmiński.

Przed meczem ze Szwecją Polacy mają na koncie 1 punkt i zajmują ostatnie miejsce w grupie. Zwycięstwo z „Trzema Koronami” zapewni awans do 1/8 finału ekipie Paulo Sousy — remis i porażka oznaczają koniec przygody Polaków na Euro 2020.

banner_euro_750x200_v2_00237_670_22

Źródło: polskieradio24.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy