Za nieruchomości płacimy coraz więcej. A to jeszcze nie koniec podwyżek [wideo]
Ceny na rynku nieruchomości stale rosną. Jak pokazują najnowsze dane NBP, w IV kwartale 2023 roku za mieszkania na rynku wtórnym musieliśmy zapłacić 11 proc. więcej niż przed rokiem. Jak zaznaczają eksperci, na ceny nieruchomości mieszkalnych wpływ ma wiele czynników, m.in. wysokość inflacji i stóp procentowych, wzrost wynagrodzeń oraz coraz mniejsza dostępność terenów pod zabudowę. Na wzrost cen mieszkań w Polsce duży wpływ miało także wprowadzenie w połowie ubiegłego roku rządowego programu „Bezpieczny kredyt 2%”.
Piotr Palutkiewicz z Warsaw Enterprise Institute podkreśla, że wiele czynników wskazywało na to, że ceny nieruchomości na rynku zaczną wyhamowywać lub nawet spadać. „Wysokie stopy procentowe, osłabiona spłacalność kredytów, mniejsza presja demograficzna oraz ogromna liczba mieszkań, które już są na rynku. Te wszystkie czynniki powinny powodować, że wyhamowanie bądź spadek cen mieszkań”. Z początkiem ubiegłego roku było już to minimalnie odczuwalne, do momentu, kiedy w 1 lipca wystartował rządowy program „Bezpieczny Kredyt 2%”, który spowodował większy popyt na mieszkania, a co za tym idzie wzrost cen nieruchomości. „Paradoksalnie okazało się, że instrument, który miał zwiększyć dostępność mieszkań dla przeciętnego obywatela, podwyższył ceny tych mieszkań, czyli znowu ta dostępność mogła wtórnie być zmniejszona”. – dodał.
Wojciech Kuc z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości wskazuje, że obecnie najpopularniejsze, jeśli chodzi o rynek warszawski, są mieszkania lub segmenty do 700 tysięcy zł. Jednak duży popyt powoduje, że te mniejsze mieszkania sprzedają się maksymalnie w ciągu tygodnia. Te o większym metrażu, a co z a tym idzie większej cenie, pozostają na rynku trochę dłużej. A ceny mogą sięgać nawet 30 tys. zł za metr kwadratowy.
Szymon Wieczorek, ekspert z Instytutu Jagiellońskiego, polon.pl zaznacza, że szacunki dotyczące wzrostu cen mieszkań na bieżący rok wahają się od kilku do nawet 15 procent. Duży wpływ na ceny ma „Bezpieczny kredyt 2%”, który w pierwotnym założeniu ma być utrzymywany nawet do roku 2032.
Zdaniem Wojciecha Kuca, „Bezpieczny kredyt 2%” w pewnym sensie rozwiązuje sprawy mieszkaniowe, gdyż daje możliwość nabycia nieruchomości, lecz tylko takiej o małym metrażu tj. kawalerki lub maksymalnie dwupokojowego mieszkania.
Według Wieczorka ceny mieszkań będą nadal rosły. Przyczyną będzie m.in. stabilizująca się inflacja, dalsze obniżki stóp procentowych, wzrost wynagrodzeń oraz coraz mniejsza ilość gruntów pod zabudowę.
Z kolei Palutkiewicz wskazuje, że za ceny nieruchomości odpowiedzialnych jest wiele czynników. „Są argumenty za tym, że nie ceny nieruchomości będą dalej wzrastać, ale są też pewne argumenty, które świadczą za tym, że powinniśmy mieć do czynienia z wyhamowaniem. Rynek nieruchomości jest już nasycony. Liczba nowych inwestycji jest bardzo duża, czyli mamy do czynienia z szeroką podażą, co powinno wpływać na obniżkę cen. Są też argumenty przeciwne, tzn. tak jak wojna na Ukrainie niespodziewanie doprowadziła do sytuacji, w której ponad milion nowych konsumentów znalazło się na naszym rynku, a oni naturalnie mieli potrzeby mieszkaniowe, więc na rynek mieszkaniowy weszli, podbijając znowu ceny”. Jak zaznacza, wiele zależy również od decyzji politycznych.
„W mojej ocenie większość nieruchomości mieszkalnych będzie się przenosiła poza miasto lub na obrzeża dużych miast, ponieważ po pierwsze grunty są tańsze, a po drugie ludzi nie będzie stać, a nawet już nie jest stać na kupno mieszkania w dużym mieście” – mówił Kuc.