Gospodarka niemiecka jest w tym momencie pozbawiona jakichkolwiek dostaw rosyjskiego gazu. Z tego powodu u naszego zachodniego sąsiada zaczyna się robić nerwowo – mówił na antenie Telewizji Republika Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki.
Jak dodał, dostawcy spoza Rosji mogą pokryć od 30 do 40 proc. niemieckiego zapotrzebowania. – Niemcy mają więc problem, którego nie da się rozwiązać w krótkim terminie – tłumaczył. – Potrwa m.in. budowa infrastruktury i zawieranie umów. Wiemy, że kanclerz Olaf Scholz pojechał do Kenii i innych państw w Afryce, a wicekanclerz – do Kataru.
#WPunkt | @jakubwiech:
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) July 12, 2022
Niemcy mogą pokryć około 30-40% zapotrzebowania gazu od innych dostawców. Mają duży problem i nie jest to do rozwiązania w krótkim terminie. Sięgnięcie po gaz nie rosyjski, wiąże się z budową infrastruktury, a to potrwa. #włączprawdę #TVRepublika
Jeśli te rozmowy nie przyniosą dużych dostaw, zimą przemysł w Niemczech musi liczyć się z reglamentacją tego surowca. – Być może niektórzy będą nawet od niego odcięci – mówił Wiech. – Wszystko wskazuje na to, że dla Niemiec ta zima będzie bardzo trudna.
Zdaniem eksperta przyczyną była błędna strategia energetyczna. – Widać było, że Niemcy oparli swoje bezpieczeństwo gazowe na Rosji – tłumaczył. – Kanclerz Angela Merkel w 2015 r. mówiła, że Rosja to bezpieczny dostawca.
Jak dodał, była to doktryna energetyczna, która przyniosła opłakane skutki. – Niestety śladami Niemiec szły inne państwa – mówił. – Ze względu na to, że UE to naczynia połączone, to może to odbić się na wielu innych krajach.
Cała rozmowa w oknie poniżej. Polecamy.