Niemiecki system benefitów na krawędzi. Merz mówi o kryzysie

W obliczu ostrzeżeń kanclerza Friedricha Merza o finansowej niewydolności niemieckiego państwa opiekuńczego, w Berlinie rozgorzała ostra debata na temat przyszłości systemu świadczeń socjalnych. Podczas gdy liderka Lewicy, Heidi Reichinnek, alarmuje o "jesieni społecznego okrucieństwa", a socjaldemokraci rozważają podniesienie podatków dla najbogatszych, Merz stanowczo odrzuca obciążanie średniego biznesu i firm rodzinnych, podkreślając pilną potrzebę reform.
Kanclerz Niemiec, Friedrich Merz, publicznie ostrzegł, że niemiecki model państwa opiekuńczego znalazł się w kryzysie finansowym. W trakcie spotkania z partią CDU w Osnabrück, Merz stwierdził, że kraj nie może w nieskończoność utrzymywać systemu, który jego zdaniem konsumuje więcej zasobów, niż gospodarka jest w stanie wygenerować. Podkreślił, że reorganizacja systemu zabezpieczenia społecznego jest nieunikniona, jednocześnie odrzucając zarzuty o planowanie "drastycznych cięć". Jego przesłanie, skierowane również do koalicyjnych partnerów z partii socjaldemokratycznej (SPD), koncentrowało się na konieczności udowodnienia, że transformacja systemu jest możliwa.
Dyskusja nie ogranicza się do rządu. Z opozycji, liderka parlamentarna partii Die Linke, Heidi Reichinnek, potępiła to, co nazwała zbliżającą się "jesienią społecznego okrucieństwa". Według niej, centra badawcze, loby biznesowe oraz eksperci związani z CDU/CSU, promują ofensywę przeciwko prawom pracowniczym i świadczeniom społecznym. W odpowiedzi, Reichinnek zażądała przywrócenia podatku od majątku.
Debata zaostrzyła się po deklaracjach wicekanclerza i szefa SPD, Larsa Klingbeila, który nie wykluczył podniesienia podatków dla osób o najwyższych dochodach w celu zrównoważenia budżetu państwa. W wywiadzie telewizyjnym Klingbeil stwierdził, że "żadna opcja nie jest wykluczona" i podkreślił, że choć podziela potrzebę reform, muszą one zachować sprawiedliwość społeczną. Dodał, że system powinien nadal gwarantować pomoc chorym, osobom niesamodzielnym i zagrożonym wykluczeniem.
W podobnym tonie wypowiedział się Alexander Schweitzer, polityk socjaldemokratyczny z Nadrenii-Palatynatu, który nawiązał do epoki Helmuta Kohla, argumentując, że wyższe podatki dla milionerów nie są niezgodne z demokracją. Przypomniał, że w latach dziewięćdziesiątych najwyższa stawka podatkowa sięgała 56%, a także obowiązywał podatek od majątku, bez oskarżeń o socjalizm.
Merz stanowczo odrzucił jednak większe obciążenia podatkowe dla firm rodzinnych i średnich przedsiębiorstw. „Dopóki będę kanclerzem, nie będzie podwyżek podatku dochodowego, które dotkną małe i średnie firmy” – zapewnił. Lider CDU zarzucił również swoim partnerom koalicyjnym, że nie spełnili jeszcze oczekiwań zmian, pomimo postępów w polityce migracyjnej i ożywieniu gospodarczym.
Debata na temat przyszłości Bürgergeld (zasiłku obywatelskiego) i innych świadczeń socjalnych również nabiera tempa. Carsten Linnemann, sekretarz generalny CDU, opowiedział się za fundamentalną zmianą w polityce świadczeń, ponieważ, jak stwierdził, „państwo opiekuńcze stało się niezrównoważone”. Jest to pogląd, który zderza się czołowo z młodzieżą socjalistyczną: Philipp Türmer, przewodniczący Młodzieży SPD, ostrzegł, że dla nich wszelkie cięcia w świadczeniach socjalnych stanowią „czerwoną linię”.
Równolegle, rząd powołał komisję, która od września ma zbadać zmiany w programach takich jak Bürgergeld, zasiłki mieszkaniowe i świadczenia rodzinne. Ostateczny raport, zlecony przez minister pracy Bärbel Bas (SPD), ma zostać przedstawiony przed końcem 2025 roku.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości
Najnowsze
