Ziściły się wstępne szacunki ekonomistów. Poziom cen towarów i usług w Polsce wzrósł w marcu o 10,9 proc., podał GUS w komunikacie. Wcześniej analitycy ankietowani przez PAP prognozowali wzrost inflacji o 10,1 proc.
Silne wzrosty spowodowane są głównie ze względu na mocny wzrost cen surowców energetycznych i żywności w reakcji na wojnę na Ukrainie.
„Pomimo 'Tarczy Antyinflacyjnej' jest niemal przesądzone, że nie uda się uniknąć wzrostu inflacji do ponad 10 proc. rdr już w marcu. Rządowy plan przytłumienia inflacji pokrzyżował wybuch konfliktu militarnego na Ukrainie, który spowodował skokowy wzrost cen surowców energetycznych i żywnościowych oraz osłabienie złotego. Poza obszarami, gdzie ceny zostały zamrożone decyzjami administracyjnymi (np. gaz dla gospodarstw domowych), wzrost cen często z nawiązką zrekompensował spadek wynikający z działania Tarcz. Najbardziej widocznym dla konsumentów efektem wojny był silny wzrost cen paliw” - oceniają ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Również w ocenie ekonomistów BOŚ, wskaźnik inflacji CPI w marcu skokowo wzrósł do 10,3 proc. rdr wobec 8,5 proc. rdr w lutym, głównie ze względu na silny wzrost cen surowców energetycznych i żywnościowych na rynku globalnym w reakcji na wojnę.
„Najsilniejszy wpływ na wzrost indeksu CPI miał skokowy wzrost cen paliw (o blisko 30 proc. mdm), który dodał do marcowego wskaźnika rocznego CPI 1,2 pkt. proc. Dodatkowo silny wzrost cen niektórych produktów żywnościowych w reakcji na wojnę na Ukrainie (zboża, mięso, oleje) poskutkował silnym wzrostem cen na krajowym rynku hurtowym, co naszym zdaniem poskutkowało już w marcu wyraźnym wzrostem cen detalicznych niektórych produktów żywnościowych w tym przede wszystkim mięsa i produktów zbożowych” - napisano w raporcie BOŚ.