W mediach pojawiła się treść wniosku o postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego prof. Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Większość rządząca wystosowała w kierunku prezesa banku centralnego aż osiem zarzutów. Swoją opinię w tej sprawie przedstawił dla money.pl ekonomista Piotr Kuczyński.
Nowa większość rządząca wielokrotnie domagała się usunięcia prezesa Narodowego Banku Polskiego, prof. Adama Glapińskiego ze stanowiska oraz groziła postawieniem go przed Trybunałem Stanu. Jeszcze w czasie kampanii wyborczej przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi Koalicja Obywatelka uwzględniła złożenie wniosku do TS na prof. Glapińskiego w swoich „100 konkretach na 100 dni rządu”, zarzucając mu m.in. zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego i brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną. We wtorek premier Donald Tusk ogłosił, że wniosek jest już gotowy i w najbliższych dniach zostanie złożony.
„Po zapowiedzi postawienia prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu na rynkach finansowych…nic się nie wydarzyło. I to nie dlatego, że punkt 1 i 6 wniosku jest bezsensowny, a punkt 4 wątpliwy. Wręcz dziwię się twórcom wniosku, że takie punkty do niego wpisali. Warto rzucić okiem na art. 220 ust. 2 Konstytucji RP oraz art. 3 ust. 1 ustawy o NBP, żeby zobaczyć, że punkt numer jeden (który tworzy wręcz grupę przestępczą) jest bezsensowny”. – komentuje Piotr Kuczyński w artykule opublikowanym przez serwis money.pl.
Jak wskazuje Kuczyński, jest kilka powodów, dlaczego rynki nie zareagowały na informację dotycząca postawienia prezesa NBP przed Trybunał Stanu. Po pierwsze, rynki od wielu miesięcy wiedziały, że taki wniosek się pojawi i zdążyły się przygotować na taki ruch ze strony naszej większości rządzącej. „To ważny punkt, bo rynki nie lubią zaskoczeń – reagują wtedy zgodnie z angielskim powiedzeniem: „when in doubt sell out” (po angielsku, bo ładnie brzmi – po polsku: kiedy masz wątpliwości, to sprzedawaj)”. Po drugie, wcale nie jest pewne, że w Sejmie zbierze się ponad połowa głosujących za przyjęciem wniosku przy obecności ponad 50 proc. posłów. „Już teraz posłanka partii Razem Paulina Matysiak mówi, że ten wniosek to „hucpa”.
Zdaniem ekonomisty: „Nawet jeśli koalicja przegłosuje postawienie prezesa przed Trybunałem Stanu, on najpewniej się nie zawiesi. Wtedy nadal będzie rządził, a rząd nie bardzo będzie mógł coś z tym zrobić”. Jak twierdzi Kuczyński, prezes NBP mimo wieku, nie wygląda na osobę, która miałaby odpuścić i przestać walczyć.
Kuczyński wspomniał w swojej opinii także o zagrożeniach, jakie pojawiają się wraz z postawieniem prezesa banku centralnego przed Trybunałem Stanu. Pierwsze związane jest z EBC: „Europejski Bank Centralny broni prezesa Glapińskiego (w końcu przecież EBC też skupował obligacje). Wynik: chwilowe zawirowania na rynkach”. Drugie zagrożenie, na jakie wskazuje to: „po przegłosowaniu wniosku, zgodnie z wersją rządową, członkowie RPP z ramienia poprzedniego Senatu nie biorą udziału w obradach RPP, a rząd następnie twierdzi, że głosowania pozostałych są nieobowiązujące dla banków i rządu. Powstaje potworny bałagan, na co reagują rynki finansowe (bardzo negatywnie)”. Kolejnym jest sytuacja, gdy „NBP wytacza działa i zaczyna sprzedawać kupione podczas pandemii obligacje. Rentowności długu gwałtownie rosną, złoty się przecenia”.
„Należy mieć nadzieję, że ten wniosek miał na celu jedynie wypełnienie jednego z konkretów Platformy Obywatelskiej i ugrzęźnie on w Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej na długie miesiące, a może nawet lata” – zaznacza w podsumowaniu Piotr Kuczyński, analityk domu inwestycyjnego Xelion.