Apel ZPP o otwarcie zamrożonych sektorów gospodarki
Wszystkie branże zamrożone podczas pandemii koronawirusa liczą straty. Kolejne tygodnie utrzymywania obostrzeń spowodują falę zwolnień i bankructw. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zorganizował webinar, podczas którego rozmówcy przedstawili aktualną sytuację zamkniętych przez wiele miesięcy branż oraz dyskutowali o tym, co mógłby zrobić rząd, żeby zapobiec zapaści gospodarczej.
Piotr Palutkiewicz, zastępca Dyrektora Departamentu Prawa i Legislacji ZPP zaznaczył, że Związek intensywnie nagłaśnia potrzebę odmrożenia poszczególnych branż, których działalność wstrzymywana jest zdecydowanie zbyt długo.
- Spotkaliśmy się na tym webinarze, żeby porozmawiać o realnej sytuacji. Słyszymy, że jest źle, tymczasem według wskaźnika zadowolenia przedsiębiorców, aż 51% jest dobrej myśli. Czy faktycznie jest tak dobrze?– pytał zaproszonych gości.
Webinar ZPP, w którym udział wzięli przedstawiciele branży HORECA, handlu, fitness oraz eventów, miał na celu przedstawienie obecnej sytuacji przedsiębiorców, borykających się z problemami spowodowanymi kolejnym lockdownem. Mogliśmy dowiedzieć się m.in. o wysokości kosztów, jakie ponoszą przedsiębiorcy, o sytuacji ich pracowników i o tym, jakiej realnej pomocy potrzebują przedsiębiorcy.
- Sytuacja w naszej branży jest fatalna. Na trwającej od blisko roku pandemii, przez 7 miesięcy byliśmy i wciąż jesteśmy zamknięci. W wakacje mogliśmy działać w wysokim reżimie sanitarnym, jednak to czas, który dla branży sportowej od zawsze jest słabszy biznesowo. Mają na to wpływ m.in. urlopy użytkowników obiektów oraz pogoda. Zaostrzane od kilku miesięcy ograniczenia powodują, że okres zimowy, który w normalnej sytuacji był dla branży sportowej najlepszy, stał się jednym z najgorszych – powiedział Bartosz Józefiak, członek zarządu ds. finansowych Benefit Systems.
Jak podkreślił, może to mieć długofalowe konsekwencje nie tylko dla przedsiębiorców z branży sportowej, ale też dla całej gospodarki i polskiego społeczeństwa. Negatywne skutki sztucznie przedłużanego zamknięcia infrastruktury sportowej ujawnią się bowiem w postaci wzrostu absencji chorobowych pracowników i epidemii chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, otyłość czy depresja.
W wypowiedziach zaproszonych prelegentów często pojawiała się opinia, że nie rozumieją decyzji rządu i poza otwarciem oczekują przede wszystkim jasnych planów działania i realnego wsparcia. Praktycznie w każdej wypowiedzi pojawiał się przekaz, że zamknięte podmioty czują się dyskryminowane, a poczucie niepewności rośnie z każdym dniem.
- Rząd wybiórczo zamykał branże. Dlaczego nasze sklepy, działające głównie w centrach handlowych i funkcjonujące w tym samym reżimie sanitarnym, co otwarte sklepy spożywcze, muszą być zamknięte? – zastanawiała się Agata Szostek z Euro Net Sp. z o.o.
- Dla nas najtrudniejsza jest niepewność i brak wytycznych, które pozwoliłyby nam planować i podejmować decyzje biznesowe co do przyszłości. W sklepach mamy zamrożone towary, nie możemy ich sprzedawać, czujemy się dyskryminowani. Wtórowała jej Bożena Potapczuk, również ze spółki Euro Net.
- Nie rozumiemy przesłanek merytorycznych do zamknięcia sklepów. Monitorowaliśmy sytuację w naszych sklepach. Nie mieliśmy żadnych zachorowań wynikających z realizacji obowiązku pracy w sklepach czy biurach. Wszystkie zaobserwowane przypadki zakażenia powstały poza zakładem pracy, w ogniskach domowych, gdzie reżim nie jest przestrzegany.
Na dane dotyczące bezpieczeństwa w obiektach sportowych powołał się także Bartosz Józefiak, używając tego argumentu jako jednego z dwóch najważniejszych na rzecz odmrażania branż.
– Wszystkie podmioty oczekują otwarcia w reżimach, do których się przystosowaliśmy i na które wydaliśmy ogromne środki. Drugim oczekiwaniem jest, by rząd korzystając z doświadczeń ze wszystkich miesięcy pandemii nauczył się jak zarządzać w kolejnych miesiącach i umożliwił prowadzenie działalności tam, gdzie nie dochodzi do zakażeń. Mamy badania empiryczne, które pokazują, że zachorowania w obiektach sportowych są śladowe. Tymczasem rząd ignoruje te dane, pokazujące realne zagrożenie, a powołuje się w swej argumentacji na badania oparte na matematycznym modelowaniu ryzyka zakażeń, które same w sobie nie uwzględniają żadnego reżimu sanitarnego i powstały właśnie po to, by taki reżim wprowadzić.
Przedstawicielki spółki Euro Net zwróciły także uwagę na dodatkowe problemy, z którymi oprócz pandemii, będą borykać się po uruchomieniu branży. Chodzi o podatek handlowy, który po uruchomieniu sprzedaży stacjonarnej firma będzie musiała, zanim odrobi straty, dodać do wydatków. To znacznie wydłuży stabilizację biznesu. O długim czasie wracania do sytuacji sprzed pandemii mówił także Józefiak.
– Jestem przekonany, że powrót do normalności i płynności zajmie nam co najmniej 12 miesięcy, nie spodziewam się tego szybciej. Naszym oczekiwaniem jest powstrzymanie się przez rząd od nakładania dodatkowych opłat i stymulowanie społeczeństwa do powrotu do zachowań sprzed pandemii, np. do zachęcania Polaków do uprawiania sportu. Rząd powinien zaprojektować dodatkowe bodźce zachęcające społeczeństwo do korzystania z oferty poszczególnych branż. Dodatkowo, dla ogromnej liczby przedsiębiorców dotkniętych skutkami lockdownu, bardzo pomocne byłoby wprowadzenie czynszów obrotowych czy też swego rodzaju dodatkowej tarczy po zakończeniu pandemii, bo powrót do normalności będzie stopniowy i przez najbliższe miesiące nadal będziemy pokrywać starty z okresu zamknięcia.
Webinar pozwolił poznać stanowisko różnych branż, które dotyka ten sam problem. W związku z przedłużającym się lockdownem, brakiem planu działania i jasnych, uzależnionych od rozwoju pandemii kryteriów znoszenia obostrzeń, wiele branż, a pośrednio cała polska gospodarka, może przeżywać największy kryzys od lat. Większość jego uczestników podkreślała jednocześnie potrzebę realnego dialogu rządu i przedstawicieli środowisk gospodarczych. Piotr Palutkiewicz zapewnił, że ZPP utrzymuje regularne kontakty z przedstawicielami rządu, do których kieruje apel o zniesienie obostrzeń, co pozwoli zapobiec wielomilionowym stratom przedsiębiorców, a także samego budżetu państwa.