– 8 czerwca doszło do tajnych obrad, gdzie komuniści prosili i błagali Solidarność i Kościół o współpracę. Czuli, że ich wpływy się zmniejszają. Smutne, że mieli oni wpływ na Polskę, bo liczyliśmy na to, że skończymy z ludźmi Kiszczaka, a jednak dalej coś znaczyli. Wtedy nie upadł komunizm – w programie "Wolne Głosy" powiedział Krzysztof Wyszkowski, były opozycjonista, członek Kolegium IPN
4 czerwca Polacy świętowali kolejny raz obalenie komunizmu, natomiast gość programu wyjaśnił czy faktycznie był to bezpowrotny upadek komuny, czy zostały po nim jakieś pozostałości:
– Tamtego dnia wszyscy Polacy jakoś to przeżywali. Jedni bardziej, inni mniej. Ale zderzyłem się z rzeczywistością. Mimo że to Solidarność wygrała wybory, to jednak 65% rządowych stanowisk należało do komunistów i to od nich zależał kształt Polski. 8 czerwca doszło do tajnych obrad, gdzie komuniści prosili i błagali Solidarność i Kościół o współpracę. Czuli, że ich wpływy się zmniejszają. Smutne, że mieli oni wpływ na Polskę, bo liczyliśmy na to, że skończymy z ludźmi Kiszczaka, a jednak dalej coś znaczyli. Wtedy nie upadł komunizm – z żalem powiedział K. Wyszkowski
Gość wyjaśnił również m.in kto stoi za ponownym dopuszczeniem komunistów do współdziałania:
– Niestety, tacy ludzie jak Michnik weszli w układ z komunistami. Karty zostały odkryte. Wolą narodu było, by nie dopuszczać komunistów do współ-władzy. A Michnik, Geremek i Kuroń obawiali się, że przy następnych wyborach też będą odrzuceni, dlatego spiskowali – ujawnił K. Wyszkowski
Nie mogło zabraknąć pytania, na czym jeszcze polegał układ, który miał zniszczyć Polskę od środka. K. Wyszkowski powiedział:
"Częścią zmowy z komunistami było oddanie w ich ręce naszego majątku narodowego. Jego skradzenie jest nieprawdopodobną zbrodnią. Wtedy Michnik dostał pieniądze na produkcję i dystrybucję GW. Ten majątek trwonił też na ochronę innych komunistów".
"Kiedy inne państwa dawnego bloku wschodniego przeprowadzały reformy, wchodziły w demokracje, Polska była tym krajem, który bronił sowietyzmu. Oczywiście mowa była o tych, co zasiadali w parlamencie, a nie o narodzie" – zakończył K. Wyszkowski