Rachoń: Każdy atak na dziennikarza jest w gruncie rzeczy atakiem na widzów
- Ja uważam, że postkomunizm w Polsce walczy z wolnością słowa tak samo jak komunizm i co do zasady działania nie różni się to od tego, co robili bolszewicy. Bolszewicy używali oczywiście brutalniejszych metod, natomiast zasada jest taka sama – by nie istniały w przestrzeni publicznej treści, które pozwalają ocenić postkomunizm jako postkomunizm - powiedział w Telewizji Republika dziennikarz TVP Info i Gazety Polskiej, Michał Rachoń
Michał Rachoń, dziennikarz TVP Info i Gazety Polskiej, został 10 lipca zaatakowany przez jednego z kontrmanifestantów. - Wychodzę z założenia, że widzowie sami są w stanie ocenić to, co się wydarzyło i ocenić ewentualne konsekwencje i ciężar tego. Najistotniejsze jest to, że część totalnej opozycji przyjęła strategię działania polegającą na punktowym atakowaniu dziennikarzy, którzy nie spijają słów z ust Stefanów Niesiołowskich czy innych tego rodzaju postaci - zaznaczył Rachoń.
- W gruncie rzeczy każdy z tych ataków nie jest atakiem na Marka Wernica, Pawła Hermanowskiego, Miłosza Kłeczka, Ewę Stankiewicz czy na mnie, to jest atak na widzów. My tych pytań o przyczyny zmiany stanowiska Niesiołowskiego w sprawie lustracji czy o przyczyny, dla których Frasyniuk z kontaktem operacyjnym „Carex” bierze udział w manifestacjach nie zadajemy dla siebie, zadajemy je dlatego, że setki tysięcy, miliony ludzi w Polsce zadaje sobie te pytania. Ci ludzie, którzy decydują się nie odpowiadać, a atakować, atakują widzów i atakują ich dlatego, że siedzą przed telewizorami, komputerami, mają kilka kanałów informacji do wyboru, w każdej z tych stacji jest co innego i widz chce sobie wyrobić zdanie, chce podjąć decyzję, która z tych opowieści, z którymi się styka, jest mu najbliższa, co jest prawdą, a co fałszem. Jeśli politycy chcą niszczyć dziennikarzy, odbierać im godność, to robią to po to, żeby widz nie mógł ocenić, kiedy kłamią. To jest kluczowa kwestia, dużo ważniejsza, czy któryś z dziennikarzy został popchnięty - wyjaśniał dziennikarz.
- Ja uważam, że postkomunizm w Polsce walczy z wolnością słowa tak samo jak komunizm i co do zasady działania nie różni się to od tego, co robili bolszewicy. Bolszewicy używali oczywiście brutalniejszych metod, natomiast zasada jest taka sama – by nie istniały w przestrzeni publicznej treści, które pozwalają ocenić postkomunizm jako postkomunizm - podkreślił Rachoń. Bardzo boli to tych, którzy są tego postkomunizmu strażnikami - dodał.