Do prokuratury okręgowej na Manhattanie trafiły zeznania podatkowe b. prezydenta Donalda Trumpa. Jego prawnicy starali się temu zapobiec, jednak po decyzji Sądu Najwyższego musieli ustąpić i przekazać te dokumenty prowadzącej śledztwo prokuraturze.
W przeciwieństwie do swych poprzedników Trump uchylał się przed ujawnienia dokumentacji podatkowej zarówno w trakcie kampanii prezydenckiej, jak i też po objęciu urzędu. Wglądu w zeznania podatkowe domagał się prokurator dla dystryktu Manhattan, Cyrus "Cy" Vance jr. badający m.in. sprawę zobowiązań podatkowych Trumpa wobec Nowego Jorku, gdzie koncentrują się jego interesy. Ponieważ Trump odmawiał, sprawa trafiła ostatecznie do Sądu Najwyższego. Były prezydent uważał, że Vance "szuka dziury w całym".
Jak oświadczył cytowany w czwartek przez stację CNBC rzecznik Vance'a, Danny Frost, sądowy nakaz udostępnienia przez firmę Mazars USA, zajmująca się księgowością Trumpa, został wypełniony w ciągu zaledwie kilka godzin po odrzuceniu przez Sąd Najwyższy odwołania Trumpa od decyzji prokuratury. W wezwaniu zażądano przekazania akt osobowych i korporacyjnych Trumpa, w tym - zeznań podatkowych począwszy od 2011 roku.
Według mediów amerykańskich prokurator Vance może też prowadzić dochodzenie w sprawie firmy należącej do byłego prezydenta, The Trump Organization, pod kątem możliwych oszustw bankowych i ubezpieczeniowych. Trump wielokrotnie wykluczał taką ewentualność. Twierdził, że jest obiektem nagonki, a śledztwo ma podłoże polityczne.
Wnioski prokuratury o nakaz ujawnienia dokumentów podatkowych Trumpa dwukrotnie trafiały do Sądu Najwyższego. Za każdym razem SN odmawiał oddalenia orzeczeń sądu niższej instancji nakazujących wydanie dokumentów, nie przychylając się do argumentacji b. prezydenta, który uważał, że w czasie sprawowania urzędu nie powinien być objęty dochodzeniem w sprawach karnych na poziomie stanowym.