Denys Puszylin, lider tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL), ocenił, że do wybuchu wojny na pełną skalę na wschodzie Ukrainy może dojść w każdej chwili, co - jak podkreślił - zmusi siły separatystów do zwrócenia się o pomoc do Rosji.
- Polegamy przede wszystkim na sobie, ale nie możemy wykluczyć, że będziemy zmuszeni do zwrócenia się o pomoc do Rosji, jeśli Ukraina, z pomocą krajów zachodnich, przekroczy czerwoną linię - powiedział Puszylin w opublikowanej w poniedziałek rozmowie z agencją Reutera. Dodał, że prawdopodobieństwo wybuchu wojny, która pociągnie za sobą wiele ofiar, jest wysokie.
- Mam na myśli naprawdę wielką wojnę, której, mam nadzieję, unikniemy, ponieważ mogłaby być ostatnią w historii ludzkości - ocenił, oskarżając przy tym Zachód o pogłębianie kryzysu. "Wojna może wybuchnąć w każdej chwili, niezależnie od warunków pogodowych, których pogorszenie może sprzyjać rozpoczęciu ataku – dodał.
Lider DRL przyznał, że jego żołnierze nie posiadają uzbrojenia zdolnego do przeciwstawienia się atakom elektronicznym, powietrznym oraz tureckim dronom, którymi dysponuje ukraińska armia. Wskazał, że nie utrzymuje kontaktu z Rosją w sprawie dostarczenia separatystom uzbrojenia.
Puszylin wezwał do wzięcia pod uwagę potrzeb etnicznych Rosjan zamieszkujących inne tereny Ukrainy niż te kontrolowane przez separatystów.
Aleksander Chodakowski, jeden z dowódców wojsk separatystów, wezwał Rosję do wysłania do Donbasu 30 tys. żołnierzy, mających wzmocnić pozycję rebeliantów.
Trwająca od 2014 roku wojna na wschodzie Ukrainy pochłonęła dotąd ok. 15 tys. ofiar. Rosja oskarża rząd w Kijowie o plan siłowego odzyskania kontroli nad zbuntowanymi regionami kraju. Władze na Ukrainie kategorycznie zaprzeczają, jakoby planowały taki atak.